Spokojny chaos Sandro Veronesiego, włoskiego pisarza i dziennikarza, to powieść opublikowana w serii Europa odnaleziona, prezentującej przekłady dzieł współczesnych pisarzy europejskich, których twórczość nie była dotąd tłumaczona na język polski. Książka ukazała się w 2005 roku we Włoszech, odnosząc tam duży sukces, nie tylko komercyjny. Rok później otrzymała najważniejszą włoską nagrodę – Premio Strega, a trzy lata od premiery została zekranizowana (reż.Antonio Luigi Grimaldi). Następnie wydana w dwudziestu krajach, przyniosła autorowi kolejne wyróżnienia. Właśnie pojawiła się na naszym rynku i bez wątpienia zaskoczy wielu czytelników – nie tylko niezwykle intrygującym tytułem i przepiękną, bajkową wprost okładką. Tematyka nie jest na pierwszy rzut oka zbyt wyszukana – opowieść o wdowcu, który po śmierci ukochanej, musi się zmierzyć z wychowaniem córki i swoimi uczuciami. Veronesi zdumiewa za to sposobem, w jaki konstruuje akcję i jak przeprowadza przez nią swego bohatera.
Kategoria: Proza zagraniczna
„O miłości i innych demonach”, Gabriel Garcia Marquez – recenzja
Laureat literackiej nagrody Nobla zasłynął głównie Miłością w czasach zarazy, na piedestał wyniosło go Sto lat samotności. W poznawaniu pisarza warto jednak sięgnąć głębiej, aż do dziennikarskiej przeszłości wybitnego prozaika. To właśnie lata uprawiania tego specyficznego rzemiosła ukształtowały Marqueza i wywarły znaczący wpływ na formę i szczególny styl jego prozy.
„Pokój na wodzie”, Roberto Pazzi – recenzja
Roberto Pazzi to włoski pisarz, poeta, prozaik i dziennikarz, który za swoją pracę był wielokrotnie nagradzany, do tej pory głównie w swoim kraju. W Polsce autor ten znany jest z powieści Konklawe z 2007 roku, obnażającej tajemnice Watykanu. Tym razem za sprawą jego utworu mamy okazję przenieść się dalej – w sensie geograficznym i czasowym – ponieważ miejscem akcji najnowszej publikacji Włocha, Pokój na wodzie, jest starożytny Egipt, a jego głównym bohaterem, Cezarion, syn potężnego Juliusza Cezara i urokliwej Kleopatry, ostatni faraon Egiptu, żywy symbol, który zamiast rządzić zdaje się [być] zajęty tylko mruczeniem swego kota i wygibasami przeklętych tancerzy…
„Kąpiąc lwa”, Jonathan Carroll – recenzja
Kraina snu jest jak plac zabaw, na którym zerwana z więzów rzeczywistości wyobraźnia wyżywa się na karuzelach, huśtawkach i zjeżdżalniach.
„Ponad wszystko”, Tanis Rideout – recenzja
Ponieważ istnieje (Because it is there) – te słowa jednego z najwybitniejszych alpinistów okresu międzywojennego, George’a Mallory’ego, będące odpowiedzią na pytanie o sens zdobywania Everestu, przeszły do historii.
Już od dawna interesowała mnie jego postać i losy, toteż ucieszyłam się, gdy nakładem wydawnictwa Bukowy Las ukazała się książka, która opowiada właśnie o nim. Od razu zaznaczę, że jej lektura wywarła na mnie ogromne wrażenie.
„Mroczna wieża”, C. S. Lewis – recenzja
Obecny rok wydaje się upływać pod hasłem wielkich i niespodziewanych powrotów pisarskich. Pół roku temu zachwycałam się pojawieniem się niepublikowanych dotychczas tekstów Cortazara, tym razem w podobnym tonie przyszło mi pisać o Lewisie, którego już samo nazwisko świadczy o jakości tekstu.
„Wąsy”, Emmanuel Carrere – recenzja
– Co byś powiedziała, gdybym zgolił wąsa? Agnes (…) zaśmiała się lekko (…) – To byłby dobry pomył. (…) A gdyby tak ją zaskoczył i naprawdę zgolił wąs? (…) Raczej nie potraktowała tego zamiaru poważnie (…). Podobał się jej w wąsem, sobie zresztą też, jakkolwiek odzwyczaił się od własnego widoku bez zarostu (…). Jeśli nowa twarz mu się nie spodoba, zawsze będzie mógł z powrotem zapuścić wąs. (…) Zaśmiał się bezgłośnie, jak dzieciak, który szykuje złośliwego psikusa, po czym wyciągnął rękę i sięgnął po nożyczki*
Zaczyna się od niewinnego żartu. Pewnego wieczoru Marc decyduje się zgolić wąsy, które po latach goszczenia na jego twarzy, zdążyły stać się stałym elementem wyglądu. Jak wielkie musiało być jego zdziwienie, kiedy żona zdaje się niczego nie zauważać. A zaraz potem wszyscy których zna, zgodnie twierdzą, że feralnych wąsów nigdy nie było…
„Inszallah”, Oriana Fallaci – recenzja
Andrzej Wajda, specjalista od epickich opowieści, wzniósł niedawno filmowy pomnik ku czci sztandarowej postaci Solidarności. Obok majestatycznych żurawi (będących obecnie gatunkiem ginącym, acz nie objętym ochroną) i charyzmatycznego Stoczniowca, na ekranie pojawia się kobieta, której hardość charakteru dorównuje bystrości umysłu. O kim mowa? O Orianie Fallaci, włoskiej dziennikarce słynącej z tego, że niestraszne jej ani okrucieństwa wojny, ani tym bardziej Wałęsowe „za-a-nawet-przeciw”.
„Szatańskie wersety” Salman Rushdie – recenzja
Gdyby kazano mi wybrać najbardziej kontrowersyjną książkę wszech czasów, bez zastanowienia wskazałabym Szatańskie wersety Salmana Rushdie. Sam autor został obłożony fatwą, a każda osoba, która w jakikolwiek sposób wpłynęła na wydanie powieści, musiała zacząć martwić się o swoje życie. Wydana w 1988 roku książka zebrała krwawe żniwo już trzy lata później. W lipcu 1991 roku zamordowany został japoński tłumacz Szatańskich wersetów. W budynkach kilku wydawnictw podłożono bomby, a włoski tłumacz został pchnięty nożem. Jednak, wbrew opiniom niektórych recenzentów, ta powieść to nie tylko kontrowersje.
„Simon i dęby”, Marianne Fredriksson – recenzja
Simon i dęby to moje drugie spotkanie z twórczością tej szwedzkiej pisarki. Jej surowa, prosta proza przepełniona zaskakującą głębią oczywistych, a zarazem odkrywczych życiowych prawd, po raz pierwszy zauroczyła mnie i poruszyła na kartach powieści Anna, Hanna i Johanna. Twórczość Marianne Fredriksson nie jest zbudowana z wielkich słów, nie dba też o formę – o jej wartości stanowi intuicyjna prostota w postrzeganiu emocji, uczuć i stanów psychicznych oraz wnikliwa, terapeutyczna ich analiza, która tak bardzo przypadła mi do serca. Już pierwsze wersy kolejnej powieści Fredriksson uświadomiły mi, jak bliska jest mi jej twórczość i jak bardzo tęskniłam za bijącym od niej ciepłem, zrozumieniem i nostalgią.