Prócz rewelacyjnej Natalie Portman w filmie zobaczymy innych znakomitych aktorów, dzięki którym film jest hipnotyczny, tajemniczy i wciągający.
Rywalkę głównej bohaterki zagrała Mila Kunis – urodzona na Ukrainie aktorka mająca na swoim koncie role w filmach „Księga ocalenia” i „Chłopaki też płaczą”.
„Wciela się w Lily – dziewczynę, jaką chciałaby być Nina. Wolną, energiczną, zmysłową. Nie bojącą się wyrażać siebie.” – mówi reżyser.
Aktorka szybko zgodziła się zagrać tak intrygującą postać. „Na początku myślałam tylko o różowych spódnicach baletnic, ale póki człowiek nie ma kontaktu z baletem, nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie to wyczerpujące – zarówno fizycznie, jak i psychicznie.” – mówi aktorka i wyjaśnia kim jest jej bohaterka : „To przeciwieństwo Niny. Nawet ich style tańczenia całkowicie się różnią. Nina jest delikatna i ma doskonałą technikę, za to Lily jest spontaniczna i dzika. Nina podporządkowała baletowi całe życie, a Lily objada się hamburgerami, imprezuje, uprawia seks, bierze narkotyki. To Czarna Łabędzica.”
Lily uświadamia Ninie jaka chciałaby być, a kierownik artystyczny i choreograf Thomas Leroy zmusza ją do działania. Thomasa zagrał Vincent Kassel – europejski aktor znany również z ról w amerykańskich filmach („Elizabeth”, „Ocean’s Twelve”).
„To jeden z moich ulubionych aktorów. Widziałem go zarówno we francuskich, jak i amerykańskich produkcjach, i zawsze jest świetny. Tym razem wcielił się w makiaweliczną postać – człowieka, któremu zależy tylko na sztuce, a nie ludziach. Wspaniale się spisał.” – chwali aktora Aronofsky.
Cassel przyznaje, że natychmiast przyjął rolę : „Zawsze chciałem pracować z Darrenem i Natalie. Thriller rozgrywający się w świecie baletowym to fascynująca historia. Wszystko co dotyczyło tego filmu brzmiało intrygująco. Kiedy dowiedziałem się, że zagrają Mila i Winona, wiedziałem już, że nie mogę odmówić.”
Aktor zdradza, że Thomas to złożona postać : „Nie jest kobieciarzem, a jednak doskonale wie, jak skłonić kobiety, by tańczyły jak im zagra – dosłownie.”
Aktor przygotowywał się do roli czytając biografie znanych tancerzy i choreografów. Obserwował też Benjamina Millepieda z New York City Balet, który odpowiada za taniec, który zobaczymy w filmie. „Patrzyłem jak współpracuje z tancerzami co było dla mnie dużym źródłem inspiracji.” – mówi aktor.
W filmie zagrały też nominowane do Oscarów laureatki Złotych Globów – Winona Ryder i Barbara Hershey.
Ryder wcieliła się w Beth – byłą tancerkę i idolkę Niny. „Była gwiazdą, ale osiągnęła wiek, w którym tancerki zwykle przechodzą na emeryturę. Do tego rzucił ją chłopak, czyli kierownik artystyczny. Przykład Beth pokazuje, że kariera tancerza może być wspaniała, ale trwa krótko. Dziewczyna tańczyła od dziecka i była rewelacyjna – doskonałość to efekt morderczej pracy, wprost niewyobrażalnej. Ciężko harowała na swój sukces i nie może się pogodzić, że już po wszystkim.” – mówi Winona.
„Nie wyobrażam sobie, by inna aktorka zagrała Beth lepiej. Myślę, że widzowie podzielą moje zdanie.” – zapewnia reżyser.
Barbara Hershey zagrała matkę Niny. „Wiele osób uzna ją za okropną rodzicielkę, ale ja uważam, że po prostu ma za sobą trudne, wyniszczające doświadczenia. Kocha córkę, a jednocześnie obsesyjnie pragnie jej sukcesu, mimo że wie, że dziewczyna ma delikatną psychikę. Chce, by córka się usamodzielniła, ale też nie chce zostać sama.” – mówi aktorka.
Obie aktorki chwalą Aronofsky’ego za wspaniałe i unikatowe metody pracy. „Nie mogłam przyjechać na zdjęcia próbne, bo grałam w Anglii. Darren poprosił, żebym napisała do Niny dwa listy, jako jej matka. To było genialne. Bardzo się wczułam w to zadanie, a Darren przekazał listy Natalie.” – wspomina Hershey.
