Są takie książki, od których nie można się oderwać. Najpierw skutecznie przykuwają uwagę czytelnika intrygującą okładką, a dalej jest tylko lepiej – pojawia się wyjątkowa, niebagatelna i nieprzegadana treść. Jak skonstruować taki tekst? Co jest potrzebne, by osiągnął sukces? Wystarczy utalentowany pisarz (może być przy okazji scenarzystą), dobry temat (np. oparty na zaskakujących faktach z życia kogoś z rodziny) i trochę czasu, żeby to wszystko ubrać w odpowiednio dobrane słowa. Gotowe! A teraz doprecyzujmy szczegóły: Rhidian Brook, wspomnienia jego dziadka trzymające w napięciu do końca, napisane dość oszczędnie – jednym słowem W domu innego – historia osnuta wokół powojennego Hamburga wśród Niemców i Anglików. Powieść obyczajowa pięknie ukazująca losy zwycięzców i zwyciężonych bez faworyzowania żadnej grupy, za to ze zrozumieniem i współczuciem… Fakt, że trwają prace nad ekranizacją tej publikacji w produkcji Ridleya Scotta, tylko potwierdza wyjątkowość tego dzieła.

Akcja toczy się we wrześniu 1946 roku w brytyjskiej strefie okupacyjnej, w Hamburgu – obecnie mieście popiołów, duchów i ruin. Prostolinijny Lewis Morgan, pełniący funkcję gubernatora, jest sumiennym pułkownikiem, ciężko pracuje i jest wierny swoim wartościom. Wie po co przyjechał do Niemiec, ma plan, który konsekwentnie realizuje. Nieustannie kieruje swe myśli ku zaspokojeniu podstawowych potrzeb tysięcy bezimiennych Niemców i odbudowy ich ojczyzny. Morganowi, zostaje zaproponowany do zamieszkania dom Stefana Luberta, niemieckiego architekta, który nie miał związków z nazistami. Toteż Brytyjczyk nie zamierza wysiedlać właściciela, ale proponuje pozostanie w posiadłości jemu, jego córce Friedzie oraz służbie. Pomysłem wspólnego zamieszkania z Niemcem nie jest zachwycona małżonka Lewisa, Rachel oraz ich syn Edmund, którzy właśnie przybyli do Hamburga. Ich niechęć podsycona jest dodatkowo propagandą alianckiej broszury Wyjazd do Niemiec, w myśl której bezwzględnie nie należało bratać się z Niemcami. Kobieta tak właśnie postanawia – jest niemiła dla właściciela domu przy Ellbchaussee i na każdym kroku okazuje mu wyższość. Jest również głęboko nieszczęśliwa, bo musi mieszkać pod jednym dachem z wrogiem, i rozczarowana, bo jej mąż jest stale nieobecny i co gorsza nieustannie troszczy się o losy nieprzyjaciół.

Choć minęło już trochę czasu, Rachel nie może pogodzić się z faktem, że podczas wojny utraciła starszego syna (zginął przez zabłąkaną bombę). Także to, iż rodzina nie przebolała śmierci chłopca, której winni są Niemcy, odbija się na stosunku pani Morgan do współlokatora. Ale nie jest ona jedyna w swoim cierpieniu, przecież wiele osób jest załamanych obecną sytuacją. Np. zbuntowana córka Luberta, Frieda. Dziewczyna oskarża aliantów o śmierć matki, która zginęła w burzy ogniowej i dlatego nie akceptuje wspólnego mieszkania z brytyjską rodziną. Jedynie Lubert zdaje się być pogodzony z zaistniałą sytuacją – rozumie, że jako członek nacji przegranej, musi się poddać woli zwycięzców. Momentami sam zdziwiony jest faktem, że dość łatwo przystosował się do skromnych warunków życia i był gotowy do znacznego obniżenia standardów. Jest otwarty na Morganów i przyjaźnie do nich nastawiony. Podobnie Edmund, który polubił pierwotnego właściciela domu, jak i jego dość osobliwą córkę. Jednak Rachel skutecznie go zniechęca, by się z nimi nie spoufalać. Syn nie podporządkowuje się jej woli – namiętnie wykrada papierosy dla niemieckich ‘małych dzikusów’ (Chłopców bez Matek) oraz swojego niemieckiego nauczyciela, by ten mógł kupić ‘Persilschein’, który umożliwiłby mu wyjazd do brata, do Ameryki. Cechuje go ta sama idealistyczna postawa, co ojca… To również dlatego wielkoduszny Lewis cieszy się wśród Niemców dobrą opinią, zaś wśród swoich rodaków jest często obiektem kpin. Momentami nie rozumie swoich kolegów wydających np. rozkaz strzelania do nieuzbrojonych demonstrantów, cywilów, pracowników zamykanych fabryk. Ów demontaż jest szczególnie dla niego niepojęty, zresztą nie tylko dla niego – powoduje protesty w Kolonii, Hanowerze, Bremie i Zagłębiu Ruhry. Napięcie wzmaga dodatkowo zła pogoda i niedobory żywności. Niemcy zaczynają nienawidzić Brytyjczyków. Trudno się dziwić, skoro jak relacjonuje Morgan [w]ysadzają [oni] w powietrze fabrykę proszków i mydła zatrudniającą dwa tysiące robotników, która wytwarzała towar pierwszej potrzeby i z punktu widzenia wojskowego nie miała żadnego znaczenia, a w zamian Rosjanie wyślą Niemcom chleb. Kompletny idiotyzm. Czy niechęć obywateli niemieckich dotknie także rodzinę pułkownika? Jaką niespodziankę przygotował los Stefanowi Lubertowi, Friedzie i Rachel?

