Stephanie Plum była łowczynią nagród w firmie poręczycielskiej swojego kuzyna Vinniego. Była! Postanowiła w końcu porzucić zajęcie, które notorycznie wpędzało ją w rozmaite tarapaty, bądź zmuszało do łapania zboczeńców, oszołomów i szaleńców w dość dziwnych i niekoniecznie przyjemnych okolicznościach. Była to dosłownie brudna robota, więc Stephanie powiedziała – koniec! Zresztą ku uciesze jej matki i tak-jakby-chłopaka Joe Morelliego, który wolałby, aby jego dziewczyna siedziała za biurkiem, albo najlepiej w domu. Wtedy nie musiałby nieustannie się o nią martwić. W jedenastej części jej przygód poznamy Stephanie w nowej odsłonie.„Stephanie Plum. Najlepsza jedenastka”, Janet Evanovich – recenzja
Stephanie Plum była łowczynią nagród w firmie poręczycielskiej swojego kuzyna Vinniego. Była! Postanowiła w końcu porzucić zajęcie, które notorycznie wpędzało ją w rozmaite tarapaty, bądź zmuszało do łapania zboczeńców, oszołomów i szaleńców w dość dziwnych i niekoniecznie przyjemnych okolicznościach. Była to dosłownie brudna robota, więc Stephanie powiedziała – koniec! Zresztą ku uciesze jej matki i tak-jakby-chłopaka Joe Morelliego, który wolałby, aby jego dziewczyna siedziała za biurkiem, albo najlepiej w domu. Wtedy nie musiałby nieustannie się o nią martwić. W jedenastej części jej przygód poznamy Stephanie w nowej odsłonie.
Jest pan chory. Choroba na razie nie powinna panu doskwierać, jednak musi pan wiedzieć, że nie jest to zwykły Katar. Choroba ta jest nieuleczalna i śmiertelna. Pan, panie F. jest umierający, umiera pan i pan umrze.
Grudzień 2004, południowe wybrzeże Sri Lanki: Fala miała (…) ponad dziewięć metrów wysokości. Przetaczała się po ziemi z prędkością czterdziestu kilometrów na godzinę. Wdarła się na ponad trzy kilometry w głąb lądu, a potem cofnęła do oceanu. Podwodne trzęsienie ziemi spowodowane przemieszczeniem się płyt tektonicznych i największa klęska żywiołowa zarazem – tsunami. Ogromna skala zniszczenia, wszechobecna śmierć, cierpienie, smutek, żal i pustka. Pustka, której nikt i nic nigdy nie zapełni. O własnej tragedii opowiedziała Sonali Deraniyagala, która podczas tsunami straciła męża, dwóch synów i rodziców. Jej Tsunami to przede wszystkim powrót do dramatycznych chwil, próba przezwyciężenia traumy, jakiej doświadczyła po śmierci ukochanych osób oraz hołd złożony ich pamięci.
Łabędzi śpiew – dwutomowa, monumentalna powieść Roberta McCammona – często określana jest jako „postapokaliptyczne arcydzieło”. Jej drugi tom trzyma wysoki poziom swojego poprzednika, wciągając nas w ponury, zagadkowy i pełen grozy świat spustoszony nuklearnym konfliktem…
Teufel to nietypowy, oryginalny kryminał retro, którego głównym i znakomicie sportretowanym bohaterem jest Wolne Miasto Gdańsk w ostatnich dniach swej wolności. Na jego tle, w przededniu wojny, komisarz Franz Thiedtke, wbrew rozkazom policji politycznej, rozwiązuje swoją ostatnią sprawę. Pierwszego września 1939 roku ma bowiem przejść na emeryturę…
Wzrok przykuwa biała, ascetyczna oprawa. Intryguje bardzo i obiecuje sporo. Myślę: oto rzecz, która nie potrzebuje krzykliwej okładki! Ostrzę sobie zęby na lekturę. Już na pierwszych kartach poznaję Bruna…
Z ostatniej chwili to zaskakujący kryminał. Napisany z werwą, nieco reportażowym stylem, dynamiczny, a przy tym wnikliwie portretujący swoje bohaterki i bohaterów. Czyta się błyskawicznie!
Horrory należą do moich ulubionych gatunków literackich. Czego w nich szukam? Przede wszystkim grozy, mającej źródło w tajemniczych, niewyjaśnionych, niedających się racjonalnie wytłumaczyć zjawiskach, wywołujących uczucie niepokoju i strachu, a także dreszcz przerażenia.
Ochronka Anioła Stróża to powieść z niezwykłym klimatem, która nie pozostawia czytelnika obojętnym. Zostawia go za to z całą masą znaków zapytania krążących nad głową…