O CHOREOGRAFII
„Zapaśnik” pokazywał kulisy sportu i ludzi, którzy go uprawiają, a „Czarny Łabędź” pokazuje nie tylko psychikę tancerzy, ale i kulisy światka tanecznego, który od lat fascynuje filmowców.
Pokazanie baletu na najwyższym poziomie wymagało nie tylko świetnej choreografii i uzdolnionych tanecznie aktorów, ale i korzystania ze specjalnych metod kręcenia. „Darren przykłada ogromną wagę do szczegółów. Zadbał nie tylko o to, by opowiadana historia była rewelacyjna, ale i o to, by pokazać każdy detal – przemianę Niny, jej zwidy, a także taniec, który musiał być wspaniały, by film był autentyczny.” – mówi scenarzysta, Mark Heyman.
Aronofsky dokładnie wszystko zaplanował, ponieważ pragnął, by piękne sceny taneczne pokazywały, że taniec to poezja ciała. Zaczął od zaangażowania grupy baletowej prowadzonej przez Benjamina Millepieda – choreografa i tancerza New York City Balet. „Czarny Łabędź” to pierwszy film, do którego Millepied stworzył choreografię. „Byłem zachwycony. Aktorzy zrobili na mnie ogromne wrażenie. Podobało mi się też granie Davida, głównego tancerza.” – mówi Millepied, którego zadaniem było ułożenie choreografii, które będą odpowiadać wizji Thomasa Leroya marzącego o świeżym, oryginalnym przedstawieniu „Jeziora Łabędziego”. Jednocześnie musiały być na takim poziomie, by mogły je zatańczyć aktorki grające główne role.
Darren chciał, by choreografie były na jak najwyższym poziomie, a jednocześnie na tyle „proste”, by aktorki opanowały je i zatańczyły bez większych problemów. „Dziewczyny podeszły do sprawy bardzo poważnie. Natalie zaczęła trenować zanim zaczęły się prace nad filmem, poza tym tańczyła jako dziecko, natomiast Mila nigdy nie miała styczności z tańcem, ale była równie pracowita. Musiałem ułożyć choreografie podkreślające ich atuty. Na szczęście Darren ma świetne oko do tańca, więc sprawnie nam szło.” – mówi Benjamin.
Portman i Kunis ciężko pracowały. Mogły liczyć na pomoc specjalistów – tancerzy, choreografów (m.in. Georginy Parkinson, która tańczyła w Royal Balet i American Balet Theatre, Mariny Stavitskayu z Manhattan Youth Ballt i Olgi Kostritzky, która współpracowała z Michaiłem Barisznikowem i Jockiem Soto).
Obie aktorki przypłaciły udział w filmie przemęczeniem i przekraczały możliwości swoich organizmów. „Kocham taniec i byłam bardzo szczęśliwa, że zagram w tym filmie, ale okazało się, że to niezwykle wyczerpujące – zarówno fizycznie, jak i psychicznie.” – mówi Portman, a Kunis dodaje : „Dwa razy naderwałam więzadło i wybiłam bark. Były chwile, w których żałowałam, że przyjęłam tę rolę. Tańczenie w pointach to katorga. Po dwudziestu minutach miałam dość. Każdy krok to wielki ból. Po całym dniu zdjęć moje stopy były obolałe i sine.”
Portman wystąpiła w 90% scen, prawie nie korzystała z dublerki. Podczas treningów uszkodziła żebro. „To był dość poważny uraz i goiłam go niemal przez połowę zdjęć. Nie narzekałam, bo myślałam o tym, że profesjonalni tancerze po prostu zaciskają zęby i tańczą.” – mówi aktorka.
Mimo bólu i zmęczenia, obie aktorki cenią zdobyte doświadczenie. „To była jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie w życiu dokonałam. Balet jest równie wyczerpujące, jak dyscypliny sportowe. Kiedy człowiek zaczyna dostrzegać efekty swojej pracy zapomina o zmęczeniu i odczuwa dumę. Dobry tancerz to taki, po którym nie widać jak wiele trudu wkłada w taniec.” – mówi Kunis, a Millepied jej wtóruje : „Natalie i Mila robiły ogromne postępy. Poprzeczka była wysoko postawiona i świetnie się spisały.”
