Do czytania książek napisanych przez Jojo Moyes nikt nie musi mnie zachęcać, ani, broń Boże, zmuszać. Szkoda jedynie, że na polskim rynku jest ich tak niewiele. Dlatego trudno się dziwić, że na każdą najnowszą książkę tej autorki rzucam się jak, nie przymierzając, koala na liście eukaliptusa. Powieść Razem będzie lepiej potraktowałam jednak łagodniej niż ten uroczy miś przeżuwający liście, głównym powodem zaś było to, że przypadła mi do gustu tak bardzo, że chciałabym jeszcze nieraz do niej wrócić.
Kategoria: Obyczajowa i romans
„Podróż po miłość. Maria”, Dorota Ponińska – recenzja
Od Emilii, pierwszego tomu sagi Podróż po miłość Doroty Ponińskiej, nie mogłam się oderwać do późnej nocy – w sumie chyba już świtało, gdy padłam na posterunku. Przez kilka niedzielno-porannych godzin śniłam o Stambule i poezji Bliskiego Wschodu, a po przebudzeniu się, z kawą w ręku, porwałam część drugą. Z jakiego powodu desperacko „porwałam” zamiast kulturalnie „wziąć do ręki”? Winę za to ponosi autorka i jej książka – człowiek się po prostu dalszego ciągu doczekać nie może.
„Podróż po miłość. Emilia”, Dorota Ponińska – recenzje
Była spokojna sobotnia noc, czas błogiej świadomości, że nie trzeba zerkać na zegarek, bo następnego dnia można spać dłużej niż zwykle. Tego wieczoru przygotowałam sobie dzbanek herbaty i tak zaopatrzona, zasiadłam do lektury pierwszego tomu Podróży po miłość Doroty Ponińskiej. Wiedziałam, że zaczytam się na amen, bo zaczęłam ją kilka dni wcześniej i zerkałam tęsknie w jej stronę za każdym razem, gdy musiałam przerwać czytanie, by biec to tu, to tam, do obowiązków. Nie sądziłam jednak, że zaczytanie się będzie aż tak nieprzytomne! Mijające godziny nie miały nade mną władzy, a oczy wcale się nie zamykały. Przewróciwszy nad ranem ostatnią stronę, nie miałam najmniejszej ochoty na gaszenie światła, chciałam natychmiast sięgnąć po kolejny tom. Niestety, zanim udało mi się dotrzeć do półki, zasnęłam na stojąco. Zwycięstwo ciała nad umysłem, szczyt wszystkiego!
„Sekretne życie pszczół”, Sue Monk Kidd – recenzja
Sekretne życie pszczół to chyba najsłynniejsza i najbardziej poczytna powieść Sue Monk Kidd. I nie ma się czemu dziwić – książkę tę czyta się przyjemnie i szybko, zaś po zakończeniu lektury odczuwamy pewne trudne do opisania ciepło rozlewające się po sercu. I choć szybko połknęłam ten światowy bestseller, to nie mogę pozbyć się myśli, że już to gdzieś czytałam.
„Wyścig z czasem”, Justin Go – recenzja
Wielka miłość, Wielka Wojna, wielkie pieniądze – właśnie o tym opowiada debiutancka powieść Justina Go Wyścig z czasem.
„Wciąż czekam”, Louisa Young – recenzja
Wojna widziana z bliska zawsze – w mniejszym lub większym stopniu – odciśnie swoje piętno w umyśle człowieka, który osobiście jej doświadczył, który znalazł się w samym jej środku, stając twarzą w twarz z przerażającym piekłem. Bywa, że powstała na skutek tych przeżyć trauma jest tak silna, że zmienia całkowicie, nieraz nieodwracalnie, życie takiej osoby. Czy istnieje siła będąca w stanie ją przezwyciężyć i pomóc uwolnić się od upiorów przeszłości? Tę problematykę poruszyła Louisa Young w powieści Wciąż czekam.
„Żona oficera”, Philippa Gregory – recenzja
Czytana lata temu Saga o dżentelmenie Forda Madoxa Forda dynamicznie kształtowała moje spojrzenie na brytyjską arystokrację epoki edwardiańskiej. Wzdychałam do głównego bohatera, cudownie brytyjskiego Christophera Tietjensa – cóż z tego, że sztywnego niczym deska, skoro jednocześnie wrażliwego, dobrego i bohaterskiego. Moich wyobrażeń nie były w stanie zmienić ani książki Edwarda Forstera, ani nieprzemawiająca do mnie powieść Noc i dzień Virginii Woolf. Etykieta, którą kierowały się klasy średnia i wyższa angielskiego społeczeństwa, kojarzyła mi się z tradycją rycerską, honorem, wysoką kulturą. Z otwieraniem kobietom drzwi i chronieniem ich przed wdepnięciem w kałużę. Przymykałam oko na wszelkie skutki uboczne, takie jak swoisty cynizm czy brak elastyczności. Wady „systemu” wydawały się maleńkie w konfrontacji z jego zaletami.
„Dworek Longbourn”, Jo Baker – recenzja
Wydawnictwo Czwarta Strona naprawdę się stara. Wypuszcza na rynek księgarski pozycje przygotowane niezwykle starannie, do tego stopnia przyciągające wzrok, że po zerknięciu na okładkę – jej zewnętrzną i wewnętrzną stronę – po rzucie oka na czcionkę i całą szatę graficzną, mam zazwyczaj ochotę książkę do serca przytulić. Jeszcze zanim przeczytam choć jedno słowo z opisu okładkowego. Dworek Longbourn do takich perełek na pewno należy, przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Byłam kupiona od pierwszego momentu – w księgarni zoczyłam go z daleka, podbiegłam, wzięłam do ręki, pogładziłam okładkę i… przepadłam. I nawet rzut oka na niezbyt zachęcające hasło, wyraźnie wskazujące na to, iż będzie to specyficzna kontynuacja powieści Jane Austen Duma i uprzedzenie, nie był w stanie mnie zniechęcić. A przecież powinien, bo trzeba mieć niezły tupet, żeby się na TAKĄ klasykę porywać. Mimo wszystko musiałam tę książkę przeczytać i koniec.
„Żony i córki”, Elizabeth Gaskell – recenzja
Pewnego jesiennego popołudnia, gdy za oknem zapadnie już zmrok, a wiatr zacznie miotać bezlistnymi gałęziami i uderzać nimi o szyby, usiądę na sofie w pobliżu kominka, ciepłym światłem oświetlającego pokój pełen książek. Spojrzę na zegar spokojnie wystukujący rytm mijających sekund i po raz kolejny wezmę do rąk Żony i córki, by przenieść się do jakże podobnego saloniku w domu pana Gibsona. Żadnego znaczenia nie będzie mieć fakt, że od chwili, w której Elizabeth Gaskell delikatnym, wykwintnym pismem notowała kolejne linijki swojej powieści, minęło już sto pięćdziesiąt lat. Przeniosę się tam tak, jakbym od urodzenia przynależała do pierwszej połowy XIX wieku, jakbym była przyjaciółką Molly Gibson, spędzającą z nią każdą wolną chwilę i jakby jej ojciec, będący lekarzem mojej rodziny, uratował mi kiedyś życie zagrożone przez szkarlatynę.
„Miłość na szkle”, Barbara Sęk – recenzja przedpremierowa
Niemożność posiadania dziecka, trudności z zajściem w ciążę – to problemy, z którymi boryka się wiele osób i nierzadko tematyka ta podejmowana jest w literaturze bądź w filmach. Jednak chyba nieczęsto zdarza się, by w powieści napisanej przez kobietę do głosu w tej sprawie został dopuszczony mężczyzna. Z taką właśnie sytuacją spotykamy się w książce Barbary Sęk Miłość na szkle, gdzie narratorem jest właśnie on.