W opowiadaniach Tyrmanda znajdziemy mozaikę, z której można poskładać całe jego życie. Mozaikę barwną i niezwykłą. Jak cała jego twórczość. Jak cały Tyrmand.

Opisywał swoje przeżycia wojenne, fascynację sportem, snuł rozważania nad naturą ludzką. Ale przede wszystkim pisał o sobie, a pisząc o sobie – opisywał otaczający go świat. A miał z czego czerpać.

Książka, wydana nakładem Wydawnictwa MG, właśnie trafiła na księgarskie półki.

Czytaj dalej

Kultowe opowieści powinny być pozostawione w spokoju. Klasyk pozostanie klasykiem, dopowiadanie dalszego ciągu jest rozwadnianiem tego, co idealne. Przy okazji może łatwo stać się gwoździem do trumny autora, który chwyta się motywów i postaci wymyślonych wcześniej, znanych i kochanych, niejednokrotnie wręcz uwielbianych. Nie można opędzić się od podejrzenia, że jeden z drugim, nie potrafiąc wymyślić niczego oryginalnego, liczy, że zrobi karierę na czyichś plecach. Moim zdaniem tak właśnie jest za każdym razem, gdy na półkach księgarń pojawiają się kolejne kontynuacje klasyki. Nawet te najlepsze, pisane świetnym stylem, z zachowaniem detali, specyficznego klimatu oryginału i charakterów postaci – bądźmy szczerzy – powstały tylko dlatego, że ich autorzy nie czuli się na siłach, by stworzyć coś nowego…

Czytaj dalej

Kim zatem był Tyrmand w roku 1954? To zależało od punktu widzenia. Dla niektórych był nikim, człowiekiem przegranym, któremu podwinęła się noga. Wariatem, co nie chce zrozumieć dziejowej konieczności i nie bierze udziału w realizacji postulatów socrealizmu. Dla niektórych był barwną postacią Warszawki, cynicznym bikiniarzem w kolorowych skarpetkach, arbitrem elegancji, propagatorem zachodnich nowinek. Dla niektórych wreszcie był Tyrmand wzorem postawy niezłomnej, człowiekiem, który niedostatek i brak możliwości publikowania przedłożył nad ewentualną karierę i zaszczyty – z lojalności dla swoich przekonań. Co ciekawsze, autor w trakcie dziennika sam – zależnie od nastroju chwili – patrzy na siebie z tych trzech perspektyw.

Książka ukaże się już 21 października.

Czytaj dalej

W opowiadaniach Tyrmanda znajdziemy mozaikę, z której można poskładać całe jego życie. Mozaikę barwną i niezwykłą. Jak cała jego twórczość. Jak cały Tyrmand.

Opisywał swoje przeżycia wojenne, fascynację sportem, snuł rozważania nad naturą ludzką. Ale przede wszystkim pisał o sobie, a pisząc o sobie – opisywał otaczający go świat. A miał z czego czerpać.

Książka ukaże się już 21 października nakładem Wydawnictwa MG.

Czytaj dalej

Jednym z moich marzeń jest pragnienie posiadania ciotki, chadzającej w perłach jak ja w piżamie, zaopatrzonej w XIX-wieczny pałacyk, kolekcję obrazów impresjonistycznych i sztywnego lokaja. Najważniejsze, żeby owa postać, widniejąca na tym samym drzewie genealogicznym, na którym ślepy los umiejscowił moją skromną osobę, miała dość wredny charakterek, bo to uatrakcyjniłoby całą sprawę. Oczywiście byłaby jeszcze wskazana ograniczona do minimum liczba spadkobierców, by przekorny charakter ciotuchny mógł czerpać niesłabnącą przyjemność z wodzenia za nos wszystkich ewentualnych dziedziców. Nie tracę nadziei, że któregoś dnia dotrze do mnie wieść o nieznanych dotychczas koligacjach.

Czytaj dalej