W filmie wystąpili też profesjonalni tancerze z Pennsylvania Balet – m.in. Sergio Torrado. Niełatwo było znaleźć zespół, bo wiele z nich była w trakcie sezony. Na szczęście Pennsylvania Balet mieli przerwę i zgodzili się na współpracę. „Byliśmy zachwyceni, to była ogromna przyjemność i niezapomniane przeżycie. Z radością wystąpiliśmy w filmie, który tak realistycznie pokazuje życie tancerzy.” – mówi Roy Kaiser, kierownik artystyczny Pennsylvania Ballet.
WIZUALNA STRONA PRZEDSIĘWZIĘCIA
Zdjęcia zaczęły się w nowojorskim Lincoln Center, cały film kręcono głównie na Manhattanie, a także m.in. w Performing Arts Center gdzie Bob Fosse kręcił „Cały ten zgiełk”.
Aronofsky’emu szczególnie zależało na pokazaniu tańca na najwyższym poziomie przy użyciu kamery z ręki oraz na jak najlepszym przedstawieniu niemal nierealistycznej sceny z lustrami, podczas której pojawiają się sobowtóry.
Wśród ekipy znaleźli się filmowcy, który często pracują z Aronofskym – Matthew Libatique (zdjęcia), Andrew Weisblum (scenografia), Amy Westcott (kostiumy) oraz Dan Schrecker (efekty wizualne).
Aronofsky i Libatique podeszli do filmu w szczególny sposób i uwiecznili intymny obraz z życia tancerzy. Film był kręcony głównie kamerą z ręki, nie zabrakło wielu zbliżeń.
„Cieszyłem się, że właśnie tak nakręcimy thriller psychologiczny, nikt wcześniej tego nie zrobił. Film ma dzięki temu niemal dokumentalny wymiar, a uchwycenie niuansów tańca nie jest bez znaczenia. Widzimy ile energii w taniec wkładają tancerze, a dzięki zbliżeniom także pot na ich twarzach i grymas zmęczenia.” – mówi Aronofsky i dodaje, że lustra stanowią bardzo istotną część scenografii : „Tancerze trenują przy lustrach, aby poprawiać technikę. Obserwowanie własnego odbicia to ważna część ich życia. Z kolei filmowcy są zafascynowani lustrami i często wykorzystują ten motyw. Chciałem pokazać je w oryginalny sposób lustra dużo mówią o tym, jaka jest Nina.”
Scenografia to bardzo ważny element filmu. Therese DePrez miała przed sobą spore wyzwanie – projektowała scenografię thrillera, a także „Jeziora Łabędziego”, które wystawiają bohaterowie filmu. „Od dawna chciałem pracować z Therese. Stworzyła piękną scenografię, choć mieliśmy nieduży budżet. Jej dzieło wygląda niezwykle realistycznie, choć takie nie jest. Therese świetnie się spisała.” – mów reżyser.
„Czerpałam inspirację z „Jeziora Łabędziego” i tego, co otacza Ninę – miasta, w którym żyje, życia jakie prowadzi. Darren postawił na minimalizm, czernie, szarości i biel oraz róż. Delikatne odcienie różu to Nina, ciepły róż to Beth. Użyliśmy trochę zieleni, ale operowaliśmy dosłownie garstką kolorów.” – mówi scenografka.
Wystrój wnętrz odpowiada mrocznej fabule. Mieszkanie Thomasa Leroya jest czarno-białe i nowocześnie urządzone, sypialnia niewinnej Niny jest różowa i skromna. „Darren nie lubi przepychu i dba o to, by scenografia dopełniania film, a nie dominowała. Zależało nam na tym, by była wiarygodna i zgodna z charakterami bohaterów.” – mówi scenografka.
Największym wyzwaniem było dla DePrez zaprojektowanie scenografii do „Jeziora Łabędziego”. „Ustaliłam z Darrenem, że na scenie nie będzie stagnacji. Elementy scenografii są ruchome – m.in. podświetlany księżyc, czy klif zbudowany na rampie. Zadbaliśmy też o kulisy.” – dodaje scenografka.
Kostiumy również dużo mówią o charakterach bohaterów. Amy Westcott zadbała o to, by wszystko wyglądało wiarygodnie : „Chodziłam na balet, obserwowałam tancerzy podczas treningów, a potem wzięłam się do pracy. Darren lubi poznać opisywany świat od podszewki – tak było przy kręceniu „Zapaśnika”, przy którym współpracowaliśmy, tak było też teraz.”
