Na pewno są gdzieś jeszcze ludzie, którzy Świata Dysku nie znają. Zdarzają się tacy. Moralnym obowiązkiem każdego czytelnika Pratchetta powinno być w takim momencie wskazanie takim zabłąkanym duszom książki, od której mogłyby zacząć. A jest w czym przebierać – dorobek pisarza to kilkadziesiąt pozycji. Przy wyważonym poziomie poszczególnych części oraz braku ścisłej kolejności chronologicznej całego cyklu, może to sprawiać problemy z wyborem nawet fanatykom świata postawionego na żółwiu. Gdyby mnie zapytano – która? – odpowiedziałbym bez zawahania, że Pomniejsze bóstwa.

Pomniejsze bóstwa to szczęśliwie trzynasta powieść z Świata Dysku. Będąc swoistym stand-alone cyklu, nie wiąże się bezpośrednio z wątkami postaci-ikon uniwersum Pratchetta, ani nawet nie rozgrywa w Ankh Morpork.

Mimo to, stanowi w mojej opinii przykład szczytowej formy angielskiego pisarza. Lejtmotywem są tu kwestie zorganizowanej religii, teokracji oraz filozofii. Napisać trzeba, że w tym przypadku Terry Pratchett dosłownie nie bierze jeńców – obrywa się po równo fanatykom, fundamentalistom, hipokrytom, religijnym koniunkturalnie oraz zbyt pewnym siebie ateistom. Oraz samym bóstwom. To jedna z najlepszych prób prześmiewczej, a jednocześnie problemowej interpretacji naszej rzeczywistości w całym cyklu Świata Dysku. Bo przecież cały świat wykreowany przez Pratchetta jest raczej „komentarzem do…” niż bytem autonomicznym. W innych powieściach opisujących Świat Dysku autor miewał czasami problem skutecznego dopasowania komediowej, wartkiej akcji do ogólnego pomysłu lejtmotywu. Skutkowało to zbytnią dygresyjnością lub wprost przeciwnie – nagłym instrumentalnym ucinaniem wątków. Tutaj ten problem nie występuje, całość wydaje się zazębiać gładko wraz z upływem akcji, aż do spektakularnego finału.   

Przyczynkiem do całej awantury jest niefortunne zniebozstąpienie boga Oma (pod postacią małego jednookiego żółwia) i jego epicka próba powrotu do wielkości, co jest trudne, gdy za pomocnika ma się wyłącznie swojego jednego wyznawcę – nowicjusza Bruthę. Ta trudna relacja jest powodem większości komicznych sytuacji w całej powieści. Co ciekawe, dwa lata przed ukazaniem się oryginalnego wydania Pomniejszych Bóstw w Wielkiej Brytanii (1992), we Francji ukazała się Święta księga cholernego Proutto Rolanda Topora (1990), gdzie wątek relacji boga i jego jedynego wyznawcy został pokazany zaskakująco podobnie. Piszę o tym również z tego powodu, że obie książki prezentują wysoki poziom i każda z osobna jest warta polecenia – śledztwo czy ktoś od kogoś coś odpisał pozostawiam każdemu do samodzielnej oceny. Oddzielną kwestią jest kreacja postaci ekskwizytora Vorbisa, chyba najlepszego Pratchettowskiego szwarccharakteru.

Pora kończyć tę hurraoptymistyczną recenzję. Tak, jestem świadomy, że właściwie przez cały tekst powtarzałem, że książka jest świetna, ale po prostu – jest.  O ile w stosunku do innych, a zwłaszcza późniejszych tekstów Prachetta, często znajduję jakieś zastrzeżenia, tak do Pomniejszych Bóstw stosunek mam właściwie bezkrytyczny. Gorąco polecam, szczególnie na start tym, którzy się w niewiedzy przed Światem Dysku gdzieś tam jeszcze uchowali.

Tytuł: Pomniejsze bóstwa. Świat dysku
Autor: Terry Pratchett
Seria: Świat Dysku
Data wydania: styczeń 2009
Wydawca: Prószyński Media
Liczba stron: 296
ISBN: 978-83-7648-282-8
EAN: 9788376482828
Wymiary: 14×20 cm
Gatunek: fantasy, komedia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *