Jak Mordimer przeprowadził swoje pierwsze samodzielne śledztwo, czyli Ja inkwizytor. Bicz Boży. Tak pokrótcę można przybliżyć treść najnowszej powieści Piekary. Tym razem nie mamy do czynienia z dwoma czy kilkoma opowiadaniami. ale z jedną opowieścią pisaną ciągiem. Jak na długo wyczekiwaną powieść zdecydowanie spełnia oczekiwania czytelników.
Mordimer jest młodym Inkwizytorem, który wyzbył się już większej części poczucia własnej nieomylności, jaka cechowała go w dwóch poprzednich Ja inkwizytor, jednocześnie nie jest jeszcze tym cynikiem jakiego znamy ze Sługi Bożego. Piekara zgrabnie ukazuje nam przemianę jaka zachodzi w osobie Mordimera; z młodego „nieopierzonego” Inkwizytora jakiego poznajemy w pierwszym Ja inkwizytor do Bicza Bożego, w którym powoli staje się przyjacielem przyjaciół.
Pratchett i wszystko jasne. Te słowa same cisną mi się na usta, gdy spoglądam na okładkę Świata finansjery.
Wielbicielom political fiction osoba Vladimira Wolffa nie powinna być obca – w ciągu ostatnich dwóch lat wydał on już trzy powieści należące do tego właśnie gatunku – wszystkie były dobrze napisane, mogły poszczycić się wciągającą fabułą oraz profesjonalnie i wiarygodnie nakreśloną intrygą, a także konstrukcją świata przedstawionego. Co pisarz zaserwował nam tym razem?
Co mogło spowodować zniknięcie z mapy średniowiecznego Schwarzwaldu całej wioski? Czarna Śmierć pustoszyła miasta, ale mimo to ludzie wracali, kiedy tylko ostatnie ogniska zarazy wygasły – jednak opuszczone Oberhochwald nigdy nie zostało ponownie zasiedlone. Problem jest tym ciekawszy, że amerykańscy żołnierze stacjonujący na pobliskich terenach, zaczynają rozsiewać plotki o krążących w okolicy demonach. Tak niezwykłe zagadnienie jest wymarzonym tematem pracy dla Toma, kliologa – czyli matematyka historii.
Kiedy pogoda za oknem nie zachęca do spacerów, a w domu wieje nudą, warto mieć pod ręką jakąś książeczkę, która urozmaici czas naszym najmłodszym czytelnikom. Literozagadki Łukasza Dębskiego zdają się być odpowiednią lekturą, zapewniającą oprócz nauki, dobrą zabawę. Sam autor ma już pewne doświadczenie w pisaniu dla dzieci, o czym świadczą przekłady jego książek na język angielski, niemiecki, czeski i rosyjski. Jeśli dodam, iż publikował w Misiu, Polityce i The Guardian, dochodzę do wniosku, że nie mógł napisać nudnej i naiwnej książeczki. I rzeczywiście takiej nie napisał!
Gdyby Dariusz Domagalski planował w najbliższym czasie założenie sekty, wróżyłabym jej świetlaną karierę. Nic mi jednak o takich planach nie wiadomo, wiem natomiast z całą pewnością, iż napisał kolejną książkę. Cherem. I przypuszczam, że znajdzie ona wielu – jeśli nie wyznawców, to wiernych czytelników.
Jeremy Bremen posiada wyjątkowo rzadki dar: jest telepatą. Przez całe życie spotkał tylko jedną osobę o podobnych umiejętnościach. Umysłowy kontakt, jaki natychmiast nawiązali, spowodował, że stali się sobie bliżsi niż można sobie w ogóle wyobrazić. Gail i Jerry bez najmniejszego wahania postanowili spędzić resztę życia razem. Ogrom uczucia, jakie ich połączyło, sprawia, że są wyjątkowo szczęśliwi. Jednak idylla odchodzi w zapomnienie, kiedy kobieta słyszy od onkologa diagnozę, która w rzeczywistości jest wyrokiem: nieoperowalny guz to tykająca bomba zegarowa. Gdy Gail odchodzi, Bremen sam skazuje się na tułaczkę, która będzie dla niego bolesnym zderzeniem z wypełnionym neurogwarem rzeczywistym światem.
Herr Wełnicki
Przepis jest prosty: dwóch kultowych bohaterów, ulubieńców dzieci i rodziców, i plejada najwybitniejszych polskich pisarzy dla dzieci. Mnóstwo czytania i kolorowe bajkowe ilustracje.
Co jakiś czas media obiegają alarmujące komunikaty o stanie czytelnictwa w Polsce. Ostatnie badania opublikowane ma stronie www Biblioteki Narodowej pokazują, że 56% badanych nie zetknęło się w 2010 roku z ŻADNĄ książką. Zastanawiamy się dlaczego tak jest u nas skoro w sąsiednich Czechach czy Francji analogiczne wyniki to 17% i 31%.