Od wydania Wehikułu czasu Herberta George’a Wellsa, maszyna do podróżowania w czwartym wymiarze nieustannie pojawia się w literaturze fantastycznonaukowej. Czy da się jeszcze napisać o niej coś nowego? Charles Yu postanowił to sprawdzić. I udało mu się udowodnić, że tak – wystarczy zabrać czytelnika w naprawdę szaloną podróż.

Charles Yu jest certyfikowanym technikiem sieciowym osobistych wehikułów chronogramatycznych klasy T i zatwierdzonym niezależnym afiliowanym podwykonawcą firmy Time Warner Time. Poważnie. Ujmując rzecz inaczej: utrzymuje się z naprawiania maszyn do podróży w czasie, większość czasu spędzając w jednej z nich. Swoje TM-31 ustawił na czas teraźniejszy nieokreślony, co sprawia, że żyje właściwie poza czasem. W ten sposób ucieka od odpowiedzialności, od obowiązków, ucieka od codziennej egzystencji. Ma tylko psa Eda, który nie istnieje, interfejs użytkownika wehikułu z depresją i kopię Microsoft Middle Manager 3.0, której wydaje się, iż jest człowiekiem o imieniu Phil.

Czytaj dalej

Dariusz Domagalski oddaje do rąk czytelnika zbiór opowiadań z Krzyżakami w tle, dowodząc, że temat ten nie został wcale wyczerpany. Jego książka to spora porcja historii, przyprawiona filozofią i niemałą dozą fantastyki. Dzięki temu czytelnik nie otrzymuje odgrzanego kotleta, ale pyszne, przyozdobione pietruszką, pełnowartościowe danie, podane w sposób niezwykle estetyczny – choć różowawy. Jak ja nie cierpię różowego.

W książce znajdziemy sześć opowiadań różnej długości, dziejących się w różnych okresach walki z Zakonem. Autor zadbał także o słowniczek, dzięki czemu osoby nieznające co poniektórych określeń będą mogły poszerzyć swą wiedzę. W słowniczku nie zabraknie graficznego odwzorowania Drzewa Życia, co pozwoli odnaleźć na nim miejsca postaci występujących w książce. Jest też Dramatis Personae, z którego dowiecie się więcej o poszczególnych bohaterach opowiadań. Nie zabraknie bibliografii gdyby ktoś miał ochotę sięgnąć do źródeł. Autor zadbał zatem o czytelnika kompleksowo.

Czytaj dalej

O niewielu pisarzach mogę powiedzieć, że – jeśli nawet z braku pieniędzy w studenckiej kiesie nie kupuję – przynajmniej czytam w ciemno wszystko, co z ich twórczości ukazuje się na rodzimym rynku wydawniczym. Do takich właśnie autorów zalicza się Orson Scott Card.

Tropiciel, pierwsza część nowego cyklu skierowanego (jak mi się przynajmniej wydaje) do młodzieży, tylko upewnia mnie w przekonaniu, że Card jak nikt potrafi łączyć fantasy i science fiction w coś świeżego i niepowtarzalnego.

Dwutorowość narracji i akcji widoczne są już w samej konstrukcji rozdziałów – na początku każdego z nich znajdują się krótkie fragmenty dotyczące podróży w przestrzeni kosmicznej, a wydarzenia rozgrywają się na pokładzie statku, unoszącego w nieznane Rama Odyna, komputery pokładowe i Zbędnych. W miarę jak przewracamy kolejne strony, związek podróży Rama i epizodów z przestrzeni kosmicznej z planetą Arkadią, na której osadzona jest większa część opowieści, staje się coraz bardziej zrozumiały.

Czytaj dalej

Względny pokój trwa już od dwustu lat. Cały kontynent został podbity przez ludzi, i ich Imperium rządzi niepodzielnie i nieprzerwanie. Stare rasy – Danu, krasnoludy, elfy – z którymi ludzie wygrali wojnę nie tylko o obszary do zamieszkania, lecz również o przeżycie całego gatunku, po swojej porażce zostały niemal doszczętnie wymordowane, a ich niedobitki stały się niewolnikami. Jako oznaki poddaństwa Danu noszą żelazne obroże na szyjach, a krasnoludy drewniane tabliczki. Ludzie pokonali przeciwników, bo potrafili odejść od zwyczajów i tradycji, dostosowując się do nowych warunków. Umiejętność adaptacji okazała się elementem decydującym i pozwoliła im z łatwością wykorzystać słabości starych ras. Wzajemna nienawiść osiągnęła swoje apogeum i nawet po zakończonej wojnie ludzie pokazują wielką niechęć do podbitych narodów, natomiast niedobitki pozostałych, żyjąc w kajdanach mają nadzieję, że być może kiedyś uda im się odzyskać dawną świetność.

