Wyobraźmy sobie, że…

Był w dawnych czasach pewien czeladnik, który, zdradzając talenty konstruktorskie, ogromnie marzył, by być literatem, toteż na przekór wszystkim wokół, postanowił zająć się pisarstwem. Utworów jego jednak nikt nie chciał drukować ani czytać, a ich styl wyśmiewano lub zbywano obraźliwym milczeniem; przeto niespełniony pisarz porzucił dotychczasowe zajęcie, aby poświęcić się tworzeniu maszyn, do czego od małego miał smykałkę. Potężne zwoje w jego mózgu elektronowym były jednak nad wyraz pamiętliwe, a zawiść przez lata urosła w jego kwarcowym sercu. Postanowił tedy skonstruować straszliwą maszynę, która, w imieniu swego twórcy, wymierzy sprawiedliwość. Tak powstała wielka na sześć pięter Wredna Machina Recenzencka, która potrafiła odnaleźć wady w pozornie nawet najdoskonalszym utworze i szybko stała się zmorą i postrachem wszystkich literatów, publicystów i poetów. Czytelnicy i czytelniczki, zniechęcani zjadliwymi, acz trafnymi opiniami Machiny, zaprzestali czytania i od bezczynności umysłowej psuły się ich tranzystory. Jednak wreszcie znalazł się śmiałek, który ocalił intelekty swych ziomków i przywrócił dobre imię literatury, choć był tylko prostym szewcem Elektrewką. Szewczyk ów zakradł się do Machiny pod osłoną nocy i dał jej do zrecenzowania wybór utworów Lema; w jednej chwili urządzenie zatrzęsło się w fasadach, poczęło straszliwie zgrzytać i trzeszczeć, a po tygodniu ciężkiej pracy rozpadło się z hukiem na kawałeczki, żadnej wady w prozie pana Lema z odległej Ziemi nie umiejąc znaleźć.

Bajki robotów to kolejny obok Cyberiady i Dzienników gwiazdowych zbiór humorystycznych opowiadań Stanisława Lema. Składające się nań niezbyt długie, groteskowe i przesiąknięte inteligentnym dowcipem historyjki skonstruowane są w konwencji baśni ludowej, tyle że ich bohaterami są… roboty i maszyny liczące otoczone tajemniczym światem odległych planet.

Zbiór Bajek ukazał się po raz pierwszy w roku 1964 i od początku stanowił zamkniętą całość – Lem nie uzupełniał go później, jednakże, kontynuując opisywanie losów bohaterów ostatnich trzech opowiadań, Trurla i Klapacjusza, dwóch znakomitych konstruktorów – robotów, stworzył kolejny niezwykle popularny i udany cykl – Cyberiadę. W tym miejscu warto zaznaczyć, że wspomniane trzy ostatnie utwory z Bajek (Jak ocalał świat, Maszyna Trurla i Wielkie lanie) często były przez różnych wydawców włączane do Cyberiady właśnie – ze względu na podobieństwo tematyki i bohaterów. W wydaniu, któremu właśnie się przyglądamy, Wydawnictwo Literackie (nota bene także pierwszy wydawca Bajek) zachowuje pierwotną formułę zbioru i w nasze ręce trafiają dokładnie te same utwory, które zdumieni czytelnicy i czytelniczki poznawali w 1964 roku. Z całą pewnością przetrwały próbę czasu.

Większość opowiadań ze zbioru wyraźnie nawiązuje do konwencji baśni, w przewrotny sposób zestawiając średniowieczno – baśniowe stosunki społeczne i motywy (często pojawia się potężny król i jego poddani, a także królewny w potrzebie i… smoki) z kosmiczno – cybernetycznymi realiami. Ścieranie się tych dwóch konwencji – w błyskotliwy sposób wykorzystane przez Lema – jest jednym z najważniejszych źródeł komizmu. Bajki robotów, zgodnie z tytułem, są opowiastkami, które z powodzeniem mógłby swym pociechom opowiadać przed snem jakiś tata-robot z którejś z opisanych przez Lema planet. Mimo to, daleka jestem od określenia Bajek lekturą dla dzieci – ich pełne zrozumienie wymaga pewnej podbudowy – ogólnej znajomości kultury (Lem odwołuje się do baśni czy mitów), zdolności logicznego myślenia i umiejętności zrozumienia paradoksów, a nawet wiedzy z zakresu historii XX wieku, by odczytać pewne ukryte odniesienia do realiów, w których pisał Lem – przede wszystkim do totalitaryzmów. Bajki wymagają także wysokich kompetencji językowych, bowiem ich styl jest zupełnie wyjątkowy.

O języku zastosowanym przez Lema w Bajkach czy Cyberiadzie powstały całe prace naukowe, wielu językoznawców było pod wrażeniem, a wszystko nie tylko za sprawą stylizacji językowej, ale też dzięki wielkiej liczbie nagromadzonych w tekście neologizmów. Znaleźć je można wręcz na każdej kartce, a pisarz zdaje się nimi bawić, żongluje słowami z niezwykłym efektem. Neologizmy stworzone przez Lema (który bardzo lubił je wymyślać) są najwyższej próby – różnorodne, dźwięczne, pomysłowe, często wprowadzają dodatkowy element komiczny. Mamy tu więc elektrycerzy, robosły, elektrosmoki i bezroboty, zaś straszliwa istota, która jest antybohaterem jednego z opowiadań to bladawiec, jota w jotę podobny do człowieka; ku zgrozie robotów nie boi się on wody ani starego oleju. Poza tym w wykreowanym przez Lema wszechświecie znajdziecie też kambuzele, ściśnięta, wytrzopki, gryzmaki, rymundy, trzepce i pćmy a także murkwie, jakże bliskie sercu Klapacjusza. Czym były? O to musicie spytać własną wyobraźnię.

Język Bajek jest stylizowany na archaiczny i naszpikowany neologizmami, jednak książkę czyta się dobrze i całkiem szybko, choć początkowo trzeba się z tym stylem oswoić. Poszczególne opowiadania są krótkie, zwykle mają po kilkanaście stron, dzięki czemu bez trudu można podzielić lekturę na mniejsze etapy.

A co mamy w treści? Tu jest równie ciekawie i różnorodnie. Przede wszystkim czytamy o niezwykłych światach, w których rozmaite zdarzenia przeczą niekiedy prawom fizyki, ale rzadko sprzeciwiają się logice, jak choćby przypadek młodego wynalazcy Pyrona z opowiadania Uranowe uszy, który potrafił wyciągać bardzo cienkie druciki i wynalazł telegraf z drutem, a potem tak cienki drut wyciągnął, że już go nie było, i w ten sposób powstał telegraf bez drutu. Czyż to nie logiczne? Barierę możliwości w opisanym świecie stanowi jedynie wyobraźnia Lema – jego bohaterowie mogą dokonywać rzeczy pozornie niemożliwych, swobodnie podróżować z planety na planetę czy konstruować maszyny mogące działać cuda, jak w jednym z najpopularniejszych opowiadań zbioru – Jak ocalał świat, w którym Trurl zbudował maszynę, która mogła stworzyć wszystko na literę n. Jakie będą konsekwencje polecenia jej zrobienia Nicości?

Jest też w tych utworach drugie dno, którego bezwzględnie należy się spodziewać w każdej powieści czy opowiadaniu Lema – kryje się w nim metaforyczne znaczenie utworu lub choćby wniosek, którym pisarz pragnie się z nami podzielić. Wiele z tych historii ma zaskakujące zakończenie, niektóre przypominają przypowieści z morałem; jednak nawet wtedy są… po prostu bardzo śmieszne. W ten sposób Lem łączy „przyjemne z pożytecznym”, serwując nam rozrywkę, pobudzającą ciało do śmiechu, a mózg do myślenia.

Z lektury wyciągnąć można wiele wniosków; pamiętajmy, że mówimy o utworze, który wydawano w czasach urzędującej cenzury, czytać wnikliwie należy zatem między wierszami. To tam właśnie autor ukrył wiele ze swych spostrzeżeń, mniej lub bardziej wprost zabiera także głos na temat kondycji człowieka. To niezwykłe, ale w książce, w której świat przedstawiony wypełniony jest robotami, maszynami i tajemniczymi istotami uformowanymi z gazu czy metalu, zasadniczym tematem jest właśnie człowiek i rozmaite bolączki ludzkości. Nie brakuje tu, jak to u Lema, odniesień do totalitaryzmów, krytyki nadmiernej kontroli i nadużywania władzy.

W odszukiwaniu ukrytych znaczeń Bajek robotów bardzo pomocne jest Posłowie autorstwa Jerzego Jastrzębskiego – niezbyt długie, ale treściwe i znakomicie napisane. W tym wydaniu urzeka mnie też okładka; ilustracja, czerpiąca z tradycji polskiej grafiki, jest nie tylko miła dla oka, ale też świetnie oddaje atmosferę zbioru – to samo mogę zresztą powiedzieć o każdej książce z nowej serii Wydawnictwa Literackiego.

Zdecydowanie – polecam Bajki każdemu w ciemno; oto klasyka mądra i dowcipna, która się nie starzeje, bo porusza tematy zawsze aktualne i niezmiennie bawi. Nawet nie chcę wspominać o tym, że Bajki robotów po prostu wypada znać – bo za koronny argument powinien wystarczyć fakt, że stanowczo znać je warto.

– Powiedz mi – rzekła maszyna – co to jest za miejsce, które nie ma ani ścian, ani murów, ani krat, a którego nikt nigdy nie opuścił i nie opuści?
– Tym miejscem jest Kosmos – odparł konstruktor.

Ocena: 10/10

Przeczytaj recenzje pozostałych książek autora:

Dzienniki Gwiazdowe, Stanisław Lem – recenzja
Kongres Futurologiczny, Stanisław Lem – recenzja

Solaris
, Stanisław Lem – recenzja

Więcej o Stanisławie Lemie przeczytasz TUTAJ. Polecamy!

Tytuł: Bajki robotów
Autor: Lem Stanisław
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Data premiery: 8 marca 2012
Liczba stron: 224
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Gatunek: fantastyka, literatura piękna, klasyka literatury polskiej

Spis utworów:

Trzej elektrycerze
Uranowe uszy
Jak Erg Samowzbudnik Bladawca pokonał
Skarby króla Biskalara
Dwa potwory
Biała śmierć
Jak Mikromił i Gigacyan ucieczkę mgławic wszczęli
Bajka o maszynie cyfrowej, co ze smokiem walczyła
Doradcy króla Hydropsa
Przyjaciel Automateusza
Król Globares i mędrcy
Bajka o królu Murdasie
Jak ocalał świat
Maszyna Trurla
Wielkie lanie

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *