Co by było, gdyby…?

Zazwyczaj nie sięgam po książki z gatunku political fiction, ponieważ polityka i militaria interesują mnie, powiedzmy – umiarkowanie. Kiedy jednak dowiedziałam się o powieści Vladimira Wolffa pod tytułem Stalowa kurtyna, postanowiłam uczynić wyjątek. Co zachęciło mnie do lektury? Przede wszystkim – niewyobrażalna wizja, jaką autor postanowił roztoczyć przed czytelnikami. Oto bowiem Polsce wypowiada wojnę… Białoruś (przy niewielkiej pomocy Rosji). Aleksander Łukaszenko, którym kierują szaleńcze ambicje oraz ogromna żądza władzy i gospodarczych zysków, postanawia zaatakować nasz kraj. Scenariusz ten wydawał mi się z początku wręcz absurdalny – zmieniało się to jednak wraz z każdą przeczytaną stroną.

Czytaj dalej

Virga to wielki świat, którego konstrukcja nie ma sobie równych we wszechświecie. Ogromna planeta, której wnętrze wypełniają nie skały, ale powietrze, jest domem dla wielu nacji, nie znających pojęć takich jak „stały ląd”. Ich istnienie uzależnione jest od małych, sztucznych słońc, okrążających pozbawiony grawitacji świat. Przy okazji dostarczają one światło i ciepło krążącym wokół nich miastom, przypominającym wielkie cylindry lub koła zawieszone na niebie. Obroty miast zapewniają mieszkańcom namiastkę grawitacji i choć stanowią dla nich ojczyznę, której należy się wierność, nie dają im poczucia bezpieczeństwa.

Czytaj dalej

Świat jest niesprawiedliwy. Matthew Swift zginął, zmartwychwstał jako bóg w ludzkim ciele, zabił jednego z najpotężniejszych czarnoksiężników epoki i pokonał śmierć miast znaną także jako Pan Pinner. Jednak nie dla niego odpoczynek! Obowiązki Nocnego burmistrza zmuszają londyńczyka do arbitrażu w sporze pomiędzy Neonowym dworem i Plemieniem. Jak się okaże, wojna, która może rozpętać się na ulicach angielskiej stolicy, to tylko początek problemów. Tym razem zagrożony jest cały świat, a Swift będzie musiał ponownie nauczyć się ufać innym istotom – bo w pojedynkę nikt nie poradzi sobie z potworem, który powraca z odmętów przeszłości.

Czytaj dalej

Matthew Swift jest w magicznym Londynie aż nazbyt znany – najpierw pojawił się w mieście po swoim własnym pogrzebie, potem okazało się, że w jego ciele mieszkają bogowie linii telefonicznych, a jeszcze później przyczynił się do śmierci jednego z najpotężniejszych czarnoksiężników. Ale, jak to zwykle bywa z takimi niespokojnymi duchami, nasz bohater nie ucieknie na długo od kłopotów – w stolicy Zjednoczonego Królestwa źle się dzieje, a Swift od samego początku jest zamieszany w olbrzymią aferę, która może skończyć się upadkiem Londynu.

Czytaj dalej

Matthew Swift jest martwym czarnoksiężnikiem. O tym, że nie żyje, wiedzą wszyscy mu najbliżsi: jego uczennica, jego mistrz, jego przyjaciele. Niełatwo wyobrazić sobie ich zdziwienie, kiedy okazuje się, że Swift – brutalnie zamordowany dwa lata temu – pojawia się we własnej osobie na ulicach Londynu. Od czasu jego odejścia sporo się zmieniło: Bakker, który nauczył go czarnoksięskiego fachu, stał się owładniętym manią mocy szaleńcem i zabija każdego, kto mógłby mu się przeciwstawić. Matthew podejrzewa, że to właśnie on jest panem istoty, która dwa lata wcześniej odebrała mu życie i skazała go na powrót w odmienionej postaci. Swift połączył się bowiem z żyjącymi w londyńskich liniach telefonicznych błękitnymi aniołami, aby wrócić z jednym tylko uczuciem: pragnieniem zemsty.

