Hobbit: Niezwykła podróż to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów mijającego właśnie roku. W ostatnich miesiącach nie brakowało spekulacji, nadziei i przedwczesnej krytyki dotyczącej rozmaitych aspektów filmu. Przedwczesnej – ponieważ uważam, że Jackson potraktował materię Hobbita (przynajmniej w pierwszej części filmowej trylogii) niemal optymalnie – trudno byłoby „wycisnąć” z tego materiału coś więcej. Film satysfakcjonuje, cieszy oko, zaskakuje dobrym aktorstwem i dbałością o detale. Wywołuje serdeczny śmiech, przyjazny uśmiech, a czasem wzrusza. Jednocześnie daleko mu do wiernej adaptacji.

Czytaj dalej

Hobbit: Niezwykła Podróż to długo oczekiwana wyprawa to fantastycznego świata Tolkiena. To wielka przygoda w krainie magii. Przygoda, którą musicie przeżyć sami.

Peter Jackson to współczesny hobbit. Obcując z dziełami J.R.R. Tolkiena, zdążył je już na tyle dobrze poznać, by wymyślony przez pisarza świat pełen magii, traktować jak własne podwórko. To dzięki niemu sielankowy nastrój panujący w Shire udzielił się chyba każdemu, kto docenił niezwykły obraz Śródziemia. To dzięki niemu rozmach nabrał nowego znaczenia, dając za wzór wielkie przygody – dowód nietuzinkowej wyobraźni. Wreszcie, to właśnie on sprawił, że pokochaliśmy kino fantasy, często niedorastające do pięt wspaniałym powieściom. Prawdą jest, że przed długi czas produkcje fantastyczne nie potrafiły na dobre zadomowić się w świecie filmu. Jednak do czasu…

Czytaj dalej

Duet Wachowskich powrócił do kin na skrzydłach kolejnej opowieści o przenikających się światach pełnych wzajemnych zależności. Czy Atlas chmur będzie w stanie sprawić, że widzowie poczują się w siódmym niebie?

Każdy, kto miał w ręku Atlas chmur Davida Mitchella, jeszcze przed wejściem do kin najnowszego dzieła Wachowskich i Toma Tykwera, zdawał sobie sprawę, że filmowcy podjęli się trudnego zadania. Jest to bowiem opowieść o postaciach z różnych epok, ba, z różnych światów, których historie mimo pozornego rozrzucenia w czasie i przestrzeni są ze sobą powiązane w sposób nierozerwalny.

Czytaj dalej

Obok Avengersów, Mroczny rycerz powstaje i Niesamowitego Spider-Mana to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów fantastycznych tego roku. I kto wie, czy nie najlepszy.

Doktor Who może spać spokojnie do roku 2074. Wtedy to właśnie zostanie opracowany wehikuł czasu, a popularny bohater z niebieskiej budki przestanie być jedynym, kto czas może przemierzać. Natychmiast po wynalezieniu maszyny jej używanie zostaje zakazane i korzystają z niej tylko przestępcy. W roku 2044, w którym dzieje się akcja filmu Riana Johnsona, pojawiają się looperzy – płatni zabójcy, którzy rozprawiają się z ludźmi wysłanymi przez mafię z przyszłości.

Czytaj dalej

Dredd 3D to nie jest film, o którym trzeba się jakoś szczególnie rozpisywać, choć w swoim gatunku – komiksowego kina akcji – zasługuje na chwilę uwagi. Chwilę, bo po projekcji będziecie go pamiętać, obstawiam, najwyżej kilka dni. Ale podczas oglądania możecie się bawić całkiem nieźle, pod warunkiem, że będziecie mieć świadomość tego, że jest to właśnie… komiksowe kino akcji.

Czytaj dalej

Seth MacFarlane (dla tych którzy nie wiedzą – twórca takich seriali jak Family Guy oraz American Dad!) ma niezwykle specyficzne podejście do tworzenia filmów (seriali) i udowodnił to po raz kolejny. Co prawda nie da się ukryć jednej rzeczy – jest to tak naprawdę typowa amerykańska komedia ze szczyptą (ale jakże znaczącą!) humoru rodem z Family Guy.

Czytaj dalej

Len Wiseman stara się nową Pamięcią absolutną zrealizować kino poważne i efektowne, ale ponosi porażkę. Zamiast tego dostajemy ładny, acz płytki obrazek, który w porównaniu do oryginału Paula Verhoevena pozostawia jedynie puste wspomnienia i spory niesmak.

Do każdego remake’a najlepiej podejść otwarcie. A nuż twórcy zaskoczą nas ładną dla oka opowieścią, która na tle oryginału będzie prezentować się przynajmniej przyzwoicie. Paul Verhoeven zrobił pastisz science fiction, który bawił, emocjonował i imponował. A przede wszystkim – zapadał w pamięć. Dzięki temu do dziś jego produkcję ogląda się z takim samym zainteresowaniem.

Czytaj dalej

Z najnowszym filmem Ridleya Scotta, czyli z Prometeuszem, mam pewien problem. Nie da się go chyba ocenić w oderwaniu od Obcego, a sądzę, że tak byłoby dla niego lepiej; nie jest to bowiem zły film, ale jednak zdecydowanie nie wytrzymuje porównania z legendarnym poprzednikiem. A przynajmniej nie w całości.

Prometeusz sprawia wrażenie, jakby miał być dwoma różnymi filmami. Pierwszy z nich koncentrowałby się na opowieści o naukowcach, którzy chcą nawiązać kontakt z naszymi stwórcami – obcą rasą z odległej galaktyki – oraz ich podróży badawczej. Ta część nieodparcie kojarzyła mi się z Avatarem; może pozbawionym filtru Disneya (czyli skojarzeń z Pocahontas), ale nadal zbyt ładnym, zbyt grzecznym. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że 3D bardziej zaszkodziło temu obrazowi niż pomogło. Ujęcia gór, chmur, wodospadów czy – przede wszystkim – rozpadającego się DNA wyglądały na skomponowane pod to, żeby atrakcyjnie wypaść w trójwymiarze, ale nie wnosiły nic poza tym.

Czytaj dalej

Spider-Man 3, niczym przerażający Venom, przewija się w koszmarach fanów komiksów Marvela do dziś. Teraz człowiek pająk znów powraca na ekrany, tym razem jednak z nowym, niesamowitym obliczem.

Gdyby nie to, że główny bohater filmu znów nazywa się Peter Parker, a jego alter ego nosi charakterystyczny czerwono-niebieski kostium, można by mieć problemy ze znalezieniem punktów wspólnych między trylogią Sama Raimiego, a obrazem Marca Webba. Nie z powodu pajęczego nazwiska reżyser 500 dni miłości dostał możliwość realizacji Niesamowitego Spider-Mana – tę fuchę zapewnił mu po prostu świetny pomysł na film.

Czytaj dalej