To właśnie Stendhal jest autorem słynnych słów, które powinien pamiętać dobrze każdy miłośnik czy miłośniczka beletrystyki: Powieść to jest zwierciadło przechadzające się po gościńcu. Zdanie to bardzo dobrze pasuje do najsłynniejszej powieści tego autora, którą jest właśnie Czerwone i czarne. Jej wznowienie ukazało się niedawno nakładem Wydawnictwa MG.
Kategoria: Literatura
„Razem będzie lepiej”, Jojo Moyes – recenzja
Do czytania książek napisanych przez Jojo Moyes nikt nie musi mnie zachęcać, ani, broń Boże, zmuszać. Szkoda jedynie, że na polskim rynku jest ich tak niewiele. Dlatego trudno się dziwić, że na każdą najnowszą książkę tej autorki rzucam się jak, nie przymierzając, koala na liście eukaliptusa. Powieść Razem będzie lepiej potraktowałam jednak łagodniej niż ten uroczy miś przeżuwający liście, głównym powodem zaś było to, że przypadła mi do gustu tak bardzo, że chciałabym jeszcze nieraz do niej wrócić.
„Następca tronu. Powieść o Franciszku Ferdynandzie”, Ludwig Winder – recenzja
Z ciemnobrązowej okładki zerka poważny mężczyzna o matowym spojrzeniu, z wąsem typowem dla przełomu epok. Rzekłby ktoś: typowy wąs z zabawnym zawijasem. Ale o mężczyźnie spoglądającym z fotografii można było chyba powiedzieć cokolwiek, ale na pewno nie to, że kiedykolwiek chciał być zabawny. Siedząca przy nim kobieta w średnim wieku tylko nieznacznie się uśmiecha, dumnie wyprostowana, patrzy prosto w stronę fotografa. Jedynie dzieci uśmiechają się kącikami ust, pewne, że gdy tylko fotografia uwieczni tę chwilę, będą mogły zmienić oficjalne stroje i pobiec do przerwanych wcześniej zabaw. Ich życie, wciąż takie beztroskie, toczy się po innych torach, ich małe główki nie są jeszcze zaprzątnięte problemami świata. A już na pewno nie przyszłoby im do głowy, że problemy dalekiego świata odbiorą im dwoje najbliższych im ludzi i wywrócą całe życie do góry nogami. Że pewnego dnia ich ojciec i matka zostaną zamordowani przez zamachowca. Ich poważny, ale ukochany ojciec, arcyksiążę Franciszek Ferdynand. Następca tronu Austro-Węgier.
„Cienie w czasie”, Jordi Sierra i Fabra – recenzja
Z czym kojarzy się nam Hiszpania? Oczywiście ze słońcem, słodkimi pomarańczami, kolorową fiestą, flamenco oraz pełnymi radości i entuzjazmu ludźmi. Aż trudno uwierzyć, że zupełnie niedawno ten fascynujący kulturowo kraj wcale nie zachęcał do odwiedzin, a wszystko to z powodu bolesnej i tragicznej w skutkach wojny domowej oraz dyktatury generała Franco, która była jej wynikiem. Książka, o której chcę Wam dziś opowiedzieć, jest podróżą przez czasy smutku, walki i poświęceń.
„Pandemia”, Jana Wagner – recenzja
Mama umarła 17 listopada tak brzmią pierwsze słowa książki. Jednak świat zaczął pogrążać się w chaosie już tydzień wcześniej. Główna bohaterka i zarazem narratorka książki – Anna wiedzie błogie życie w pięknym domu, gdzieś na obrzeżach Moskwy. Mieszka w nim wraz z szesnastoletnim synem Miszą i mężem Sieriożą. To właśnie jej partner budzi ją pewnej nocy telefonem, że w stolicy dzieje się coś niedobrego. Pada informację – Moskwę zamknięto z powodu kwarantanny. Pandemia to debiut literacki Jany Wagner o post-apokaliptycznym świecie przedstawionym trochę z innej strony. Czytaj dalej
„Historia kotów”, Madeline Swan – recenzja
Nikt, kto ma kota na punkcie kotów, nie przejdzie obok tej pozycji obojętnie. Historia kotów to dzieje tych stworzeń od czasów najdawniejszych do tych współczesnych. Nie jest to jednak opasłe tomiszcze, a raczej historia opisana w luźny sposób.
„Zmowa”, Stuart Neville – recenzja
W 2012 roku rozpływałam się w zachwytach nad pewną powieścią, którą wybrałam z czystej ciekawości z katalogu wydawnictwa W.A.B. Były to Duchy Belfastu nieznanego wtedy irlandzkiego pisarza. Gdy zobaczyłam, że W.A.B. wydaje kontynuację tej książki, bez wahania wpisałam ją na listę must have.
„Zwierzenia jeżozwierza”, Alain Mabanckou – recenzja
Alain Mabanckou to autor, którego ostatnio coraz częściej wymienia się w kontekście literackiej nagrody Nobla. Mabanckou jest powieściopisarzem, eseistą, poetą i wykładowcą uniwersyteckim. Na swoim koncie ma między innymi nagrodę Akademii Francuskiej za całokształt twórczości. Urodził się w Republice Konga, pisze po francusku. Czy zależy mu na literackiej nagrodzie Nobla? Trudno powiedzieć. Twórczość Mabanckou wymyka się schematom i konwencjom, jest wyrazem skrajnego indywidualizmu pod względem treści i formy. Zwierzenia jeżozwierza, podobnie jak Kielonek, to powieść (?), w której pełno jest karykatur, bluźnierstw, ironii (w tym autoironii), parodii, kryptocytatów i komentarzy o charakterze metatekstowym. To również utwór znakomicie ukazujący przewrotne poczucie humoru autora.
„Park Marconiego”, Åke Edwardson – recenzja
Park Marconiego to dwunasta w cyklu powieści kryminalnych, których bohaterem jest komisarz Erik Winter. W tej części policjant, oprócz zmierzenia się z własnymi demonami, musi stawić czoło brutalnym morderstwom.
„Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina”, Jacek Wróbel – recenzja premierowa
Choć powieść łotrzykowska największą popularnością cieszyła się w dobie Oświecenia, elementy tego gatunku bądź inspiracje nim można odnaleźć w wielu współczesnych powieściach – wystarczy wspomnieć chociażby Przygody dobrego wojaka Szwejka Jaroslava Haska czy Don Camillo i Peppone Giovanniego Guareschi. Nic dziwnego, że kolejni twórcy czerpią z charakterystycznych dla gatunku realiów „świata na opak” i sięgają po archetyp bohatera w typie Sowizdrzała – przebiegłego i pomysłowego oszusta przeżywającego nieprawdopodobne przygody, nie mającego co prawda wpływu na rozgrywające się wydarzenia, ale wychodzącego cało z najgorszej nawet kabały, zanurzając wszystko w oparach absurdalnego, rubasznego nieraz humoru; to prawdziwe pole do popisu dla autora, balansującego niejednokrotnie na granicy dobrego smaku, starającego się jednocześnie zapewnić czytelnikowi inteligentną, choć lekką rozrywkę.