12 i 13 kwietnia w Krakowie obchodzono okrągły jubileusz czasopisma Język polski, którego pierwszy numer wydano właśnie przed stu laty. Stolicę Małopolski przemieniono z tej okazji w prawdziwy raj dla miłośników i miłośniczek polszczyzny. Zainteresowani sprawami języka nie mieli powodów do narzekań, ponieważ stulecie uwieńczono szeregiem pouczających i ciekawych przedsięwzięć, obierając za główny motyw każdego z nich naszą ojczystą mowę.

 W krakowskich szkołach średnich prowadzono „Lekcje polskiego” dotyczące kultury języka, w okolicach Starego Miasta odbyła się gra miejska „Co z tym Adamem?”, w Sali Obrad Rady Miasta Krakowa można było wysłuchać Agonu retorycznego „W obronie piękna i kultury języka polskiego”. Połowa kwietnia przyniosła nam konferencję „Bogactwo współczesnej polszczyzny” z udziałem wybitnych osobistości polskiego językoznawstwa, na którą licznie przybyli słuchacze i słuchaczki – dużą ich część stanowili studenci i studentki kierunków humanistycznych – co ciekawe, tematyka wykładów mogła zainteresować, zarówno specjalistę, jak i zafascynowanego różnorodnością polszczyzny laika.

Dwudniową konferencję rozpoczęła dyskusja panelowa. Poprowadził ją prezes Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego (jednego z organizatorów obchodów 100-lecia) prof. dr hab. Bogusław Dunaj. Przewodniczący Komisji Kultury Języka pokrótce zapoznał zgromadzonych z historią zasłużonego w Polsce czasopisma, ale zanim rzecz rozpoczęła się na dobre, słowo do publiczności skierował m.in. prezydent miasta Krakowa Jacek Majchrowski. Profesor Jerzy Waligóra podkreślił istotę konferencji, mającej uzmysłowić zebranym bogactwo naszego języka. Uwagę na niezwykłą rolę, jaka przypadła w udziale tworzącym Język Polski, zwróciła prof. dr hab. Renata Przybylska, która bez krakowskiego pisma nie wyobraża sobie działalności językoznawczej – poczynając już od okresu studiów, kiedy to tajniki reguł poprawnościowych czy zasad wymowy zgłębia się w wielu uniwersytetach z Językiem Polskim przed oczyma. Redaktor naczelny czasopisma Piotr Żmigrodzki powitał wszystkich obecnych, swoje miejsca przy stole obrad zajęli paneliści: Walery Pisarek, Andrzej Markowski, Bogdan Walczak, Ewa Kołodziejek, Jan Miodek, Piotr Zbróg i Stanisław Gajda.

Sto lat Języka Polskiego – gra uliczna (16 kwietnia):

{youtube}07X7PINUjgw{/youtube}

Dyskusja panelowa „Kultura języka polskiego dziś”

Jak zauważył Bogusław Dunaj, pierwszy zeszyt Języka polskiego ukazał się, gdy od utraty przez Polskę niepodległości mijało 118 lat. Wtedy koniecznym było dbanie o czystość języka, eliminację obcych naleciałości, działania poprawnościowe, według profesora Dunaja, nie wystarczały w tamtych czasach, nie są wystarczające także współcześnie. O języku polskim wczoraj i dziś mówił pierwszy panelista, Walery Pisarek, który wspominając konferencję z 1993 roku „Kultura języka dziś”, zauważył, że dziś roku 2013 nie różni się niczym od dziś sprzed 20 lat. Zapewne to samo rzec można o naszym języku z początków XX wieku, o którym mówił Bogusław Dunaj we wstępie do dyskusji. Płynący z tego wystąpienia wniosek brzmi następująco: polszczyzna wymaga ciągłej opieki, nie tylko w kwestiach jej poprawności. Rozważania prowadzącego kontynuował niejako Walery Pisarek, przypominając słuchaczom tytuły referatów wygłaszanych na konferencji w 1993 roku. Uzmysłowiło to zebranym z jakimi problemami borykali się językoznawcy przed laty i że problemy te nie odbiegają bardzo w swojej istocie od dzisiejszych. W latach 90. ubolewał nasz pierwszy mówca nad panoszącymi się w polskim zapożyczeniami angielskimi, których użycie miał ówcześnie za bezpodstawne – boss, brandy, chipsy itp. Dzisiaj, przyznał Walery Pisarek, zapewne okazałby większą tolerancję względem tych pożyczek z obcego języka.

walery-pisarekPrasoznawca poruszył w swoim wystąpieniu również temat mediów w kontekście zjawisk zachodzących we współczesnej polszczyźnie. Prasa i telewizja są w dużej mierze odpowiedzialne za wulgaryzację języka polskiego, a także skupianie się na tym, co złe i sensacyjne, kosztem pozytywów. Zdaniem Walerego Pisarka nawet nauka zasad poprawności odbywa się aktualnie w myśl tego kultu zła, nacisk kładzie się na przestrzeganie przed tym, jak NIE pisać – ten sposób nauczania wydaje się dominować nad propagowaniem pozytywnych wzorców. Walery Pisarek zobrazował swój pogląd dowcipem o Noem. Mógłby bohater Biblii okazać się świetnym materiałem na potencjalną gwiazdę współczesnego serialu, nie dlatego, że zbudował arkę i uratował świat zwierząt oraz ludzi przed całkowitą zagładą, a przez swoje pijaństwo. Zbliżając się do końca swojego wystąpienia profesor Pisarek podkreślił, iż do wulgaryzacji języka przyczyniają się media, a także rodzina. Dzieci od małego spotykają się z wulgaryzmami, nie tylko podczas przeglądania stron internetowych, ale i w swoim domu rodzinnym, który powinien dawać młodym obywatelom podstawy nauki o języku. Szkoła, rodzina i media pełnią ważną rolę w edukacji językowej, dlatego też absolutnym minimum, według Walerego Pisarka, powinno być prowadzenie kampanii o kulturze języka w rodzinach. Bez rodziców i nauczycieli zmiany są niemożliwe – zauważył profesor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. 

Drugi panelista, przewodniczący Rady Języka Polskiego, Andrzej Markowski mówił o gwałtownych zmianach, jakie zachodzą w języku, do tych zmian miałaby przyczyniać się przewaga kultury masowej we współczesnym świecie. Powszechne nauczanie średnie i wyższe zatarło elity, które niegdyś dbały o piękno mowy ojczystej. Aktualnie uważa się więc, z powodów wyżej wymienionych i nie tylko, że polszczyzna znajduje się w kryzysie, że w ubiegłych wiekach było z nią lepiej. Wybitny językoznawca zapewnił w swoim wystąpieniu – współczesny nam stan języka polskiego jest „stanem permanentnym” – profesor Markowski przekonuje, iż skażenie języka chociażby w prasie, na które wielu z nas utyskuje, nie jest zjawiskiem nowym i zmorą jedynie naszych czasów. Idąc za swoim poprzednikiem, Andrzej Markowski omówił główne punkty własnego programu naprawy sytuacji wymagającej głównie stabilizacji. Za konieczne uważa językoznawca wskazywanie norm obowiązujących w kontaktach różnego typu. Profesor Uniwersytetu Warszawskiego widzi potrzebę „jasnego i mocnego skodyfikowania”, a także zaszczepienia w społeczeństwie poczucia obowiązku w kwestii stosowania się do normy.

Same autorytety nie podniosą jednak poziomu polszczyzny i być może dlatego należałoby angażować w działania naprawcze czy stabilizujące także młodszych językoznawców i językoznawczynie. To samo tyczy się innych środowisk, które mogłyby czynnie wspierać grono językoznawcze, jakich dokładnie, tego profesor nie potrafił powiedzieć. Oprócz tego, Andrzej Markowski uznał za ważne dotarcie do mediów – radia, telewizji i serwisów internetowych, które mają tak ogromny wpływ na swoich odbiorców. Nawiązując do wystąpienia swojego poprzednika, profesor UW stwierdził żartobliwe, że dopiero atmosfera sensacji wokół spraw języka mogłaby przyczynić się do zmiany na lepsze obecnego stanu. Tytuły artykułów w brukowcach brzmiących na przykład: Nie dostał pracy, bo powiedział „poszłem” na pewno cieszyłyby się ogromną popularnością. Andrzej Markowski zakończył swoje wystąpienie po złożeniu obietnicy dalszego rozpowszechniania wiedzy o języku polskim. Oprócz tego, przewodniczący Rady Języka Polskiego raz jeszcze podkreślił, że pierwsze, co należy zrobić, to poszerzyć zakres działań językoznawczych w ogóle.

