Ostatni tom oryginalnej sagi pióra Franka Herberta tym razem z lekko zmodyfikowanym tytułem. Tłumaczenie tytułu oddaje bardziej ducha książki niż poprzednie. Pierwsze wydanie nosiło tytuł Diuna – Kapitularz. Niechętnym, zwłaszcza po przeczytaniu prequeli i sequeli pióra Briana Herberta i Kevina J. Andersona warto przybliżyć tom, po którym już nigdy świat pustynnych diun nie miał wrócić.
Jak wiemy wróciliśmy do Diuny, ale odczuwam pewien niedosyt porównując nowe i stare części. Swoje wątpliwości przedstawiłem w recenzji Łowców Diuny. Jednak ten tom to mistrzowskie dzieło klasyka gatunku, nieżyjącego już Franka Herberta. Kapitularz pokazuje koniec scentralizowanego imperium, które poznaliśmy w Diunie.
Sporo lat przyszło mi zaczekać na dokończenie legendarnej sagi o Diunie. W końcu pojawiła się w wersji polskiej. Wedle wstępu, kontynuatorzy dzieła Franka Herberta znaleźli po latach jego notatki, które dosyć szczegółowo przedstawiały, jak mistrz chciał zakończyć cykl. To dało Brianowi Herbertowi i Kevinowi J. Andersonowi szansę na odtworzenie dziejów wysokich rodów, planety Arrakis i czerwi przyprawowych, przez sięgnięcie do, wspomnianej przez Franka Herberta, cywilizacji maszyn.
19 stycznia 2012 roku ukaże się interesująca książka, esej, dla zainteresowanych dawną, polską historią… z odrobiną pieprzu.
Krawędź czasu to rodzima książka fantastyczna o silnie historycznych korzeniach, mocno skomplikowanej fabule i wartkiej akcji rodem z Neila Gaimana czy też Stephena Kinga.
Nie mogę się nazwać długoletnią miłośniczką twórczości George’a R.R. Martina – z cyklem Pieśń Lodu i Ognia spotkałam się dopiero niedawno i w krótkim czasie przeczytałam wszystkie tomy wydane w Polsce. Niemniej jednak na kolejną część serii, Taniec ze smokami, wyczekiwałam z nie mniejszą niecierpliwością niż osoby, które z Ucztą dla wron zapoznały się już kilka lat temu. Ale czy warto było czekać?
Gatunkiem, który ostatnimi czasy święci swój triumf, jest fantasy, w tym – urban fantasy. W powieściach tego typu akcja rozgrywa się realiach miejskich jednak magia koegzystuje tu z technologią. Można nawet śmiało twierdzić, że jedno nie istnieje bez drugiego. Oba te czynniki wzajemnie się uzupełniają i współgrają ze sobą. Ani magia, ani technologia nie jest czymś niezwykłym dla bohaterów dzieł tego podgatunku. Do twórców urban fantasy należą Neil Gaiman, Jonathan. Carroll, Tim Powers. W Polsce reprezentantem tego gatunku jest Tomasz Pacyński.
Wielkimi krokami zbliża się czas świąt Bożego Narodzenia. Przy tej okazji na księgarskim rynku zawsze pojawiają się okolicznościowe wydawnictwa. W tym roku wśród nich znalazła się książka Opowieści wigilijne o wieczerzy, kolędach, Herodzie. Ewa Gil-Kołakowska i Henryk Szareyko zebrali w niej 26 wspomnień związanych z Wigilią i świętami Bożego Narodzenia. Opowieści o tym, jak spędzały wigilię i Gwiazdkę snują osoby dobrze znane nam z mediów, popularne, lubiane, czasem – kontrowersyjne. Zajmują się różnymi dziedzinami: sztuką, rozrywką, nauką, sportem… Wszystkich łączy jedno – w swoich rodzinnych domach obchodzili święta, a teraz chcą się podzielić swoją opowieścią.
Józef Piłsudski to wielka postać naszej historii, a jednocześnie – budząca kontrowersje. Dla jednych wybitny mąż stanu i bohater, dla innych – bezwzględny twórca autorytarnego systemu. Wywarł ogromny wpływ na losy naszego kraju (a nawet całej Europy), był legendą jeszcze za życia, otoczony niekiedy wręcz fanatycznymi wielbicielami, a jednocześnie miał wcale niemało zapiekłych wrogów. I choć od jego śmierci minęły dziesięciolecia, postać marszałka nadal rozpala dyskusje i dzieli zarówno historyków, jak i przeciwników politycznych. Jeśli dodać do tego jeszcze jego bogatą, wręcz awanturniczą biografię, nietrudno zrozumieć powodzenie, jakim cieszą się wszelkie publikacje dotyczące życia Piłsudskiego.
Większość tych, którzy przeczytali książkę List miłosny pismem klinowym Tomáša Zmeškala zaznacza, że jest to jego debiut literacki, będący zarazem wielkim wydarzeniem w Czechach. Samego autora porównuje się natomiast do Topola i Hrabala. Trudno się temu dziwić, bo ta powieść to rzeczywiście niezwykle udane dzieło, które czyta się świetnie i którego treści na długo zostają w pamięci. Jeszcze trudniej zrozumieć jednak fakt, że jakiś czas temu nikt nie chciał wydać tej ’sagi rodzinnej’ z bolesnym rozliczeniem z historią w tle…
W najnowszej serii dzieł wybranych Philipa K. Dicka pojawiły się jedne z najpopularniejszych dotychczas powieści pisarza: Ubik i Blade Runner. Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? Można by się kłócić, który z pozostałych tekstów mistrza godny jest wydania jako trzeci – przecież Valis, Deus Irae czy Płyńcie łzy moje, rzekł policjant to przykłady doskonałych utworów. Wydawnictwo Rebis postawiło jednak na inną popularną powieść Dicka: Człowieka z Wysokiego Zamku.