Podczas zakupów w hali targowej w Göteborgu Tinka Hansson tylko na chwilę spuszcza z oczu swoją dwuletnią córeczkę Lucie. Ta chwila wystarczyła, by dziewczynka zniknęła, zupełnie jakby zapadła się pod ziemię. Mijają cztery lata, a zagadka zniknięcia Lucie pozostaje wciąż nierozwiązana. Jednak nowe okoliczności, początkowo pozornie niezbyt mocno związane z tamtą sprawą, skłaniają komisarza Gregera Forsberga i jego współpracownicę Selmę Valkonen do ponownego przyjrzenia się wydarzeniom sprzed czterech lat. Jednocześnie pojawia się nadzieja na odzyskanie przez Hanssonów córeczki całej i zdrowej. Jej ojciec, Leander, dostaje anonimową wiadomość, że Lucie żyje, jednak aby otrzymać więcej informacji na temat miejsca jej pobytu, musi popełnić morderstwo, zabijając wskazaną osobę.
Od razu powiem, że fabuła książki całkowicie pochłonęła moje myśli i uwagę, wzbudzając we mnie ogromne zaciekawienie oraz wiele emocji. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy była wartka akcja powieści, sprawiająca, iż trudno było się od niej oderwać. Niemal co chwilę pojawiały się nowe fakty, dochodziło do kolejnych tajemniczych zdarzeń, wychodziły na jaw rozmaite okoliczności. Tak więc podczas lektury nie miałam wręcz nawet chwili na ochłonięcie, gdyż akcja wciąż mnie zaskakiwała, pędząc do przodu.
W mojej głowie rodziły się wątpliwości, pojawiały się wciąż nowe pytania. Zastanawiałam się czy istnieje jakiś związek – a jeśli tak, to jaki – między sprawą zaginięcia Lucie a wydarzeniami, jaki miały miejsce cztery lata później: zniknięciem innej dziewczynki, Walerii Bobrow, samobójstwem szanowanego właściciela gazety Magnusa Cederlunda i zabójstwem sutenera Iwana Krulla. Absorbowały mnie przemyślenia na temat tego, co naprawdę stało się z Lucie i jaki był powód jej uprowadzenia. Intrygowała mnie niepewność jej losu – tego, czy dziewczynka rzeczywiście jeszcze żyje i czy wróci do rodziny. Przede wszystkim zaś mocno wczuwałam się w tragiczną sytuację jej rodziców, w szczególności jej ojca, bijąc się z myślami, co zrobi, jak postąpi, stając przed tak niełatwym wyborem. Czy dla własnego szczęścia zgodzi się zabić człowieka, wiedząc, że i tak, mając ten czyn na sumieniu, nie będzie mógł normalnie żyć? Czy może odmówi, mając świadomość, iż do końca życia będzie sobie wyrzucał zaprzepaszczoną szansę na powrót córeczki?
Dylemat moralny, przed jakim stanął Leander Hansson, ze względu na to, że żadne z możliwych rozwiązań nie wydawało się proste, rozbudził jeszcze bardziej moje emocje, toteż opowiedzianą w książce historię śledziłam z zapartym tchem, ciągle mając na uwadze fakt, iż upływający czas przemawia na niekorzyść pokrzywdzonych. Pytań, jakie dosłownie kłębiły się w mojej głowie, było więcej, ale nie ujawnię wszystkich, nie chcąc zdradzać zbyt wiele z fabuły. Jednak przez długi czas na żadne z nich nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi.
Autorka świetnie moim zdaniem skonstruowała intrygę i sprawnie poprowadziła akcję, wprowadzając czytelnika w stan narastającego wciąż napięcia. Nawet kiedy już częściowo poznałam pewne zależności pomiędzy poszczególnymi postaciami, ciągle nie umiałam powiązać ze sobą wszystkich faktów. Zagadka, w obliczu której stanęłam, nie okazała się zbyt prosta i przejrzysta, co oczywiście – jako czytelniczka – przyjęłam z zadowoleniem i satysfakcją.
W pewnym momencie miałam nawet parę podejrzeń i hipotez, jednak autorka zbyt szybko nie odkrywa przed odbiorcami wszystkich kart, zaś ostateczne rozwiązanie całej tej sprawy, które poznałam przy samym już końcu lektury, było dla mnie niespodzianką, szczególnie że zakończenie powieści pozostaje częściowo otwarte, co dodatkowo wywołuje zaciekawienie i jeszcze przez jakiś czas nie pozwala opaść emocjom.
Atutem tej powieści są także ciekawie wykreowane postaci bohaterów – prawdopodobne i bardzo dobrze dopracowane pod względem psychologicznym: poznajemy ich przeszłość, uczucia i motywy postępowania, możemy więc dość łatwo wczuć się w ich sytuację. Mam tu na myśli nie tylko wspomnianych rodziców Lucie, ale też inne osoby pośrednio i bezpośrednio związane z jej zniknięciem.
Wszystko to, o czym wspomniałam, sprawiło, że powieść Susanne Mischke przeczytałam niemal jednym tchem. Szczerze przyznam, że opowiedziana w niej historia nie zawiodła ona moich oczekiwań, lecz nawet je przewyższyła. Jak mogłam przeczytać w notce biograficznej na okładce książki, choć jest to pierwsza powieść Susanne Mischke, jaka została wydana w Polsce, autorka jest już uznaną pisarką, określaną mianem królowej niemieckiego kryminału. Mając za sobą lekturę książki Zabij, jeśli potrafisz!, nie mogę się dziwić temu określeniu i mam nadzieję, że na naszym rynku wydawniczym pojawią się także inne jej powieści oraz że będę miała okazję bliżej zapoznać się z jej twórczością.
Zabij, jeśli potrafisz! to znakomity, trzymający w napięciu kryminał z elementami thrillera i sensacji. Uważam, że stanowi on doskonałą rozrywkę intelektualną na wysokim poziomie. Jestem pewna, że miłośnicy tego gatunku nie zawiodą się, jeśli zdecydują się sięgnąć po tę pozycję – do czego gorąco zachęcam, bo naprawdę warto przeczytać tę powieść, wcielając się w rolę detektywa i podążając niejasnymi, a przez to intrygującymi tropami.
Autor: Susanne Mischke
Tytuł: Zabij, jeśli potrafisz!
Tytuł oryginalny: Töte, wenn Du kannst!
Przekład: Sylwia Miłkowska
Data wydania: 6 października 2014
Wymiary: 125×195 mm
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy PWN
ISBN: 978-83-7705-607-3
Gatunek: kryminał, thriller, sensacja