Wodne anioły to pierwsza część nowego cyklu Monsa Kallentofta. Jednak fani i fanki Malin Fors nie mają się czego obawiać. Autor nie ma bowiem zamiaru porzucać pani komisarz. Kolejna seria zainspirowana została czterema żywiołami.
Moje kolejne spotkanie z Håkanem Nesserem okazało się dużo bardziej udane od pierwszego, po którym wyszłam z założenia, że autor pisać potrafi, lecz sama intryga kryminalna kuleje niczym po strzale w kolano. W Karambolu, siódmej część serii z komisarzem Van Veeterenem, nie kuleje zupełnie nic.
Spotkałam się kiedyś z opinią, że literaturę kryminalną cechuje duże zdeterminowanie regionalne. Mówimy o klasycznym kryminale brytyjskim, o – modnym ostatnio – kryminale skandynawskim, a nawet o charakterystycznym kryminale hiszpańskim, który reprezentuje między innymi Arturo Perez Reverte. A co powiecie, Drodzy Czytelnicy, na kryminał włoski? I to w dodatku taki, którego akcja dzieje się nad malowniczym jeziorem Como? Zapewniam Was, że mimo iż Italia być może nie jest ojczyzną kryminału, warto sięgnąć po Cienie na jeziorze i wraz z uroczą komisarz Stefanią Valenti spróbować odkryć mroczny sekret rodziny Cappellettich – właścicieli pięknej i tajemniczej willi Regina…
Czym/kim jest Istota? Czy jest sensem, słowem, kluczem do rozumowania? Jaka jest istota książki Arno Strobela? Pytania te są zawiłe, ale ostatecznie po przeczytaniu 400 stron otrzymuje się na nie odpowiedź. Następującymi słowami chcę Was wprowadzić do treści i klimatu jednego z najlepszych thrillerów, jakie dane mi było ostatnio przeczytać.
Stephanie Plum była łowczynią nagród w firmie poręczycielskiej swojego kuzyna Vinniego. Była! Postanowiła w końcu porzucić zajęcie, które notorycznie wpędzało ją w rozmaite tarapaty, bądź zmuszało do łapania zboczeńców, oszołomów i szaleńców w dość dziwnych i niekoniecznie przyjemnych okolicznościach. Była to dosłownie brudna robota, więc Stephanie powiedziała – koniec! Zresztą ku uciesze jej matki i tak-jakby-chłopaka Joe Morelliego, który wolałby, aby jego dziewczyna siedziała za biurkiem, albo najlepiej w domu. Wtedy nie musiałby nieustannie się o nią martwić. W jedenastej części jej przygód poznamy Stephanie w nowej odsłonie.
Teufel to nietypowy, oryginalny kryminał retro, którego głównym i znakomicie sportretowanym bohaterem jest Wolne Miasto Gdańsk w ostatnich dniach swej wolności. Na jego tle, w przededniu wojny, komisarz Franz Thiedtke, wbrew rozkazom policji politycznej, rozwiązuje swoją ostatnią sprawę. Pierwszego września 1939 roku ma bowiem przejść na emeryturę…
Z ostatniej chwili to zaskakujący kryminał. Napisany z werwą, nieco reportażowym stylem, dynamiczny, a przy tym wnikliwie portretujący swoje bohaterki i bohaterów. Czyta się błyskawicznie!
Czwarte już spotkanie z prozą Charlotte Link tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że niemiecka pisarka rzeczywiście jest mistrzynią pióra; jak dotąd żadna powieść jej autorstwa mnie nie zawiodła, wręcz przeciwnie: każda kolejna nieodmiennie zaskakuje niebanalnym wykorzystaniem najbardziej nawet wyeksploatowanych motywów kryminalnych, obyczajowych czy psychologicznych oraz zwodniczo prostą intrygą, która okazuje się jedynie pretekstem do ukazania głębi psychologicznej bohaterów i przeanalizowania łączących ich relacji. Nie inaczej było w przypadku Ciernistej róży; tym razem autorka poruszyła tematykę związaną z II wojną światową, a konkretnie – z niemiecką okupacją Wysp Normandzkich, pokazując, że nawet najstaranniej skrywane tajemnice wychodzą na jaw w najmniej oczekiwanym momencie, w dramatyczny sposób łącząc bolesną i trudną przeszłość z pozornie spokojną teraźniejszością.
Zaginął chłopiec. W biały dzień, bez śladu i żadnych konkretnych poszlak. Rozdzielił się ze swoimi kolegami z klasy i skrócił sobie drogę, idąc przez podwórko sąsiadki, ale ostatecznie do domu nie trafił. Vera Mattson nie znosiła, gdy przechodziło się przez jej podwórko. Tak samo nie cierpiała psów, które straszyły jej koty. Jednak to ona była ostatnią osobą, która widziała Patrika.
Urocza okładka, wydanie przyjemne dla oka, nazwisko autorki, która już raz była u nas szumnie ogłaszana jako twórczyni bestsellerów. Kto jak kto, ale Hiszpanie potrafią tworzyć wspaniałe powieści – pisałam o mojej miłości do nich w recenzji poprzedniej książki Carli Montero pt. Szmaragdowa tablica. Przypuszczam więc, że hiszpański czytelnik również na dobrej literaturze się zna i jakoś trudno mi zrozumieć, cóż on takiego w Montero widzi. Ja widzę niewiele.