Czytaj dalej

Rzut oka na okładkę i pierwsza myśl: wygląda obiecująco. Nieco kiczowata, lecz całkiem klimatyczna grafika, sporo znanych nazwisk twórców zagranicznych i krajowych, słowem: zapowiedź antologii, przy której kolana będą klekotać, zimna gula podejdzie do gardła, zaś zwieracze będą trzymać się ostatkiem sił. Tyle teorii. Jak natomiast przedstawia się praktyka? No cóż… może miałem zbyt wygórowane oczekiwania względem 15 blizn (zapewne efekt lektury kilku naprawdę znakomitych zbiorów opowiadań), jednak fakty są takie, że największa blizna, jaką pozostawiła po mnie tak książka, to szrama na mózgu i płacz za zmarnowanym potencjałem na świetnego składaka…

Czytaj dalej

Antologie są jak pudełko czekoladek: nigdy nie wiesz, co ci się trafi – tą parafrazą kultowej myśli Forresta Gumpa musieli kierować się redaktorzy wydawnictwa Replika, gdy przygotowywali 11 cięć. By jeszcze zwiększyć różnorodność oferowanych „dań”, postanowili umieścić obok siebie opowiadania amerykańskich i polskich pisarzy grozy, tak tuzów pokroju Mastertona czy Morta Castle’a, jak i mniej znanych twórców, reprezentowanych przez Pawła Palińskiego i Scotta Nicholsona. Rezultatem jest zbiorek, przy którym moje czytelnicze odczucia balansowały od prawdziwego zadowolenia (i grozy, wszak to horror mi zaserwowano), do rozpaczliwych wizji jedenastu cięć recenzenta, który nie może uwierzyć, że to takie złe. Ale po kolei.

Antologię otwiera Sponiewierana Grahama Mastertona i jest to jak cios obuchem w łeb. Nie, niestety nie dlatego, że opowiadanie jest takie mocne – lecz dlatego, że aż trudno uwierzyć, że pisarz jego pokroju napisał coś tak słabego. Tekst kończy się, zanim na dobre się zaczął, a jedyne, co może w nim przerazić, to kiepsko zawoalowane seksistowskie motto „sama była sobie winna”.

Czytaj dalej

Dawno, dawno temu zaczytywałem się w powieściach Grahama Mastertona. Były straszne, zaskakujące i przede wszystkim proste. Przez pewien czas uważałem nawet tego brytyjskiego pisarza za mistrza horroru. Później nadeszła era Stephena Kinga, Masterton poszedł w odstawkę. Sentyment jednak pozostał. I kiedy nadarzyła się okazja żeby sięgnąć po najnowsze wydawnictwo jakim jest Kandydat z piekła, nie wahałem się długo.

Mówię „najnowsze”, ale tak naprawdę tytuł do nowych nie należy. Książka pierwszy raz ukazała się w roku 1980, wydana pod pseudonimem Thomas Luke. Była też wydawana w Polsce – w 1994 roku, jako Diabelski kandydat. Wydawnictwo Replika postanowiło odświeżyć ten tytuł i w ten sposób dostaliśmy Kandydata z piekła.

Czytaj dalej

Zastanawiam się, czy jest ktoś, kto nie słyszał tytułu Wywiad z wampirem? Od 1976 roku, kiedy powieść ukazała się po raz pierwszy, doczekała się wielu wznowień, przekładów, kontynuacji oraz ekranizacji, w której zagrali m.in. Tom Cruise, Brad Pitt, Antonio Banderas, Christian Slater czy Kirsten Dunst.

Najnowsza polska edycja powieści Anne Rice pochodzi od Domu Wydawniczego REBIS. W 2005 roku wydał on Wywiad z wampirem w tłumaczeniu Tomasza Olszewskiego. Okładka książki jest dość minimalistyczna – stonowana, utrzymana w tonacji granatowo-czarnej, z wyróżniającym się białym napisem. Na pierwszy rzut oka trudno rozpoznać, co przedstawia – jawi się czytelnikowi jako nocny krajobraz, nastrojowy i spokojny, dopiero po bliższym przyjrzeniu się można dostrzec zarysy cmentarza. Lekka melancholia grafiki moim zdaniem idealnie odzwierciedla tę powieść.

Czytaj dalej

Przyznam szczerze, na Demona ruchu Stefana Grabińskiego nie czekałem z wielkim utęsknieniem i nie odliczałem dni do premiery. Owszem, w mózgu zapisało się, iż taki tom znajdzie się na księgarskich półkach, ale nie przywiązywałem do tego faktu większej wagi. I niechybnie Demon ruchu zniknąłby mi z pola widzenia w nawale nowości, gdyby nie wydrukowana na okładce rekomendacja Chiny Miéville’a, ciepło wypowiadającego się o autorze. Skuszony takim „szeptanym” marketingiem, dorwałem własny egzemplarz Demona ruchu i… cóż, bez przesady można stwierdzić, iż opowiadania Grabińskiego może i są stare, ale jare. I to bardzo.

Czytaj dalej