Młody mężczyzna budzi się z drzemki w pociągu. Dziewczyna siedząca naprzeciw niego uśmiecha się i opowiada mu o decyzji, którą właśnie podjęła. Zachowuje się, jakby byli dobrymi znajomymi. Jest miła i ładna. Mimo to, sytuacja wywołuje w mężczyźnie silny niepokój. Nie zna tej dziewczyny, imię „Sean”, którym go nazywa, nic mu nie mówi, nie wie też, skąd wziął się w pociągu i dokąd nim jedzie. Nie pamięta, kim jest, a z lustra spogląda na niego jakaś obca twarz…
Po 8 minutach pociąg eksploduje. Kapitan Colter Stevens (Jake Gyllenhaal) odzyskuje przytomność w szczelnie zamkniętej, metalowej kapsule. Odzyskuje też tożsamość, dowiaduje się, że bierze udział w wojskowym, przełomowym programie o kryptonimie „Kod nieśmiertelności”, który umożliwia swoiste „wejście” do wspomnień nieżyjącego człowieka na czas 8 minut sprzed jego śmierci. Wejście to jest tak realne, że wydaje się rzeczywiste, a osoba, która go dokona, w danym jej czasie może dowolnie penetrować świat, w którym się znalazła.
Stawka jest wysoka – pociąg, którym Stevens jedzie we wspomnieniach Seana, eksploduje w efekcie terrorystycznego zamachu. Sprawca nie został wykryty i jest pewne, że uderzy znowu. Zadaniem kapitana jest odkrycie, kto podłożył bombę. Eksplozji pociągu już nie uda się zapobiec – wydarzyła się przecież tego samego dnia rano – ale może się udać odkryć tożsamość sprawcy i powstrzymać go przed kolejnymi atakami. Stevens będzie więc tak długo wracał do wspomnień zabitego w zamachu mężczyzny, aż poda swoim przełożonym niezbędne im imię i nazwisko…
Akcja filmu rozgrywa się dwutorowo – jednocześnie w świecie wspomnień i w świecie realnym, czyli w bazie wojskowej. W miarę rozwoju fabuły podział ten jednak przestaje być oczywisty, pojawia się coraz więcej pytań i wątpliwości. Reżyser nie tylko pyta o to, czym jest człowieczeństwo i jakie powinno mieć prawa, ale przede wszystkim – czym właściwie jest rzeczywistość? Czy mamy prawo, polegając na naszych zmysłach, uważać za rzeczywistość to, co „odczuwamy” i „obserwujemy” bezpośrednio? Czy na pewno zamknięte w programie komputerowym wspomnienia są wyłącznie fikcją? Czy może istnieć jakaś interakcja między tymi światami?
George Berkeley, oświeceniowy angielski filozof – empiryk, stwierdził, że tak naprawdę, jedyne, co jest nam dane w procesie poznawania świata, to konkretne, obserwowalne bodźce oraz idee, które na ich podstawie powstają w naszym umyśle. Do samych materialnych przedmiotów nie mamy bezpośredniego dostępu, więc gdyby ktoś dostarczył nam samych bodźców, nie umielibyśmy ocenić, czy przedmiot, który mógłby je wywołać, istnieje, czy nie. Ta rewolucyjna wówczas teza dziś znajduje zdecydowane potwierdzenie we współczesnej neurologii, zatem to, co w filmie może się początkowo wydawać nielogiczne, w kontekście tezy Berkeleya nabiera sensu.
Niech Was jednak nie przeraża ten filozoficzny wywód. Kod nieśmiertelności to zdecydowanie kino rozrywkowe, przy którym można trochę pomyśleć, ale wcale nie trzeba, stąd może zadowolić widzów zarówno pobudzonych intelektualnie, jak i szukających przede wszystkim rozrywki. Scenariusz dostarcza nam kilku zaskakujących zwrotów akcji i nie nudzi, mimo kilkukrotnego powrotu głównego bohatera do tego samego miejsca w czasie. Żaden z tych powrotów nie jest taki sam i jednocześnie każdy przybliża nas do rozwiązania zagadki. Istotnym elementem fabuły jest uczucie budzące się między głównym bohaterem a dziewczyną z pociągu (urocza Michelle Monaghan), mimo to wątek miłosny pozostaje na drugim planie; film jest przede wszystkim solidnym kinem s – f.
Od strony wizualnej obraz ten zrealizowano dość oszczędnie. Nie ma tu wielu efektów specjalnych (choć sceny wybuchów wydają się dopracowane) ani częstych zmian dekoracji, jest jednak coś bardzo cennego – klimat, który sprawia, że historia przykuwa uwagę, bohaterowie są wiarygodni, a ich losy nie są nam obojętne.
Pod pewnymi względami w Kodzie nieśmiertelności można się doszukiwać podobieństw do 12 małp, Deja vu, czy niedawnego kinowego hitu Incepcja, jednak są to podobieństwa bardzo dyskretne i zdecydowanie film ma sporo do zaoferowania w ramach swojego gatunku.
Kod nieśmiertelności nie jest arcydziełem. Można by trochę poprawić scenariusz (np. zrezygnować z jednego z kolejnych „wejść” – film zyskałby na dynamice), skomplikować trochę postaci „czarnych charakterów”, może nawet ciut lepiej to zagrać (choć gra aktorska jest zupełnie przyzwoita), jednak generalnie film wart jest polecenia. Nawet jeśli od pewnego momentu można się domyślać zakończenia, i tak po wyjściu z kina czułam sporą satysfakcję.
Plusy:
– oryginalny pomysł,
– sugestywny klimat,
– przyzwoite aktorstwo,
– dobry scenariusz,
– koncentrowanie się bardziej na treści, mniej na efektach specjalnych.
Minusy:
– szablonowe postaci „czarnych charakterów”,
– momentami może się dłużyć,
– za mało efektów – jeśli uwielbiasz Transformers.
{youtubejw}euNeNbNHcIQ{/youtubejw}
Oryginalny tytuł: Source Code
Reżyseria: Duncan Jones
Scenariusz: Ben Ripley
Premiera: 6 maja 2011 (Polska) 11 marca 2011 (Świat)
Premiera DVD: 3 listopada 2011
Premiera DVD: 3 listopada 2011
Produkcja: Francja, USA
Gatunek: s – f, dramat, thriller