Mroczna przeszłość, silny charakter, wielkie umiejętności – taki właśnie jest Kvothe, główny bohater i narrator książki Imię wiatru. Jego historia porywa, wzrusza i bawi. Pierwszy tom Kronik królobójcy to doskonałe fantasy, które powinien przeczytać każdy miłośnik gatunku. I nie tylko!

Do skonstruowania dobrego świata fantasy potrzeba wielkiego talentu. Gatunek ten wymaga wyobraźni i daru ubierania jej w słowa. Czytelnika trzeba zainteresować i zaskoczyć, porwać i nie pozwolić mu na opuszczenie wykreowanego świata zbyt wcześnie, z poczuciem niedosytu. Trudno znaleźć powieść, która jeszcze dodatkowo zmusi nas czytelników do skupienia. Ale o to teraz jest Imię wiatru. I choć wydane zostało sześć lat temu, tak ciągle pozostaje książką mało znaną. Szkoda.

Imię wiatru jest historią wielkiego człowieka, legendy, autorytetu. Kvothe zdobył sławę,a jego czyny opiewane są w licznych pieśniach. Teraz jednak zniknął ze świata, ukrył się w niewielkiej mieścinie udając karczmarza. Dlaczego? Jaką przeszłość skrywa ten młody mężczyzna? Co zmusiło go do porzucenia dawnego życia? Losy Kvothe okupione są ogromnym cierpieniem. Tak wielka legenda ma tragiczną przeszłość, która mocno wpłynęła na jego życiowe wybory. Gdyby nie wydarzenia sprzed lat, pewnie nigdy nie wykazałby się taką determinacją i nie przekroczyłby progu Uniwersytetu. Nie zostałby też największym magiem świata…

Dzieciństwo Kvothe przypominało bajkę. Wychowywał się wśród wędrownej trupy muzyków i aktorów, miał kochających rodziców, zwiedzał świat i poznawał nowych ludzi. Już od najmłodszych lat wykazywał się mądrością i ponadprzeciętną inteligencją. Nauka przychodziła mu niezwykle łatwo, miał talent do języków i muzyki. Doskonale opanował też aktorskie umiejętności. Dzięki poznanemu na drodze hermetykowi przeszedł intensywną naukę, która w przyszłości miała pomóc mu w dostaniu się na Uniwersytet. I wszystko biegłoby tym sielskim rytmem, gdyby nie jedno wydarzenie. Rodzina i przyjaciele Kvothe zostałli zaatakowani przez grupę tajemniczych Chandrian – istoty żyjące w bajkach i pieśniach. Widok zamordowanych towarzyszy był dla młodego chłopca szokiem. Odtąd też musiał radzić sobie sam. Na ulicach ponurego Tarbean przeszedł prawdziwą szkołę życia. Walcząc o przetrwanie, nauczył się jednak jednej rzeczy – warto walczyć o swoje. Po miesiącach życia w brudzie i głodzie, postanowił zrealizować swoje największe marzenie – rozpocząć naukę na Uniwersytecie. Ale do studiów pociągała go nie tylko chęć zdobycia wiedzy. Kvothe chciał zemsty.

Dzięki swoim umiejętnościom i sprytowi, chłopak otrzymuje miejsce wśród studentów. Ale jego kłopoty nie skończyły się wraz z przekroczeniem progu Uniwersytetu. Tu również musiał podjąć walkę – o wyższy poziom kształcenia, dostęp do biblioteki, o przyjaźń i w końcu o miłość. Właśnie w czasie studiów, po wielu miesiącach przerwy, ponownie sięgnął do muzyki. Muzyki, która otworzyła zamknięte dotąd drzwi przeszłości. I muzyki, która porwała tłumy…

Historia opowiadana przez samego Kvothe to świadectwo niesamowitej determinacji. Doświadczony przez życie i ciągle zmagający się z przeciwnościami chłopak, walczy o swoje marzenia i o poznanie prawdy. Chce poznać Chandrian i pomścić swoich rodziców. Pragnie, by jego cierpienie zostało odkupione. Kvothe dąży też do jednego, obranego już w dzieciństwie celu – poznania imion wszystkich rzeczy. W końcu udaje mu się dostać pod skrzydła Mistrza Imion i rozpocząć upragnioną naukę. Tytuł najmłodszego maga jest więc na wyciągnięcie ręki.

Imię wiatru to historia pełna smutku i cierpienia. Wraz z głównym bohaterem poznajemy mroczne strony życia. Przeżywamy z nim każdy zawód, rozczarowanie. Współczujemy i kibicujemy. Patrick Rothfuss stworzył postać, której nie da się nie lubić. Szczera i prawdziwa, pomimo przeciwności nosząca w sobie nadzieję i wewnętrzne ciepło. Czuć też siłę drzemiącą w Kvothe, mocny charakter, który rozwinie się w kolejnej części Kronik królobójcy. Dodatkowo autor dał głównemu bohaterowi intrygującą towarzyszkę. Denna mocno przypomina samego Kvothe. Zdeterminowana, silna, pewna siebie i niezwykle tajemnicza. Oraz nieuchwytna niczym wiatr. Razem tworzą doskonałą parę, którą czeka wiele wzlotów i upadków.

Imię wiatru do świetnie napisana powieść. Nie wciąga od razu, trzeba dać jej nieco czasu. Ale gdy przyjdzie ten moment – nie dacie rady się od niej oderwać. Co więcej! Będziecie musieli szybko biec do księgarni po kolejny tom, tak jak ja to uczyniłam. Strach mędrca już czeka na półce i wiem, że w ciągu następnych kilku dni wrócę do świata Kvothe. Cudownego świata!

Tytuł: Imię wiatru
Tytuł oryginalny: The Name of the Wind
Autor: Patrick Rothfuss
Data wydania: 11 września 2008
Wydawca: Rebis
Liczba stron: 876
Kategoria: fantasy