Czytaj dalej

Środowiskiem naturalnym osób przybierających kształt wilka jest szkoła średnia. Prawda znana i powszechnie lubiana. Na szczęście nie przez wszystkich. Nie oznacza to jednak, że czytelnicy stroniący od nowego wizerunku wilkołaków są pozostawieni samym sobie. Pomocną dłoń wyciąga do nich Stephen King, a właściwie wydawnictwo Prószyński i S-ka, które nie tak dawno wznowiło Rok wilkołaka. Zacznijmy jednak od początku.

Czytaj dalej

Na pewno są gdzieś jeszcze ludzie, którzy Świata Dysku nie znają. Zdarzają się tacy. Moralnym obowiązkiem każdego czytelnika Pratchetta powinno być w takim momencie wskazanie takim zabłąkanym duszom książki, od której mogłyby zacząć. A jest w czym przebierać – dorobek pisarza to kilkadziesiąt pozycji. Przy wyważonym poziomie poszczególnych części oraz braku ścisłej kolejności chronologicznej całego cyklu, może to sprawiać problemy z wyborem nawet fanatykom świata postawionego na żółwiu. Gdyby mnie zapytano – która? – odpowiedziałbym bez zawahania, że Pomniejsze bóstwa.

Pomniejsze bóstwa to szczęśliwie trzynasta powieść z Świata Dysku. Będąc swoistym stand-alone cyklu, nie wiąże się bezpośrednio z wątkami postaci-ikon uniwersum Pratchetta, ani nawet nie rozgrywa w Ankh Morpork.

Czytaj dalej

Atuan, jedna z wielu wysp leżących w obrębie Archipelagu, jest prawdopodobnie ostatnim miejscem kultu Bezimiennych, okrutnych i krwawych bogów, tak starych jak samo Ziemiomorze. Istoty te jednak powoli odchodzą w zapomnienie, a pamięć o nich i ich moc istnieje jeszcze w grobowcach i podziemnym labiryncie znajdującym się na wyspie. Jednak to nie wszystko, co można tam znaleźć. Gdzieś tam, w zakamarkach znajduje się ukryta przed wiekami połówka pierścienia, który wedle legendy może przywrócić pokój i równowagę w całym świecie.

Czytaj dalej

Jak powszechnie wiadomo Pratchett lubi nawiązywać do dzieł klasycznych. Tym razem otrze się o Sen nocy letniej i Casanovę.

Sam autor na wstępnie wspomniał, że opowieści ze Świata Dysku nie następują po sobie w jakiś określony sposób. Jednakże postacie czarownic zafascynowały go do tego stopnia, że po Trzech czarownicach i Wyprawie czarownic przyszedł czas na Panów i Damy, w której to powieści wspomniane Czarownice właśnie powróciły z wyprawy i w samą porę, że tak powiem, by ponownie uratować okolicę.

Czytaj dalej

Ostatni tom oryginalnej sagi pióra Franka Herberta tym razem z lekko zmodyfikowanym tytułem. Tłumaczenie tytułu oddaje bardziej ducha książki niż poprzednie. Pierwsze wydanie nosiło tytuł Diuna – Kapitularz. Niechętnym, zwłaszcza po przeczytaniu prequeli i sequeli pióra Briana Herberta i Kevina J. Andersona warto przybliżyć tom, po którym już nigdy świat pustynnych diun nie miał wrócić.

Jak wiemy wróciliśmy do Diuny, ale odczuwam pewien niedosyt porównując nowe i stare części. Swoje wątpliwości przedstawiłem w recenzji Łowców Diuny. Jednak ten tom to mistrzowskie dzieło klasyka gatunku, nieżyjącego już Franka Herberta. Kapitularz pokazuje koniec scentralizowanego imperium, które poznaliśmy w Diunie.

Czytaj dalej

Sporo lat przyszło mi zaczekać na dokończenie legendarnej sagi o Diunie. W końcu pojawiła się w wersji polskiej. Wedle wstępu, kontynuatorzy dzieła Franka Herberta znaleźli po latach jego notatki, które dosyć szczegółowo przedstawiały, jak mistrz chciał zakończyć cykl. To dało Brianowi Herbertowi i Kevinowi J. Andersonowi szansę na odtworzenie dziejów wysokich rodów, planety Arrakis i czerwi przyprawowych, przez sięgnięcie do, wspomnianej przez Franka Herberta, cywilizacji maszyn.

Czytaj dalej