Najistotniejsze było podkreślenie zmian, które zachodzą w Ninie, za pomocą kostiumów. „Pragnęłam pokazać, że początkowo ogromny wpływ na Ninę ma matka, która nie chce, by córka dorosła – wtedy główna bohaterka ubiera się w biel, szarości i róże. Z czasem nosi głównie czerń – wtedy widać już, że przeszła metamorfozę.” – mówi Amy i dodaje, że dzięki strojom wyrażamy osobowość : „Lily jest zmysłowa i pełna siebie – ubiera się w czerń, ale i srebrne dodatki. Thomas Leroy to silny, potężny mężczyzna – nosi głównie czerń, biel i szarości.”
Wyzwaniem było stworzenie kostiumów dla filmowej grupy baletowej. Reżyser skorzystał z pomocy projektantek – Kate i Laury Mulleavy, które tworzą firmę Rodarte słynącą z gotyckich, romantycznych, oryginalnych strojów. „Nasze „Jezioro Łabędzie” jest inne od tego, które ogląda się na światowych scenach. Nasze kostiumy są klasyczne, a jednocześnie bardzo nietypowe.” – mówi Aronofsky.
Siostry-projektantki były zachwycone możliwością pracy przy filmie. „Tworzenie kostiumów do baletu to piękne wyzwanie zwłaszcza, że uwielbiamy „Jezioro Łabędzie”. Przeczytałyśmy scenariusz i zakochałyśmy się w tym projekcie. Natalie w roli mrocznej baletnicy od razu nas zaintrygowała. Darren pragnął, byśmy mieli spójną wizję, więc spotkałyśmy się zarówno z nim, jak i Natalie, i omawialiśmy szczegóły.” – mówią siostry Mulleavy i dodają : „Mogłyśmy pokazać kontrast między czystym, niewinnym pięknem, a mroczną metamorfozą. Kostiumy odzwierciedlają złożoność natury ludzkiej. Za pomocą kolorów i tkanin oddałyśmy charaktery bohaterów.”
Nic dopełnia fabuły tak jak muzyka. Piękne, trzymające w napięciu melodie skomponował Clint Mansell, który od lat współpracuje z Aronofskym. Inspirował się…”Jeziorem Łabędzim” Czajkowskiego, czyli obsesją Niny. „Kiedy Darren opowiedział mi o pomyśle na film byłem zachwycony. Nie mogłem się doczekać pracy.” – mówi Clint i tłumaczy, że tworzenie muzyki przy jednoczesnym składaniu hołdu kompozycjom Czajkowskiego było niełatwym zadaniem : „To był wieki zaszczyt, ale i trudność. Mam nadzieję, że udało mi się połączyć klasyczne melodie z własnymi kompozycjami i pokazać „Jezioro Łabędzie” z nowej strony”.
Mansell postanowił stworzyć muzykę, która w pewnym sensie prześladuje Ninę, aż w końcu baletnica daje się zdominować granej przez siebie postaci.
„Zacząłem od Czajkowskiego, a potem pozwoliłem sobie na eksperymenty. Jego muzyka jest złożona i piękna, nie ma ani jednej zbędnej nuty. Współczesne ścieżki dźwiękowe są minimalistyczne, więc musiałem wprowadzić zmiany. Aranżacja całkowicie zmienia oryginalne utwory, zadbałem o to, by muzyka podkreślała mroczną fabułę.” – mówi Mansell.
Kompozytor stworzył też ścieżkę dźwiękową do pogarszającego się stanu psychicznego Niny – melodie podkreślają paranoiczne odchyły bohaterki. „Nietrudno było dodać muzyce grozy, bo kompozycje Czajkowskiego są złożone i pełne ekspresji.” – mówi Mansell, który zaczął od komponowania muzyki, którą słyszymy w scenach tańca. Nagrania odbyły się w Londynie, wzięła w nich udział orkiestra złożona z siedemdziesięciu siedmiu muzyków. „Kiedy słyszy się swoje kompozycje grane przez najlepszych muzyków, to zapiera dech w piersiach.” – mówi Mansell.
Reżyser jest zachwycony efektem końcowym : „To najpiękniejsza muzyka, jaką skomponował Clint. Wzruszająca, wciągają, piękna. Oryginalna, a jednocześnie przywodząca na myśl kompozycje Czajkowskiego.”
„Muzyka, kostiumy, scenografie, zdjęcia – prace były trudne, ale udało nam się dokonać czegoś niezwykłego. Poznaliśmy świat baletu i połączyliśmy różne dziedziny sztuki.” – dodaje Aronofsky.