Szklany tron to książka, która wciąga już od pierwszej strony. Doskonała historia pięknej zabójczyni zdobyła już spore grono fanów i fanek na świecie, a i w Polsce zbiera same pozytywne opinie. I nie ma się czemu dziwić!
Kategoria: Fantastyka i horror
„Trans śmierci”, Graham Masterton – recenzja
Można rzec, iż Randolphem Clare miał w życiu wszystko: głowę do interesów, co za tym idzie ogromna bogactwo i kochającą i wspierająca żonę, oraz trójkę wspaniałych dzieci. Wszystko to ulega zmianie w jeden dzień…
„Imię wiatru”, P. Rothfuss – recenzja
Mroczna przeszłość, silny charakter, wielkie umiejętności – taki właśnie jest Kvothe, główny bohater i narrator książki Imię wiatru. Jego historia porywa, wzrusza i bawi. Pierwszy tom Kronik królobójcy to doskonałe fantasy, które powinien przeczytać każdy miłośnik gatunku. I nie tylko!
„Opiekunka grobów”, Melissa Marr – recenzja
–Tyle piękna się marnuje – szepnęła Maylene, gdy ludzie rzucali kwiaty na kolejną trumnę. – Tak jakby trupom potrzebne były kwiatki. – Odwróciła się do Rebeki i spytała, patrząc z powagą: – Czego potrzebują umarli? – Modlitwy, herbaty i odrobiny whisky (…) Potrzebują strawy. – Wspomnień. Miłości. Wolności – uzupełniła Maylene*. Małomiasteczkowy spokój Claysville burzy fala brutalnych morderstw. Pierwsza ofiara, staruszka opiekująca się miejscowym cmentarzem, choć znaleziona we własnym domu w kałuży krwi, nie skłania policji do zajęcia się sprawą. O wiele ważniejsza wydaje się być kwestia jej szybkiego pochówku… Z tego powodu do miasta wraca Rebeka, wnuczka zmarłej. Choć strata babci wydaje się jej w tym momencie największą tragedią, nie może wiedzieć, że powrót do Claysville przyniesie ze sobą szereg niespodziewanych wydarzeń, które odmienią niejedno życie. Tymczasem giną kolejne osoby…
„Ruiny”, Orson Scott Card – recenzja
Autor kultowej Gry Endera nie raz pokazał, że jest pisarzem pomysłowym, kreatywnym i bardzo utalentowanym. Przeczytałam większość jego książek i stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że jest on jednym z moich ulubionych twórców, nie tylko literatury fantastycznej. W czerwcu 2011 roku w Polsce ukazała się kolejna powieść, która zapowiadała serię. Mowa oczywiście o Tropicielu, który uzyskał bardzo przychylne recenzje. Utalentowane dziecko, polityczne rozgrywki – brzmi jakby znajomo, jednak w Tropicielu nie brakło tchnienia świeżości. Dlatego z wielką chęcią sięgnęłam po kolejną część przygód Rigga, Ruiny. Niestety tym razem nie było tak kolorowo.
„Wojna w blasku dnia. Księga II”, Peter V. Brett – recenzja
Gdy zachodzi słońce, budzą się demony. Przybywają z Otchłani by zabijać ludzi. Ale ci już nie są taką łatwą zdobyczą jak kiedyś. Teraz złączyli swoje siły i wykorzystują pradawną magię run, by pokonać swych demonicznych wrogów. Tylko czy przeżyją nadchodzący Nów? Czy znowu do zwycięstwa poprowadzi ich Naznaczony?
„Wampir pozna panią”, L. Sands – recenzja
Wampiry skutecznie opanowały literaturę fantastyczną i młodzieżową, przyciągając tysiące czytelników i chyba jeszcze więcej czytelniczek. W każdej książce znajdziemy inną ich kreację, subiektywne odczucia autora co do tych drapieżnych istot. A jak z motywem krwiopijców poradziła sobie Lynsay Sands?
„Przedksiężycowi t. I”, Anna Kańtoch – recenzja
Lunapolis. Urbanistyczne cacko – dosłownie i w przenośni. Pomnik rozbuchanej, artystycznej wyobraźni w jej najbardziej fantazyjnej postaci. Raj dla pisarzy, malarzy, aktorów i każdego, kto potrafi tworzyć, przywdziewać bądź zdzierać maski. Miejsce, gdzie nie trzeba się przejmować starością, brzydotą i chorobą, a śmierć – jak niemal wszystko tutaj – ma wymiar estetyczny. Świat zaskakujących rozwiązań technologicznych, mistycyzmu i dekadencji, gdzie nuda wynika najczęściej tylko z twojej nieumiejętności wybrania rozrywek. Miasto utopijne. I, jak każda utopia, stanowi przedsionek piekła.
„On”, Łukasz Henel – recenzja
Od lat bardzo lubię pełnokrwiste horrory i mroczne thrillery, ostatnio jednak zagustowałam w klasycznych powieściach grozy, zwłaszcza tych osadzonych w rodzimych realiach, o fabule osnutej na motywach ludowych wierzeń i folkloru. Nie tylko z tego powodu, że taka tematyka zaspokaja poniekąd moją etnologiczną pasję, ale głównie dlatego, że wątki nadprzyrodzone zawarte w ludowych opowieściach są przerażająco wiarygodne i prawdopodobne, więc ich siła oddziaływania na wyobraźnię jest tym większa. Stąd właśnie moje chwilowe rozstanie ze Stephenem Kingiem na rzecz prozy Stefana Dardy. Stąd też moje zainteresowanie najnowszą powieścią Łukasza Henela idealnie wpisującą się w sferę moich fascynacji.
„Wilczy trop”, Patricia Briggs – recenzja
On – samiec Alfa. Ona – stłamszona samica Omega. Ich wilki się rozpoznają i będą pragnęły swej obecności. Razem stworzą duet, który będzie mógł ujarzmić każdego wilkołaka. Nawet tego błąkającego się po górach. Tylko czy to na pewno wilk?