Trudno nie odnieść wrażenia, że wraz z biegiem lat i kolejnymi produkcjami filmowymi na ekranach kin jednym z głównych zmartwień producentów staje pytanie – czy widza da się czymś jeszcze zaskoczyć? Mam wrażenie, że szczególnie dotyczy to współczesnych filmów animowanych. Odkąd Shrek przedefiniował podejście do głównonurtowego filmu animowanego, chęć zaskoczenia widza nieszablonową fabułą stała się fundamentem niemal każdego filmowanego scenariusza.
W przypadku Zakochanego wilczka 3D mamy do czynienia z podejściem bardziej konwencjonalnym, można by rzec, że ze starej szkoły. Nie ma w nim nadmiernego mieszania gatunków ani zbytnich komplikacji fabularnych. Historia prowadzona jest konsekwentnie w sposób prosty i zręczny.
Spokojny i konwencjonalny sposób prowadzenia fabuły przydaje filmowi wdzięku, uwypukla natomiast jednopoziomowość całej historii. Jest ona prowadzona konsekwentnie w klimacie szkolnym: wydaje się, ze docelowym odbiorcą filmu są młodsze nastolatki, które odnajdą w perypetiach wilków wiele znajomych i zgoła niezwierzęcych sytuacji. Fabuła, dialogi, gry słowne, żarty są na poziomie nastolatka, autorzy scenariusza zrezygnowali z prób niuansowania przekazu i docierania do bardziej zróżnicowanej widowni. Dorosły widz, który doświadczył szkolnego apartheidu i zna parę ponurych zasad rządzących światem (nie tylko na szkolnym korytarzu), nie odkryje tu nic szczególnie nowego, choć może się szczerze zaśmiać, kiedy na ekranie pojawia się rewelacyjna wilczyca Eve, matka głównej bohaterki. Natomiast młodsze dzieci mogą bawić się dobrze, śledząc perypetie głównych bohaterów, ucieczki, pościgi, przygody. Nasi synowie w wieku zgoła przedszkolnym też się bawili wyśmienicie, chociaż dylematy zakochanej omegi są im jeszcze raczej obce. Dziatwa śmiała się i bała w odpowiednich momentach, a utożsamienie w bohaterami było wśród młodej widowni na tyle silne, że podczas seansu jacyś rodzice musieli wyprowadzać z sali dziecię, które ze strachu skowytało równie donośnie jak bohaterowie. Niektórych żartów nasi synowie oczywiście nie chwytali, na przykład napięcia pomiędzy grającymi w golfa gęsią i kaczką. Ale wyszli z filmu bardzo zadowoleni.
Przyznam jednak, że nie całkiem rozumiem sens konwersji filmu do 3D. Może nie jestem obiektywna – sens spędziłam, usiłując utrzymać okulary na nosie zachwyconego czterolatka – ale po prostu umyka mi wartość dodana, jaką film zyskuje dzięki trójwymiarowości. Dzieci też reagowały na nią ze zblazowaniem (pomijając próby pozbycia się opadających okularów). Może urok nowości zwyczajnie zbladł i nie możemy w nieskończoność liczyć na piski przerażenia, kiedy kolejny bohater zdaje się pędzić prosto w widownię?
Podsumowując, film Zakochany Wilczek 3D to przyjemna, tradycyjna historia, skierowana raczej do młodszego widza, ale zapewnia udane popołudnie również całej rodzinie, bynajmniej niezłożonej z idealnych odbiorców docelowych.
{youtube}k-ZlJcpsJMQ{/youtube}
{youtube}3Vltxun1ymA{/youtube}