Następnym mówcą był prof. dr hab. Stanisław Gajda, który rozpoczął swoje wystąpienie od przywołania własnej i, co tu dużo mówić, pozytywnej obserwacji, według której Polaków i Polki ma cechować w dzisiejszych czasach duża samoświadomość, jeśli o język chodzi. Konieczne zatem okazuje się rozbudowanie „lingwistyki publicznej” mogącej odgrywać równie ważną rolę, co językoznawstwo akademickie i praktyczne. Obecnie aktywna jest tylko jedna strona, a więc językoznawcy, jednostki spoza kręgu badaczy pozostają bierne. Stanisław Gajda uważa za istotne krzewienie w społeczeństwie przekonania o tym, że każdy z nas pełni rolę podmiotu języka. Krótkie wystąpienie spuentował profesor słowami dotyczącymi tego, jak powinniśmy obchodzić się z językiem. Mianowicie, zarządzanie nim powinno opierać się na głębokim przekonaniu, że nikt nie może pozostawać obojętnym względem polszczyzny.

EwaKolodziejekJedyna kobieta w gronie panelistów, prof. dr hab. Ewa Kołodziejek, poruszyła na mównicy kwestię autorytetu w sprawach języka. Impulsem do rozważań na ten temat była dla profesor Kołodziejek poradnia językowa, którą prowadzi w Szczecinie, a właściwie zapytania kierowane do niej przez laików, rodziców uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, a także… nauczycieli! Fakt istnienia w społeczeństwie wątpliwości, rozterek, co do zasad poprawności pokazuje, iż, wbrew szerzącym się współcześnie opiniom, kryterium autorytetu jest ważne i wciąż potrzebne. Problemem wydaje się raczej wskazanie językowego „guru”, na którym Polacy i Polki mogliby się wzorować. Współcześnie autorytetem nie nazwiemy już polityka (zwłaszcza polityka!) czy dziennikarza. W ich pracy, podkreśliła Ewa Kołodziejek, większą rolę odgrywa perswazyjność wypowiedzi, poprawność schodzi w tym momencie na dalszy plan. Co więcej, często bywa tak, że nawet nauczyciele i nauczycielki nie posiadają dostatecznej wiedzy mogącej czynić z nich kandydata na językowy autorytet.

Dla potwierdzenia tezy o konieczności istnienia kryterium autorytetu profesor Ewa Kołodziejek odczytała kilka zapytań odebranych przez szczecińską poradnię językową. W jednym z nich, będącym raczej skargą niż zapytaniem, matka ucznia szkoły podstawowej wyrażała wielkie oburzenie spowodowane zbrodnią, jakiej dopuściła się nauczycielka jej dziecka – odmieniła nazwisko naszej piszącej, błędnie przekonanej o nienaruszalności formy wyjściowej. Inne jeszcze zapytania, jak stwierdziła sama Ewa Kołodziejek, również obnażały brak szacunku do kompetencji nauczyciela. Niestety, często i sami nauczyciele zwracający się do instytucji popełniali karygodne błędy, jak kobieta, która była niemalże przekonana o poprawności formy „tam pisze”. Niektóre zapytania pokazywały dobitnie, jak wielki wpływ na język Polaków ma telewizja. Za wzorcowe uważa się chociażby reklamy, którym zdarza się powielać błędy i utrwalać je w świadomości użytkowników języka – najczęściej to właśnie media są pierwszym źródłem dla kogoś, kto chce przekonać się o poprawności danego stwierdzenia. O dziwo, podkreśliła Ewa Kołodziejek, tym pierwszym źródłem nie jest słownik. Prezentacja zapytań zebranych przez poradnię udowodniła, że autorytety są potrzebne. Mogą nimi być językoznawcy, którzy stają się coraz bardziej rozpoznawalni, zaczynają występować w telewizji, stacjach radiowych, trafiać do ludzi chcących troszczyć się o piękno polszczyzny. Zdaniem Ewy Kołodziejek, media powinny stać się narzędziem w rękach lingwistów i lingwistek – językowych autorytetów. 

