Czasami los stawia na jednej drodze dwoje ludzi, których więcej dzieli, niż łączy. Czy miłość zrodzona w takich warunkach ma szansę na przetrwanie? Taka sytuację przedstawiła Penny Vincenzi w książce Decyzja, której akcja rozgrywa się w Londynie lat 60-tych XX wieku.
Kategoria: Obyczajowa i romans
„Barbara i król”, Renata Czarnecka – recenzja
Dawno, dawno temu był sobie król, którego życie nie było bajką. Piękny i bogaty, był jednocześnie bardzo nieszczęśliwy. Pokochał kobietę, której nie miał prawa poślubić, a gdy zrobił to wbrew wszystkiemu i wszystkim, odebrała mu ją straszliwa choroba. Od tej chwili każdy jego uśmiech był wymuszony, a w spojrzeniu na zawsze zastygło cierpienie. Postarzał się, zaczął chorować, przestał liczyć na to, że jeszcze kiedykolwiek zazna miłości.
„Flora i Grace”, Maureen Lee – recenzja
Maureen Lee to znana angielska pisarka, autorka ponad dwudziestu powieści. W Polsce jak dotąd ukazały się Wrześniowe dziewczynki, Wędrówka Marty, Matka Pearl oraz Nic nie trwa wiecznie. Obecnie na polski rynek wydawniczy trafiła kolejna jej książka: Flora i Grace.
„Ostatnia misja majora Pettigrewa”, Hellen Simonson – recenzja
Prawdę mówiąc, wcale niewiele sobie obiecywałam po tej książce, do której przyciągnęła mnie przede wszystkim okładka. Jakże pozytywne było moje zaskoczenie już po pierwszych kilkunastu stronach lektury!
Jeśli cenicie klasyczne brytyjskie powieści obyczajowe z ich dyskretnym urokiem i eleganckim dowcipem, to jest zdecydowanie coś dla Was. Książka Hellen Simonson czerpie z najlepszej literackiej tradycji, a jednocześnie pozbawiona jest mankamentów XIX-wiecznych powieści. Przede wszystkim jest osadzona we współczesności – portrety psychologiczne (wybornie zarysowane!) oraz problemy postaci są nam dzięki temu bliższe i wydają się bardziej wiarygodne. Nie brak tu rozmaitych smaczków no i ta „brytyjska” atmosfera! Autorka oddaje ją po mistrzowsku.
„Kocham Nowy Jork”, Isabelle Laflèche – recenzja
Nowy Jork nazywany jest przez swych mieszkańców, ale także przez swych miłośników zamieszkujących różnorodne zakątki naszego globu, „miastem, które nigdy nie śpi”. Ta energia przekłada się na magię miasta, magia zaś sprawia, że nie można tego miasta nie kochać. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Catherine Lambert, młoda i przebojowa francuska prawniczka, która porzuciwszy europejską stolicę mody, postanawia podbić swym urokiem i inteligencją Nowy Jork.
„Długo i szczęśliwie”, Susan May Warren – recenzja
Marzenie Mony Reynolds ma w końcu szansę się spełnić. Stary dom w przytulnej okolicy Deep Haven w Minnesocie wydaje się idealnym miejscem do otworzenia Księgarni i Kawiarni Na Progu Nieba. Nowy początek wymaga jednak sporego nakładu sił i środków. Zanim będzie można zrelaksować się przy kawie i dobrej książce, na Monę i jej przyjaciółkę Lizy czeka generalny remont. Czas nagli. Na horyzoncie pojawia się jednak niespodziewanie Joe Michaels – szukający pracy „złota rączka”…
„Irlandzki sweter”, Nicole R. Dickson – recenzja
Sięgając po Irlandzki sweter, nie miałam wygórowanych oczekiwań. Potrzebowałam lektury lekkiej i odprężającej – taka też wydała mi się powieść Nicole Dickson. Wiele jest na rynku lektur spełniających ten warunek, ta jednak przyciągnęła moją uwagę miejscem akcji – perspektywa spędzenia kilku godzin w scenerii zielonej, skalistej wyspy u wybrzeży Irlandii wydała mi się nadzwyczaj kusząca ze względu na moje upodobania do celtyckiej tradycji, muzyki i kultury. Nie spodziewałam się jednak, że książka tak bardzo mnie oczaruje, zachwyci bez reszty swoją prostą mądrością, ciepłem, nostalgiczną atmosferą, poruszy niewymuszoną głębią fabuły i zwyczajnym pięknem opowiedzianej historii, która zapowiadała się tak banalnie i stereotypowo.
„Coraz mniej olśnień”, Ałbena Grabowska-Grzyb – recenzja
Ci, którzy regularnie zaglądają na mojego bloga, wiedzą już, że nie po drodze mi z rodzimą literaturą i że na palcach jednej ręki można policzyć recenzje książek polskich autorów i autorek. Jestem pewna, że również powieść Ałbeny Grabowskiej-Grzyb umknęłaby mojej uwadze, gdyby nie żarliwe słowa jednej z moich ulubionych blogerek: Wiem, że nie czytasz, nie lubisz, ale ta książka jest zupełnie inna, zobaczysz, spodoba ci się! Ostatecznie fakt, że liczę się z jej zdaniem, że znamy nawzajem swój gust książkowy, a także – nie powiem – sympatyczny kontakt z samą autorką, przekonały mnie do sięgnięcia po Coraz mniej olśnień.
„Dom wiatru”, Titania Hardie – recenzja
Przeszłość z teraźniejszością splatają się w oszałamiającą powieść o szukaniu siebie – rzadko kiedy zdarza mi się natknąć na równie lakoniczny, co trafny opis wydawcy. Ten zaś idealnie oddaje kwintesencję fabuły, w jednym, niepozornym zdaniu zawierając całe bogactwo przesłania powieści. I choć zupełnie nie przemawia do mnie literatura obyczajowa w stylu, że „najlepszym lekarstwem na całe zło tego świata jest sam wyjazd do Włoch, a najlepiej do Toskanii”, tym razem dałam się skusić historii dwóch kobiet – Madeline i Mii, które dzieli dystans siedmiuset lat i kilku tysięcy kilometrów, łączy zaś etruskie dziedzictwo i średniowieczna legenda.
„Dobre wychowanie”, Amor Towles – recenzja
O czym myślicie, gdy słyszycie hasło „lata trzydzieste w Nowym Jorku”? Ja bezwiednie zamykam wówczas oczy i widzę śliczne panie spacerujące po ulicach w spódniczkach do kolan i w fikuśnych kapelusikach z wpiętymi w nie bukiecikami kwiatów, omdlewające piękności w długich jedwabnych sukniach i perłach na szyi sączące powoli szampana w lokalach otulonych przytłumionym światłem i wypełnionych dźwiękami jazzu, widzę aktorki w długich rękawiczkach i etolach z piór otoczone falami błyszczących włosów… Ritę Hayworth, Olivię de Havilland, Maureen O’Sullivan, dla których Nowy Jork był drugim domem zaraz za Los Angeles… To czas i miejsce, które widzę, słyszę i czuję dzięki książkom i filmom, kuszące mnie swoją magią, muzyką, pozytywnymi wibracjami. Kojarzą mi się z elegancją, smakiem, glamourem. Dlatego Dobre wychowanie nie mogło nie wpaść w moje ręce – od momentu, w którym zobaczyłam tę okładkę zacierałam je w nadziei na wspaniałą podróż w czasie.