Najnowszy film Woody’ego Allena musiał być nie lada zaskoczeniem dla miłośników i miłośniczek jego twórczości. Dla mnie był – do tego stopnia, że z kina wyszłam z mocno zmieszanymi uczuciami. Podejrzewam jednak, że taki właśnie był cel kultowego reżysera.
Sam tytuł filmu powinien być przestrogą – gra słów (nawiązująca do tytułu klasycznej ballady z lat trzydziestych XX wieku Blue Moon), którą można przetłumaczyć po prostu jako „smutna Jasmine”, zwiastuje dramat. Mimo to, siłą przyzwyczajenia, spodziewałam się kolejnej błyskotliwej i nietuzinkowej komedii obyczajowej. Blue Jasmine jednak trudno zaliczyć do tej kategorii. Nie umniejsza to wartości samego filmu, a jedynie wybija widza ze swoistej rutyny.
Czytaj dalej →