Miodek2Następny mówca, najbardziej chyba rozpoznawalny w Polsce językoznawca, profesor Jan Miodek, wrócił na początku swojego wystąpienia do kwestii poruszonej przez swą poprzedniczkę. Jedna z wiadomości skierowanej do szczecińskiej poradni językowej dotyczyła nazwy mieszkańca Oslo, która brzmi obecnie „mieszkaniec Oslo”, aktualnie żadna inna forma nie jest uznawana za poprawną. Pewien mężczyzna zainteresowany rozwikłaniem językowej zagadki spotkał się z tezą (głoszoną zresztą przez Jana Miodka), według której miałaby funkcjonować w języku polskim inna nazwa. Piszący do poradni uznał autorytet wybitnego językoznawcy za niepodważalny i nawet Wielki Słownik Poprawnej Polszczyzny nie był w stanie przekonać go do zmiany poglądu. Jan Miodek w istocie przyznał się do krzewienia w społeczeństwie „rewolucyjnych” idei, tłumacząc zebranym swoje motywy w kwestii wprowadzenia do języka polskiego nazwy „oslowianin” (bardziej dla żartu niż z pełną powagą przywołał profesor alternatywną nazwę „oślanin”, która z wiadomych względów nie ma szans na przedostanie się do normy). Jan Miodek z pewnością przekonał do swoich pomysłów większą część obecnych na sali. Nie ulega wątpliwości, że nazwy mieszkańców dużych i znanych miast muszą istnieć – potrzebę wprowadzenia „oslowianina” do użytku odczuwa zresztą norweska Polonia, z którą miał kontakt profesor Miodek. – Ale myślę, Andrzejku, że w następnym wydaniu swojego Wielkiego Słownika Poprawnej Polszczyzny, którego zresztą byłem jednym z recenzentów, chyba to hasło „Oslo” powinieneś zmodyfikować – stwierdził, pół żartem pół serio, Jan Miodek, zwracając się do swojego kolegi po fachu Andrzeja Markowskiego. Za Markowskim powtórzył też, że dopóki będzie żył, nie zaprzestanie szerzenia wiedzy o języku polskim.

Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego skupił się w swoim wystąpieniu głównie na rzeczywistości elektronicznej, która doprowadziła i wciąż doprowadza do rewolucyjnych zmian w polszczyźnie, która, co więcej, kształtuje „masową wyobraźnię językową”. Jan Miodek na potwierdzenie swoich obserwacji przytoczył wyraz „apdejtować” – używany coraz częściej w zastępstwie za „aktualizować”, czy „reset” jako „odpoczynek”, „regeneracja” spotykany obecnie nawet w prasie. Przykłady profesora Miodka ukazały słuchaczom niezwykłą plastyczność języka polskiego, w którym tworzy się od kilku lat czasowniki typu: „smsować”, „guglować” czy nawet wspomniane wyżej „apdejtować” (a także rzeczownik od tego wyrazu „apdejt” jako „aktualizacja”). Terminologia elektroniczna, czemu trudno zaprzeczyć, opanowała naszą codzienność. Kolejnym dowodem na to jest działalność dziennikarzy Tygodnika Powszechnego (i wielu innych czasopism – TP posłużył profesorowi Miodkowi za przykład), którzy stosują w tytułach swoich artykułów „elektroniczne” słówka. Profesor Jan Miodek spotkał się ostatnio chociażby z tekstem zatytułowanym „baczyński.edu.pl”. Inne, niezwykle częste w ostatnim czasie zjawisko, to nagminne e-czytanie, e-podpis, e-szkoła, e-podróżnik, e-kino itp.

Profesor Bogdan Walczak zauważył, że pewne rzeczy są „odwieczne”, poniekąd tyczy się to również języka, który doświadczył wielu rewolucji, jak choćby wynalezienia druku. Przedostatni już panelista porównał polszczyznę złotego wieku, a więc czasów zygmuntowskich z tym, co mamy teraz. Dla Polaków i Polek w XVI wieku ważniejsze było piękno i bogactwo języka ojczystego, teraz za istotniejszą uważa się powszechnie jego skuteczność. Inną sprawa to wulgaryzmy, które opanowały polszczyznę, a które nigdy wcześniej nie zdominowały języka aż do tego stopnia. Według Bogdana Walczaka na język oddziałują w dużej mierze zjawiska socjologiczne. W ubiegłych stuleciach nie do pomyślenia było odnoszenie się do kobiety bez szacunku – podaje za przykład profesor Walczak. Kolejną różnicą jest narzędzie opisu, które posiadamy współcześnie – trójpoziomowy układ mowy – podział na system, normę oraz uzus. Profesor Walczak podkreślił na koniec, że jedyną drogą ku lepszemu w języku może być tylko szeroko rozumiana pedagogika językowa, ponieważ nawet prawnie nie jesteśmy w stanie dokonać przełomowych zmian – tutaj za przykład posłużyła profesorowi Francja, w której restrykcyjne przepisy w kwestiach ojczystej mowy nie przyczyniły się do wyraźnej poprawy sytuacji.

