On jest gentlemanem o nienagannych manierach, dyplomatą o aparycji wzbudzającej szacunek i respekt, zaś bohaterowie jego powieści to często ludzie z marginesu, posługujący się językiem, który zdecydowanie nie pasuje do wizerunku ich poważnego twórcy. Może to właśnie ten mezalians sprawia, iż książki tego autora są bardzo popularne nie tylko w jego rodzimej Hiszpanii, ale i na całym świecie, nie wyłączając również naszego kraju. Przyczynia się do tego również spójna konstrukcja, bardzo charakterystyczni protagoniści czy kipiąca humorem akcja. I choć wachlarz niedociągnięć głównych bohaterów jest ogromny, to nie brakuje im uroku, wdzięku i siły przebicia. Mimo swej nieudolności, braku wiedzy i obycia, budzą u czytelnika sympatię, a na twarzach wywołują uśmiech. Czy wiecie już, o kogo chodzi? To Eduardo Mendoza i postaci jego najnowszej powieści Awantura o pieniądze albo życie, a wraz z nią powrót jednego z najciekawszych bohaterów – bezimiennego fryzjera damskiego-detektywa.
Albo Bóg widział wszystko, co się działo, ale go to nie obchodziło – czyli dopuścił się zaniedbania karalnego. Albo też brał w tym wszystkim czynny udział, podsuwając mi pomysły, nie powstrzymując wtedy, kiedy mógł – co czyni go współsprawcą. Tak czy owak, jest zbrodniarzem, przestępcą wojennym.
Nazwać Alice Munro genialną pisarką to stanowczo za mało. Munro tak dobrze zna naturę ludzką, tak wiele wie o człowieku, iż niekiedy odnoszę wrażenie, że pisze o mnie i bliskich mi ludziach. Munro jest w tym przerażająca. Munro jest w tym zachwycająca. Munro nie musi konstruować zawiłej fabuły, prowadzić wartkiej akcji i rozbijać swoim bohaterom głów o ściany. Nie potrzebuje wampirów i zombiaków. Wystarczy te kilka zdań, parę wgniatających w fotel puent, które tną jak ostrze noża. Zdań przenikających na wskroś istotę człowieczeństwa. Drogie życie to prezent pożegnalny Alice Munro dla swoich czytelników. Autorka odchodzi na emeryturę, reszta jest milczeniem. Trudno wyobrazić sobie piękniejszy podarunek.
Książka, o której chcę dzisiaj Wam napisać nie należy do beletrystyki, jak mogłoby sugerować umieszczone na okładce imię i nazwisko znanej dobrze w Polsce autorki powieści historycznych. Jest to zbiór trzech esejów biograficznych – inicjatorką powstania tej pozycji była właśnie Philippa Gregory, ona też napisała jeden z rozdziałów oraz obszerny i naprawdę znakomity wstęp. W pełni zasłużyła więc na to, by jej nazwisko zostało na obwolucie szczególnie wyróżnione. Przypuszczam, iż nie wszyscy wiedzą, że ma ona przede wszystkim doktorat z historii, jest badaczką i autorką publikacji naukowych. Przedmowa, którą przygotowała do Kobiet Wojny Dwu Róż przybliża nam jej warsztat, pracę, którą wykonuje przed przystąpieniem do pisania czegokolwiek, także powieści.
Nie należę do miłośniczek kompilacji notek biograficznych, a to ze względu na ich ubogą – bo ograniczoną wymogami technicznymi – treść merytoryczną. Dostrzegam ich zaletę, jaką jest możliwość odnalezienia wartościowych pozycji bibliograficznych, jednak samo przyswajanie „życiorysów w pigułce” nie jest najlepszym sposobem na zapoznanie się z sylwetką postaci w pełnej krasie. Piszę o tym dlatego, że nakładem wydawnictwa W.A.B. ukazała się niedawno książka autorstwa Grażyny Plebanek, której treść, zebrana pod wezwaniem ducha feminizmu, jest serią biografii kobiet o rodowodzie zarówno historycznym, jak i literackim.
Lektura młodzieżowa, która śmiało może stanąć na równi z dobrą fantastyką. Książka, która zainteresuje zarówno młodego, jak i starszego czytelnika. Wciągająca, zaskakująca, dobrze napisana – taka właśnie jest Klątwa opali.
Zofia Potocka była kobietą niezwykle intrygującą. Wzbudzała zarówno zachwyt jak i niechęć, a jej życie było niekończącą się walką o lepsze jutro. Ogród Afrodyty to zbeletryzowana biografia kontrowersyjnej hrabiny – książka wciągająca, którą czytać będziemy z wielkim zainteresowaniem.
Trzecia część przygód zabawnego psiaka Elfa i jego ludzi – Dużego i Młodego rozpoczyna się od wielkiego i długo wyczekiwanego wydarzenia: wyjazdu na wymarzone wakacje. Wszyscy troje pakują się w samochód i wyruszają w długą podróż nad morze. Na miejscu jednak okazuje się, że planowany wypoczynek niekoniecznie będzie beztroski; pensjonat, w którym mieli się zatrzymać, został ukradziony. Tak właśnie: rozebrany na części i ukradziony!
Życie w słoiku. Ocalenie Ireny Sendler to jedna z tych książek, których nie można tak po prostu przeczytać. Należy ją raczej przeżyć emocjonalnie, przepracować intelektualnie, wchłonąć zmysłami, przyswoić na wszelkie dostępne człowiekowi sposoby. Jest to bowiem pozycja pod każdym względem nadzwyczajna – powstała w nadzwyczajnych okolicznościach, opowiada o nadzwyczajnej bohaterce wojennej i o nadzwyczajnych amerykańskich uczennicach, które tę nieznaną światu kobietę ocaliły od zapomnienia. Każdy powinien przeczytać Życie w słoiku. Każdy. A ci, którzy urodzili się i mieszkają w kraju nad Wisłą – najlepiej kilka razy.