Rhidian Brook postawił na bardzo ciekawych bohaterów z krwi i kości. Tu każdy, niezależnie od pochodzenia, ma coś na sumieniu i bynajmniej nie jest kryształowy. Wojna jako sytuacja ekstremalna wystawia człowieka na wiele pokus, jest niejako egzaminem z człowieczeństwa. To właśnie w zderzeniu z tak skrajną rzeczywistością, człowiek ma szansę poznać prawdę o sobie samym. W powojennym Hamburgu nie tylko nauczyciel Edmunda zawiódł (współpracował z SS). Pokładanych w nich oczekiwań nie spełniło więcej osób, jak choćy Albert (fanatyk pracujący dla ruchu oporu), żona brytyjskiego majora Burnhama i on sam (on był alkoholikiem jakich zresztą wielu w armii; ona wywoziła z Niemiec łupy wojenne), a nawet plejada głównych bohaterów Lubert, Rachel i transparentny wprost Lewis! I choć rozczarowanie drugim człowiekiem bolało w tamtych czasach być może bardziej niż dziś, to szlachetny pułkownik Morgan świadomy swoich ułomności nie skreślał nikogo, znajdując nawet w przykrej sytuacji promyk nadziei na przyszłość: Pomyliłem się, ale to nie znaczy, że nie warto ufać ludziom. Czasami trzeba zaufać tym złym, żeby im pomóc. Nawet jeśli cię zawiodą…

Niezwykły jest również obraz miasta roztaczany przez Brooka. Autor subtelnie przemyca atmosferę panującą w odbudowującym się Hamburgu. Tzw. ‘przesiewcy dusz z Komisji Kontroli Wywiadu’ zajmują się ocenianiem czystości, czyli wnikliwie sprawdzają, czy obywatele Niemiec kolaborowali z hitlerowcami, decydując tym samym o ich przyszłym losie. Pisarz wspomina Stunde Null (‘Godzinę Zero’) i pomagające przy odgruzowywaniu miasta Trümmerkinder (należy do nich także Frieda) oraz ‘małych dzikusów’ (Chłopców bezMatek). W książce znalazła się też wzmianka o powstaniu Ośrodka Informacyjnego w centrum miasta – 'Die Brücke’ (‘Most’), który miał przybliżyć Niemcom główne instytucje oraz osiągnięcia Wielkiej Brytanii (Niemcy wydawali się spragnieni informacji o świecie i chcieli poznać brytyjski styl życia. Z chęcią chłonęli wiedzę o brytyjskich rzekach i prawach kobiet, ale tak naprawdę chcieli posiedzieć w cieple, a przy okazji uszczknąć jakiś kupon albo dwa. Wszyscy rozsądni Niemcy wiedzieli, że die Brücke to miejsce służące zarówno wymianie kulturowej, jak i towarowej). Brook wspomina też inne inicjatywy podejmowane przez Anglików: np. anglo-niemiecki klub dyskusyjny, utworzony z inicjatywy kapelana, pułkownika Huttona, mający zachęcić Niemki do uczestniczenia w wolnej debacie. Te wszystkie szczegóły, nakreślone na marginesie drobne informacje składają się na atmosferę Hamburga i oddają charakter rozgrywających się tam ludzkich radości i smutków.

W domu innego to książka, która ukazuje dramat zagubionego człowieka w powojennej niemieckiej rzeczywistości. To opowieść o ludziach, którzy zmagając się z przeciwnościami losu i historii, poznają siebie i często dokonują zaskakujących wyborów. Nie stronią przy tym od przemocy, nałogów czy namiętności. Rhidian Brook udowadnia, że życie nie jest czarno-białe, a człowiek niezależnie od obywatelstwa popełnia błędy. Zawsze jednakże ma szansę czegoś się na nich nauczyć. Czy wyciągnie wnioski z tej nauki, zależy jedynie od jego samego.

Cytaty: W domu innego, Rhidian Brook, Wielka Litera 2014.

Naszą alternatywną recenzję książki przeczytasz TUTAJ.

Tytuł: W domu innego
Autor: Rhidian Brook
Wydawca: Wielka Litera
Data wydania: 2014
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Format: 195×125
ISBN:   978-83-64142-29-1
Kategoria: proza polska zagraniczna, obyczajowe