Ostatni mówca, Piotr Zbróg, stwierdził optymistycznie, że aktualnie mamy do czynienia z niezwykle pozytywnym zjawiskiem, jakim jest ogólna troska o polszczyznę, o którą dbają już nie tylko językoznawcy i językoznawczynie. Dowodem na to są liczne fora internetowe poświęcone kwestiom językowym, na których co rusz kolejni użytkownicy i użytkowniczki próbują rozwiać swoje wątpliwości – przede wszystkim dotyczące zasad poprawności. Wrażliwość językowa występuje więc u Polaków i Polek, na potwierdzenie tego przytoczył Piotr Zbróg dyskusję, którą odnalazł właśnie na jednym z popularnych serwisów internetowych, traktującą o użyciu czasowników: „oglądnąć” oraz „obejrzeć”. Uczestnicy dysputy zgodnie twierdzili, że druga forma jest „ładniejsza”, co rozumiemy jako „wzorcowa” i radzili jej stosowanie. Nowe, ciekawe zjawiska wytwarzane w języku polskim przez Polaków i Polki są dowodem na istnienie kultury języka. Według Piotra Zbróga nie można obecnie formułować skrajnych ocen, ponieważ paradygmaty się mieszają, a pewnych zmian nie da się zahamować.

Istotnym punktem ostatniego przemówienia była obserwacja mediów i w ogóle społeczeństwa, w którym zauważono, że język może być narzędziem pomagającym w zdobywaniu popularności. Stąd tyle w codziennej polszczyźnie – szczególnie w telewizji, w wypowiedziach polityków – kolokwializmów, wulgaryzmów, mieszania się rejestrów, łączenia „wysokiego z niskim”. Uwagę widza/słuchacza zdobywa się nadmierną potocznością, wulgaryzmami „pozytywnymi”, ta wszechobecna wulgarność może zapewnić prowadzącemu czy nawet uczestnikowi dłuższy pobyt w danym programie telewizyjnym i oczywiście rozpoznawalność. Za przykład tego typu zjawiska podał Piotr Zbróg działalność medialną Kuby Wojewódzkiego i Czesława Mozila. Panelista, kończąc dyskusję, podkreślił, że językoznawcy i językoznawczynie mogą być głosem w ogólnopolskiej debacie dotyczącej naszego języka, mogą oddziaływać na użytkowników polszczyzny osobowością oraz interpretacją treści.

Dyskusję panelową zakończył Bogusław Dunaj, zapraszając zgromadzonych na krótką przerwę kawową. Po półgodzinie aula Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie znów się zapełniła. Głos oddano redaktorowi naczelnemu Języka Polskiego, który, posiłkując się prezentacją, opowiedział w skrócie o dziejach czasopisma – od pierwszego jego wydania, aż po dziś dzień. Wykład Piotra Żmigrodzkiego otworzył tym samym obrady plenarne. Prof. dr. hab Halina Kurek wygłosiła referat pt. Nominatywizacja we współczesnej polszczyźnie – upraszczanie czy likwidacja fleksji nominalnej, poświęcony m.in. stabilizacji nieodmienności nazwisk, mianownikowej formy imion i nazwisk stosowanej także w wołaczu. Profesor Uniwersytetu Pedagogicznego, Bogusław Skowronek mówił o Nowej koncepcji badań polszczyzny medialnej, zaś wystąpienie Jadwigi Kowalikowej z Uniwersytetu Jagiellońskiego poświęcone było szkolnej edukacji językowej. Obrady plenarne zakończyła krótka dyskusja.

Konferencja pod patronatem Rady Języka Polskiego oraz prezydenta miasta Krakowa, będąca częścią obchodów jubileuszu Języka polskiego, trwała dwa dni. W aulach Uniwersytetu Pedagogicznego można było wysłuchać, nie tylko dyskusji panelowej „Kultura języka polskiego dziś”, ale też kilkudziesięciu innych wykładów, wygłaszanych przez profesorów polskich uczelni i dotyczących oczywiście języka Polaków. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *