Pratchett. Znów dużo Pratchetta. Ale czy to się kiedykolwiek znudzi? Na pewno nie gdy na horyzoncie widać kolejną świeżutką przygodę rodem ze Świata Dysku!

Zawsze, gdy w centrum wydarzeń znajduje się Ankh – Morpork oraz jego barwni mieszkańcy, możemy mieć pewność, że czeka nas smakowita literacka przygoda. Ostatnimi czasy Pratchett szanse na zawojowanie serc czytelników daje Moistowi von Lipwigowi. Bohater Piekła Pocztowego oraz Świata Finansjery powraca w najnowszej powieści Para w ruch i z właściwym sobie zawadiackim urokiem udowadnia, że o sympatię odbiorców może swobodnie rywalizować z dotychczasowymi „gwiazdami” Świata Dysku, których przygody możemy śledzić od lat. Chociaż Moist pierwsze skrzypce gra dopiero od niedawna, zdążył wtopić się już na dobre w krajobraz Ankh – Morpork i trudno jest wyobrazić sobie miasto bez obecności jego pomysłowej osoby. Zaradność i błyskotliwość doprowadziła bohatera do pozycji szanowanego i poważanego obywatela miasta. Jest personą, o którą zabiega się w towarzystwie – nic dziwnego, gdyż wszystko czego się dotknie zamienia się w złoto. Nie jest więc zaskoczeniem, że w chwili, gdy w mieście pojawia się kolejna przemysłowa nowinka, to właśnie Moist zostaje mianowany koordynatorem wszystkich działań związanych z najnowszym przedsięwzięciem. A owo przedsięwzięcie to nie byle co, bo próba stworzenia na Dysku nie tylko pierwszej linii kolejowej, ale całego systemu transportowego z żelaznymi maszynami w roli głównej! Oczywiście, jak to zwykle u Pratchetta bywa, wyzwanie postawione bohaterom Pary w ruch okazuje się znacznie trudniejsze niż przypuszczali, tym bardziej, że na drodze do celu piętrzy się coraz więcej przeszkód, które pokonać może tylko błyskotliwość i zaradność Moista.

W skrócie tak oto prezentuje się fabuła najnowszej książki Pratchetta, których szczęśliwie na polski rynek ostatnio trafia zadowalająco wiele. Podobnie jak do poprzednich części cyklu, również do tej nie trzeba ani specjalnie przekonywać, ani na siłę zachęcić do czytania, ponieważ Pratchett od lat niezmiennie trzyma wysoki poziom i nawet jeśli fabuła książki rozpędza się nieco mozolniej niż u poprzedniczek, to i tak powrót do znanego i lubianego miejsca zawsze sprawia przyjemność. Po tylu latach podróżowania po Dysku wraca się tam jak do domu i to w książkach Pratchetta uwielbiam.

Ale tym razem, chłonąc niepowtarzalną atmosferę mojego ulubionego Ankh – Morpork, zwróciłam uwagę na coś zupełnie innego i myślę, że sam autor chciał by właśnie nad tym czytelnik zastanowił się tym razem. Nie od dzisiaj wiadomo, że pomiędzy pełne humoru przygody bohaterów Dysku, czasem subtelnie, innym razem znacznie bardziej bezpośrednio wkradają się problemy, z którymi styka się każda rozwijająca się cywilizacja. W poprzednich częściach cyklu czytelnik konfrontowany był z takimi poważnymi problemami, jak rasizm czy niewolnictwo, ale także z totalitaryzmem, wojną, różnicami etnicznymi i kulturowymi. Każda kolejna część stawia przed bohaterami, a tym samym czytelnikami pytania dotyczące natury życia społecznego i tego, jak rozwiązywać zawiłości piętrzące się w stale rozwijającym się społeczeństwie. Dysk coraz bardziej zaczyna przypominać współczesny świat, a Ankh – Morpork najlepiej reprezentuje tysiące podobnych do siebie rozwijających się metropolii. Oczywiście cały postęp nadal przebiega z przymrużeniem oka, a nad wszystkim bezustannie unosi się mgiełka magii i absurdu, ale czytając Parę w ruch, niemal cały czas zastanawiałam się, czy tak to faktycznie mogło wyglądać? Czy właśnie taki był świat jeszcze nieco ponad sto lat temu? W dzisiejszych czasach trudno jest sobie wyobrazić jak wyglądałoby nasze życie bez transportu. W dobie samolotów i możliwości szybkiego przemieszczania się z miejsca na miejsce w najodleglejsze zakątki Ziemi nawet nie zadajemy sobie pytania, jak toczyło by się nasze życie, gdyby nagle tego wszystkiego zabrakło. Pewne rzeczy zawsze przyjmujemy bezrefleksyjne, mając świadomość, że od urodzenia możemy korzystać z dóbr cywilizacji, do których nikt nie ogranicza nam dostępu. Zapominamy skąd one się wzięły, ile ludzkiego poświęcenia, siły i wiedzy potrzeba było by świat wyglądał takim jakim widzimy go obecnie. Chyba dlatego tak bardzo lubię Pratchetta. W sposób zabawny i nienatarczywy poprzez opisywanie Dysku przybliża nam nasz własny świat. Nie wiem jak dalej potoczą się losy Dysku. Jakie innowacje i odkrycia zostaną poczynione przez postacie przechodzące przez karty powieści, ale jedno jest pewne. Zawsze z radością powrócę w ulubione miejsca i będę z czytelniczą satysfakcją oglądała jedno z najlepszych literackich odbić naszej rzeczywistości jakie kiedykolwiek powstało.

Jeśli jesteście fanami lub po prostu regularne czytujecie Pratchetta dla czystej przyjemności, nie muszę polecać Wam Pary w ruch – na pewno macie ją już na swoich półkach. Jednak jeśli jakimś cudem ktoś z Was nadal nie zabłądził jeszcze do świata dryfującego na wielkim żółwiu, niech prędko odejdzie od komputera i odwiedzi najbliższą księgarnię. Gwarantuję, nie będziecie żałować!

Tytuł: Para w ruch
Tytuł oryginalny: Raising Steam
Autor: Terry Pratchett
Wydawca: Prószyński i S-ka
Data wydania: 15 maja 2014
Liczba stron: 336
Kategoria: fantastyka zagraniczna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *