
„Resident Evil: Revelations” [PC, PS3, X360] – recenzja

Podoba mi się to motto asasynów, bo kryje w sobie zadziwiająco wiele, a jego interpretacja w kontekście snutej opowieści jest co najmniej dyskusyjna. Życie według takiego credo musi być trudne. Pierwsza część Assassin’s Creed wywołała mieszane uczucia odbiorców, druga zredefiniowała serię i uczyniła zeń hit, Brotherhood doszlifowało mechanikę i doprowadziło formułę niemal do perfekcji. Revelations okazało się krokiem wstecz, udziwnionym przerywnikiem na drodze do kolejnego kamienia milowego – części trzeciej.
A miało być tak pięknie. Gears of War było jedną z dwóch gier, dla których kupiłem konsolę, dlatego plotka, że oto powstaje „GoW w klimacie fantasy”, sprawiła, że odłożyłem na bok wszelkie plany literacko-zawodowe i kupiłem miesięczny zapas coli i chipsów. A także – w naturalnej konsekwencji – pakę pieluch dla dorosłych. Słowem – zrobiłem wszystko to, co do tej pory zaplanowałem sobie na okoliczność premiery trzeciego Diablo. Bo od Hunted: Kuźni Demona aż bił potencjał…
Czy warto po nią sięgnąć?