Nordia. Wyspa Mgieł. Forisda. Takie nazwy nosi ten wyspiarski, leżący na dalekiej północy mały kraj, w którym bohaterowie i bogowie często kroczą ramię w ramię. Zamieszkiwany przez niepokorny i dumny lud nazywający się Wrakkarami, podzielony na cztery potężne klany: władczego Niedźwiedzia, odważnego Wilka, mądrej Sowy i tajemniczego Sokoła – tworzy barwną, nordyjską jedność. Stolica kraju, Gawarren – Miasto pod Lodową Kopułą – nigdy nie zasypia i zawsze zaskakuje odmiennością kultury. Od groźnych skał na południu, po mroźne i wysokie fiordy na północy – wszystko to przesycone jest odmienną i bogatą kulturą. Wciąż pozostaje wiele do odkrycia – kto wie, czy nie trafisz na tajemniczych Wilczych jeźdźców skrytych głęboko na lodowym pustkowiu, a może twój drakkar odkryje nowe tereny do łupienia? Niezależnie, czy pragniesz wraz z innymi dzielnymi wojakami, znanymi tu jako Krallowie stanąć do podboju mórz i lądów w dzikich rajdach, wraz ze Spae uzdrawiać, być potężnym magiem albo rozsławiać swymi pieśniami jako Bard to, co się dzieje… A może po prostu żyć w państwie wojowników jako zwykły rzemieślnik – zawsze znajdziesz tu miejsce dla siebie.
Już wkrótce: „Winda” Magdaleny Knedler
Po znakomitym debiucie Pan Darcy nie żyje Magdalena Knedler przedstawia kolejną zaskakującą powieść: Windę.
Winda może zbliżać…
„Mgła”, Kaja Malanowska – recenzja
Ada Rochniewicz właśnie zaczyna pracę w warszawskiej komendzie. Jest doświadczoną i utalentowaną policjantką z dużymi osiągnięciami w „dochodzeniówce”, nie do końca jednak wiadomo, dlaczego tak nagle zdecydowała się na transfer z Wrocławia do Warszawy. Jej nowym partnerem zostaje stary wyjadacz, komisarz Marcin Sawicki, który… nigdy wcześniej nie pracował z kobietą. A ciągnące się za Adą (lub może raczej – wyprzedzające ją) plotki nie bardzo go zachęcają do tej współpracy. Nowi partnerzy niewiele jednak mają czasu na dotarcie się – bo wkrótce trafia im się podejrzana sprawa morderstwa młodej kobiety mieszkającej na Mokotowie…
„Blue Monday” – ile prawdy w „najsmutniejszym dniu w roku”?
Możecie dzisiaj w różnych miejscach natrafić na informację o tym, że przypada tzw. „Blue Monday” (gra słów „blue” to jednocześnie „niebiski” i „smutny”), czyli najsmutniejszy dzień w roku. Ale nie dajcie się – to tylko mistyfikacja!
„Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę”, Kamil Janicki – recenzja
Wczesnośredniowieczna historia Polski, a zwłaszcza ta odnosząca się do początków naszego państwa, większości z nas nieodmiennie i niemal wyłącznie kojarzy się z postaciami dwóch Piastów: Mieszka I, który wprowadził Polskę do chrześcijańskiej Europy, i Bolesława Chrobrego, który ugruntował swą władzę koronując się na króla i czyniąc z Polski liczącą się potęgę. O życiu i dokonaniach pierwszych Piastów wiemy stosunkowo dużo, wszak przyjęło się uważać politykę za domenę mężczyzn i to właśnie o nich – zwycięskich wodzach, dalekowzrocznych dyplomatach, bezwzględnych, ale skutecznych władcach – opowiadają podręczniki historii. Inaczej historia obeszła się z piastowskimi małżonkami – w większości przypadków bezimiennymi żonami, córkami bądź siostrami władców wchodzących ze sobą w sojusze, sprowadzonymi do roli niewiele znaczących pionków na dynastyczno – politycznej szachownicy.
„Święte szaleństwo. Romantycy, patrioci, rewolucjoniści 1776-1871”, Adam Zamoyski – recenzja
Droga do przemian okazuje się niekiedy dystansem nader trudnym do pokonania. Szczególnie, jeśli jego kresem jest obalenie wielowiekowej monarchii. Adam Zamoyski, uznany historyk, wziął na warsztat rewolucjonistów, apostołów nowej wiary: Wolności. Za sprawą książki Święte szaleństwo. Romantycy, patrioci, rewolucjoniści 1776-1871 wprowadza czytelnika w wir walk o najwyższą wartość świata zachodniego, która nie zawsze była dobrem zastanym. Zamoyski przypomina, jak wiele krwi przelano, by uczynić wiek XXI tak komfortowym i liberalnym.
„Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości”, Margareta Strömstedt – recenzja
Czy można sobie wyobrazić dzieciństwo bez książek Astrid Lindgren? Można, ale byłoby pozbawione czegoś istotnego… Za co je kochamy? Za humor, szczerość i nieograniczoną wyobraźnię. Za wiarę w dziecko, znajomość jego psychiki i poważne do niego podejście. Za przekraczanie granic. Za możliwość ukrycia się w idyllicznym obrazie Bullerbyn, ale także za odważne podchodzenie i przedstawianie istotnych problemów – buntu wobec dorosłych, rozterek wieku dorastania, a nawet sięganie po tematy tabu, których inni pisarze bali się bodaj musnąć. Astrid Lindgren pomogła wielu dzieciom oswoić się z tematami sprawiającymi ból – z niesprawiedliwością, samotnością, a nawet śmiercią.
„Piękni głupcy. Ostatni romans Zeldy i Scotta Fitzgeraldów”, R. Clifton Spargo – recenzja
Jay Gatsby, choć otoczony nimbem splendoru, jest jedną z najtragiczniejszych postaci współczesnej literatury. Nic dziwnego, że Francis Scott Fitzgerald w tak sugestywny sposób oddał dramat odegrany w rytmie charlestona. On i jego żona, Zelda, znali go jak nikt inny. Niezależnie od tego, jak odrealnione życie zdają się wieść bohaterowie książek Scotta, ukazują one rzeczywistość Fitzgeraldów w całym jej tragizmie. I to właśnie tragizm przenika na wskroś biograficzną powieść R. Cliftona Cargo „Piękni głupcy”.
„Drobne występki w czasach obfitości”, Matthew Kneale – recenzja
Matthew Kneale dał się poznać szerokiemu gronu odbiorców jako autor bestsellerowych Anglików na pokładzie – opowieści o perypetiach grupy XIX-wiecznych podróżników płynących na Tasmanię. Jego kolejna publikacja zabiera czytelników w zupełnie inne rejony – i to odmienne pod wieloma względami, począwszy od formy, w jaką autor ubrał swoją prozę, po jej przesłanie. Drobne występki w czasach obfitości to zbiór dwunastu powiązanych tematycznie opowiadań, w których Kneale stawia współczesnemu człowiekowi pytania o jego miejsce w świecie, system wartości, kierunek, w jakim zmierza, o definicję człowieczeństwa w ogóle i zastanawia się – a raczej punktuje – największe bolączki współczesnego świata; wszystko to w lekkim, nieco przewrotnym stylu, który dodatkowo pogłębia wymowę i wzmacnia wydźwięk treści.
„Sufrażystki”, Lucy Ribchester – recenzja
Na przełomie XIX i XX wieku sufrażystkami nazywano aktywistki walczące o prawa wyborcze dla kobiet, głównie w ramach organizacji o nazwie Polityczno – Społeczna Unia Kobiet. Jak zwykle w przypadku takich struktur, trudno określać je mianem monolitu; choć większość sufrażystek, w celu zwrócenia uwagi na swe postulaty, stosowała pokojowe metody (nieposłuszeństwo obywatelskie, protesty, petycje), spośród nich wyłoniła się grupa działaczek nazywanych sufrażetkami, hołdująca ostrym formom sprzeciwu i przemocy (przykuwanie się do ogrodzeń, wybijanie szyb wystawowych, podpalanie pustych budynków, zakłócanie wystąpień przeciwników politycznych) – które jednak nigdy nie dotknęły osób postronnych, w myśl zasady, że sufrażetki mogły ryzykować życiem własnym, nie innych.