Niemcy, Polacy. Tajemnicze porwanie dziecka, dokonane bez skrupułów morderstwo staruszki. Mroczne tajemnice sprzed lat, sprzed pokoleń. Grzechy przodków, przed którymi nie sposób uciec, choćby zepchnąć je na margines świadomości. A wszystko to w zimowej, nieprzyjaznej scenerii Frankfurtu i Krakowa.
Z pustymi rękami to druga część serii z komisarzem Sonerim, która ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis. Z racji tego, że nie miałam do czynienia z włoskim kryminałem, postanowiłam przekonać się, co osławiony dziennikarz bolońskiej La Repubblica ma do zaoferowania w tej materii. Moje wyobrażenie o książce, podsycane dobrymi recenzjami poprzedniej powieści – Pokojów do wynajęcia – zderzyło się z rzeczywistością. Dość boleśnie.
Wszędzie śnieg to bardzo realistyczny, mroczny thriller amerykańskiego pisarza Gregga Olsena, opowiadający o makabrycznych wydarzeniach, które miały miejsce na pewnej farmie w zimową noc…
Sama prawie w to nie wierzę, ale autorowi tej książki udało się zainteresować mnie polityką. Oczywiście nie tą spędzającą w chwili obecnej sen z powiek sporej części ludzkości, lecz polityką, która w XX wieku miała swoje pięć minut, ale już przeminęła – zatrzasnęła za sobą oprawy podręczników do historii. Nie bywam raczej zainteresowana takimi wydarzeniami jak zimna wojna, ówczesne walki na Dalekim Wschodzie, powstanie rozdartej na pół Korei, itp. Aż tu nagle pojawia się książka szwedzkiego autora, która miała być jeno lekkim, kryminalnym, zabawnym przerywnikiem na jeden wieczór. Spełniła swoje zadanie, ale oprócz tego zaserwowała mi fantastycznie podaną i umiejętnie dawkowaną wiedzę o tematach będących dotąd białymi plamami na mapie moich zainteresowań.
Cóż może bardziej pociągać seryjnego mordercę, niż konfrontacja z prawdziwym policyjnym geniuszem? Chęć zrealizowania swojego misternego planu, odbieranie życia, a może zemsta? Na te pytania po raz kolejny próbuje znaleźć odpowiedź J.D. Robb, autorka Anioła śmierci, jednej z 37 książek ze śmiercią w tytule, które od 1997 roku wyszły spod jej pióra.
Synonim zła to powieściowy debiut polskiego pisarza o serbskich korzeniach Iva Vuco. Sam autor powiada o swojej książce, że jest to historia zakładnika niespełnionych marzeń. I faktycznie, Vuco bierze na warsztat wielkie marzenie, które jest udziałem wielu współczesnych – marzenie o lepszym życiu, do którego drogą będzie emigracja.
Spuśćmy psy to czwarty tom serii, której bohaterem jest XIX – wieczny kanadyjski detektyw William Murdoch, chluba policji miasta Toronto. Autorka, Maureen Jennings, mocno i pozytywnie mnie zaskoczyła – najczęściej kolejne części cyklu rozbijają się o rutynę, powielają wypracowane schematy, nudzą – jednak w tym przypadku jest zupełnie inaczej.
Wszystko zaczyna się w 1992 roku, w słoneczne, leniwe popołudnie – zwyczajne, zwłaszcza (wtedy dla) ośmioletniej Sarah. Jednak ten z pozoru zwykły dzień stał się dla dziewczynki – jak i dla reszty jej rodziny – traumatyczny i zaważył na ich dalszym życiu. Właśnie tego dnia zaginął jej brat – dwunastoletni Charlie.
Jeśli lubicie włoską kuchnię, aromatyczne espresso, a na deser dobry kryminał, z przepyszną intrygą, wyrazistymi bohaterami, sporą dawką humoru i zaskakującym zakończeniem, oto książka dla was. Tutto bene Manuli Kalickiej i Zbigniewa Zawadzkiego jest jak wyborne ciacho – smakuje wyśmienicie, rozpływa się w ustach i szybko znika. Różnica tkwi w tym, że nie idzie w biodra, a drażni bardziej szare komórki niż kubki smakowe, co oczywiście wychodzi tylko na plus.
W Mechlinie znowu zawrzało! Po dwóch latach względnego spokoju – bo u sióstr Sucharskich trudno o normalność, pięć kobiet o tym samym imieniu i nazwisku, będzie musiało stawić czoła nowym zagrożeniom. Pewnym jest jedno: nie będzie nudno, a urocze Natalie ponownie zabłysną pomysłowością i odwagą graniczącą z szaleństwem.