To byli młodzi chłopcy prosto z dżungli, ledwo umieli odróżnić prawo od lewa, a co dopiero dobro od zła.

Księżniczka Raami miała zaledwie siedem lat, kiedy w jej beztroskie, magiczne dzieciństwo wkroczyli Czerwoni Khmerzy. Był kwiecień 1975 roku. Mieszkańcy stolicy Kambodży, Phnom Penh, przygotowywali się do uroczystych obchodów khmerskiego Nowego Roku. W jednej chwili najbliżsi dziewczynki: ukochany ojciec, uwielbiana matka, młodsza siostrzyczka Radana, a także rodzina jej stryja oraz Królowa Babka tracą wszystko; zmuszeni są porzucić dotychczasowe życie, wyrzec się własnej tożsamości, gdyż ich nazwisko i pochodzenie przestały być przedmiotem szacunku, a narażają na groźbę utraty życia. Wtłoczeni w nową, naznaczoną rewolucyjnym chaosem rzeczywistość, zagubieni i przerażeni próbują się w niej odnaleźć.

Raami, żyjąca dotąd w baśniowym świecie dawnych legend, dumnej khmerskiej kultury i wysublimowanych wierszy pisanych przez ojca – intelektualistę, poetę i filozofa, ze zgrozą i niedowierzaniem obserwuje poczynania żołnierzy rewolucji. Wszechobecni Czerwoni Khmerzy zamieniają życie ludzi w koszmar; masowe przesiedlenia, rozdzielanie rodzin godzące w elementarne poczucie bezpieczeństwa, powszechny zamęt, dezinformacja i terror, egzekucje i tortury, mordercza praca ponad siły, nieustanny głód i skrajne wyczerpanie, metodyczne niszczenie dorobku kulturowego, a tym samym tożsamości narodowej, życie zredukowane do zwierzęcej walki o przetrwanie – oto rewolucyjna codzienność w demokratycznej Kampuczy. Codzienność, w której nie ma miejsca na rozpamiętywanie utraconego życia, tęsknotę, łzy czy nawet żałobę po zmarłych.

Raami znajduje jednak sposób, by przetrwać. To wspomnienia  z dawnych, szczęśliwych czasów, pełne ojcowskich wierszy i opowieści podtrzymują jej ducha, pozwalają odnaleźć sens, dodają sił, przynoszą pocieszenie i otuchę.

Moje opowieści miały przyprawić ci skrzydła, uchronić od pułapki nazwiska, tytułu, ograniczeń własnego ciała, otaczającego cierpienia. Moim największym pragnieniem jest patrzeć, jak żyjesz.

Beztroska, po dziecięcemu niewinna księżniczka zmuszona jest nagle dorosnąć, a czytelnik obserwuje tę przemianę z rosnącym przerażeniem. Bolesny kontrast między szczęśliwym i bezpiecznym dzieciństwem a chaotycznym horrorem rewolucji jest porażający. Świat bohaterki wali się w gruzy na jej oczach, a ona zbiera wszystkie siły drzemiące we wspomnieniach, by stawić czoła rzeczywistości, w której nie ma miejsca na przeszłość. Jej wola przetrwania w obliczu ogromu zniszczenia i pasma niewyobrażalnych tragedii jest imponująca, kurczowe trzymanie się spuścizny po ojcu i pielęgnowanie pamięci o nim – poruszające.

Choć narratorem powieści jest mała dziewczynka, dojrzałość i głębia refleksji świadczą raczej o tym, że bohaterka opowiada swoją historię z perspektywy lat. Jej narracja łączy w sobie dziecięcą prostotę (nie infantylność), zadziwienie i niewinność z niezwykłą precyzją wyrażania myśli i wyjątkową wnikliwością, jakby dopiero dystans lat pozwalał autorce zmierzyć się z koszmarem rewolucji, ubrać w słowa grozę tamtych dni, zrozumieć emocje oraz reakcje własne i swych bliskich, motywy ich postępowania, konsekwencje ich wyborów. W cieniu drzewa banianu to historia dramatycznych losów niewinnego dziecka spisana pięknym, poetyckim i wysublimowanym językiem, oszczędnym i sugestywnym zarazem. To uczucia i myśli siedmioletniej dziewczynki opowiedziane słowami dorosłej kobiety – najlepszy dowód na to, że tragedię i cierpienie najlepiej oddają odpowiednio dobrane, wyważone, proste słowa, nie zaś szokujące obrazy epatujące okrucieństwem czy patetyczne slogany obliczone na wywołanie łez. Dzięki temu opowieść Vaddey Ratner brzmi autentycznie, chwyta za serce i pozostaje w pamięci na długo.

Nic w tym dziwnego zważywszy na fakt, że autorka snuje historię własnej rodziny; losy Raami są odbiciem jej własnych, jej emocje, myśli i uczucia są prawdziwe, przefiltrowane przez sito czasu i stanowią sposób na uporanie się z traumą, rozliczenie z bolesną przeszłością, pozwalają przeżyć katharsis. Z drugiej strony to jedna z setek tysięcy podobnych opowieści – świadomość tej makabrycznej wielokrotności daje wyobrażenie o rozmiarze zbrodni popełnionej przez reżim Czerwonych Khmerów i ogromie ludzkich tragedii, jakie stały się udziałem całego narodu. W tym kontekście W cieniu drzewa banianu można odczytać jako swoisty hołd autorki dla wszystkich ofiar ludobójstwa, które pochłonęło w ciągu czterech lat około dwa miliony ludzkich istnień.

Lektura to wstrząsająca i porażająca siłą przekazu, budząca silne emocje, skłaniająca do głębokiej refleksji. Pokazuje, że nawet o złu, cierpieniu i ludzkiej krzywdzie można opowiedzieć w piękny, poetycki sposób, nie zatracając przy tym głębi przesłania, nie umniejszając jego znaczenia, lecz docierając do sedna. To opowieść na wskroś prawdziwa, przepełniona smutkiem i rozpaczą, lecz również – paradoksalnie – rozświetlona nadzieją, której dopiero mrok przydaje blasku.

Nagle pilot zawrócił w przeciwną stronę i opuściłyśmy tę ziemię, mama uczepiona papierowej łódki i notesu z poezją, ja strumieni i gór, głosów i duchów, historii, od których nigdy się nie uwolnię.

Tytuł: W cieniu drzewa banianu
Autor:
Vaddey Ratner
Wydawnictwo:
Prószyński i s-ka
Wymiary:
125 x 195 mm
Oprawa:
broszurowa
Liczba stron:
407
Rok wydania:
2012
ISBN:
978-83-7839-393-1
Kategoria:
proza zagraniczna, biografie i wspomnienia

Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *