Matthew Kneale dał się poznać szerokiemu gronu odbiorców jako autor bestsellerowych Anglików na pokładzie – opowieści o perypetiach grupy XIX-wiecznych podróżników płynących na Tasmanię. Jego kolejna publikacja zabiera czytelników w zupełnie inne rejony – i to odmienne pod wieloma względami, począwszy od formy, w jaką autor ubrał swoją prozę, po jej przesłanie. Drobne występki w czasach obfitości to zbiór dwunastu powiązanych tematycznie opowiadań, w których Kneale stawia współczesnemu człowiekowi pytania o jego miejsce w świecie, system wartości, kierunek, w jakim zmierza, o definicję człowieczeństwa w ogóle i zastanawia się – a raczej punktuje – największe bolączki współczesnego świata; wszystko to w lekkim, nieco przewrotnym stylu, który dodatkowo pogłębia wymowę i wzmacnia wydźwięk treści.

Opowiadania w zbiorze, choć dość zróżnicowane, łączy myśl przewodnia – tak, jak ludzka natura jest tym, co niezmienne i wspólne nam wszystkim, niezależnie od czasu i miejsca, w jakim przyszło nam żyć. A to właśnie jej przejawy – w najmniej chlubnym, najbardziej wstydliwym, ale niestety, jakże prawdziwym i aktualnym wydaniu, trafnie uchwycił i celnie spuentował Matthew Kneale. W utworach tych jak w lustrze odbijają się wszystkie słabości, wady i grzechy współczesnego człowieka, będącego zarówno twórcą, jak i ofiarą świata, w którym egzystuje. Wystarczy przyjrzeć się bohaterom i łatwości, z jaką przechodzą do porządku dziennego nad kwestiami jednoznacznymi i moralnie nagannymi – właśnie wtedy, kiedy dotykają i dotyczą ich osobiście. 

Pewna zamożna rodzina (Kamień, swoją drogą pierwsze i bodaj najmocniejsze w całym zbiorze opowiadanie),  szczycąca się wysokimi standardami moralnymi, w trakcie wycieczki do Chin przekonuje się, jak w rzeczywistości jest im do nich daleko i nawet świadomość tego faktu, niewygodna co prawda i uwierająca jak kamyk w bucie, spływa na nich zadziwiająco bezboleśnie, zważywszy na tragiczne okoliczności jego zaistnienia; stateczni małżonkowie w średnim wieku (Proszek) wykorzystują nadarzającą się okazję i zostają dilerami narkotykowymi, ciesząc się nowo nabytym bogactwem i wyższym statusem społecznym, kompletnie ignorując własną hipokryzję i potężne konsekwencje zła, jakiego się dopuszczają; para turystów podróżująca po Etiopii (Tabletki) wręcza matce chorej dziewczynki pudełko aspiryny, by zagłuszyć kiełkujące wyrzuty sumienia i poczucie winy, bardziej jednak „na odczepnego”, zirytowana tym, że ten niemiły incydent zakłócił im wypoczynek i popsuł humory; pewien mężczyzna (Ciężar) z podróży do jednego z krajów Azji Środkowej, przywozi sobie żonę – nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że tak naprawdę to prostytucja w białych rękawiczkach: on czuje się dowartościowany mając piękną, egzotyczną i całkowicie zależną od niego kobietę tylko dla siebie, ona zrobiłaby wszystko, by wyrwać się do „lepszego świata” – konsekwencje tego są dokładnie tak opłakane, na jakie od początku się zanosiło.
 
Oprócz braku empatii, wrażliwości na ludzką krzywdę, znieczulicy i obojętności, które jesteśmy w stanie zaakceptować, byle tylko pozostać w stanie błogiego samozadowolenia i utrzymać fałszywy, wygodny dla nas obraz świata, Kneale piętnuje także emocjonalne kalectwo współczesnego człowieka, niemożność radzenia sobie z własnymi uczuciami i emocjami, przejawiające się w kontaktach międzyludzkich (Liczby) i brak radości życia, umiejętności doceniania tego, co mamy, nienasycenia wynikającego z przesytu, jako efektu istnienia w konsumpcyjnym, materialistycznym społeczeństwie (Smak). Podkreśla, że źródłem najważniejszych problemów i konfliktów toczących ludzkość jest decyzja pojedynczego człowieka, podyktowana jego egoizmem, strachem, uprzedzeniami, konformizmem, brakiem dobrej woli (Dźwięk), zaś ten, komu nie pozostawiono wyboru, odebrano wszystko, jest zdolny do wszystkiego – wystarczą jedynie sprzyjające okoliczności, dobry pretekst, zastępczy cel w życiu, by dołożyć swoją cegiełkę do szerzącego się w świecie zła (Liście, Metal, Biel). Najgorsze i najbardziej przerażające jest zaś to, że człowiek przechodzi na tę drugą stronę niepostrzeżenie, jakby mimochodem,  rozmywając pojęcie dobra i zła – dzięki temu jest mu łatwiej zaakceptować własne czyny, przejść nad nimi do porządku dziennego bez uszczerbku na psychice i naruszania spokoju ducha.
 
Drobne występki w czasach obfitości to jeden z najlepszych zbiorów opowiadań, jaki kiedykolwiek czytałam. Każde z nich to istny majstersztyk, zachwycający nie tylko treściwą, ciekawą, przykuwającą uwagę fabułą i znakomicie prowadzoną narracją, ale przede wszystkim mocną, dobitną, przewrotną puentą, wydobywającą głębię przesłania, podkreślającą dramatyzm i wagę tematyki. Kneale ma odwagę poruszać kwestie moralnie niewygodne dla większości z nas, powodujące psychiczny dyskomfort i uwierające jak piasek w bucie; jako bystry obserwator codzienności idealnie uchwycił te jej aspekty, które powinny oburzać i budzić sprzeciw, a spowszedniały i jako takie rzadko kiedy wywołują jakąkolwiek reakcję. Jego opowiadania są odzwierciedleniem upadku człowieka, który dokonuje się na naszych oczach, a właściwie dokonuje się po cichu, niezauważalnie, za społecznym przyzwoleniem, każdego dnia, również w nas samych. Pytanie tylko, czy możemy – i chcemy – temu przeciwdziałać…
 
Drobne występki w czasach obfitości to poruszająca, mądra i dojrzała lektura, która nikogo nie pozostawi obojętnym, która jest jak szturchnięcie w ramię, jak gwałtowna pobudka, jak wyrzut sumienia – i taka właśnie powinna być literatura.
 
Autor: Matthew Kneale
Tytuł: Drobne występki w czasach obfitości
Tytuł oryginału: Small Crimes in an Age of Abundance
Przekład: Michał Alenowicz
Wydawnictwo: Wiatr od Morza
Data wydania: 23. 11. 2015
Ilość stron: 249
Okładka: miękka
Kategoria: opowiadania, literatura obyczajowa
 
Autorka recenzji prowadzi blog pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *