Ignorancja gatunku ludzi dorosłych sięga bardzo daleko. Dorosły nigdy nie uwierzy, że gdy tylko odwróci głowę, cały świat Made in China, nagle ożywa. I nie ma znaczenia czy zabawki są z plastiku, pluszu, czy ze szmatki. Każda ma do opowiedzenia swoją historię.
Trzecia odsłona genialnej serii „Toy Story” po prostu i uczy, i bawi.
Andy dorasta, wybiera się na studia i staje przed dylematem, co zrobić ze starymi zabawkami. W wyniku nieporozumienia kowboj Chudy, obrońca galaktyki Buzz Astral, przemiła Kowbojka i cała reszta szmacianych, plastikowych i gumowych przyjaciół, trafia do przedszkola „Słoneczko”.
Chudy oczywiście nie zaskakuje. Znaczy się – ma zasady. Ale na tle postawy dzielnego kowboja niekiedy Buzz Astral jawi się bardziej rozsądnym.
Jednym z najzabawniejszych wątków jest szekspirowski romans Kena i Barbi. Ta plastikowa, dobrze ubrana para, przeżywa wzloty i upadki swojej miłości. Przy okazji, niejeden tatuś siedzący w kinie pozazdrościł zapewne Kenowi sylwetki, a może – rzecz gustu – i garderoby.
Prócz zabawkowych dramatów „Toy Story 3” serwuje widzowi niepowtarzalne kino akcji – pościgi wyścigówek, walkę z żywiołem, kiedy Chudy leci na paralotni, a przede wszystkim nieograniczoną dawkę humoru – Buzz Astal mówiący po hiszpańsku mógłby być bohaterem kolejnej odsłony.
„Toy Story 3” to bajka o tym, co się dzieje, gdy nie potrafimy już zaufać…
To bajka o przywiązaniu…
To bajka o wątpliwościach, bo każdy ma do nich prawo.
To bajka o wyborach, na które jesteśmy zdani.
Ale to bajka przede wszystkim dla dzieci… by dużo się śmiały i pamiętały, żeby szanować nie tylko zabawki.
Autorem recenzji jest Michał Krzywicki.