Niewiele jest nazwisk w historii znienawidzonych bardziej od tego Borgiów. Ludzie współcześni im oraz żyjący później zrobili z nich potworów. Na ich temat przelane zostały rzeki – jednak nie atramentu, lecz żółci.

Trudno nie zgodzić się ze słowami Roberto Gervaso, autora znakomitej i rzetelnej książki zatytułowanej Borgiowie. Ten potężny i wpływowy hiszpański ród, trafnie nazwany przez Mario Puzo pierwszą mafijną rodziną w dziejach, od zawsze budził kontrowersje. Do dziś pamiętany jest ze swych zdemoralizowanych rządów, szczególnie za czasów Rodrigo Borgii, czyli papieża Aleksandra VI. Rodrigo wraz ze swoimi dziećmi, które kochał głęboko i szczerze (co nie przeszkodziło mu wykorzystywać je do własnych celów): Juanem, Cezarem, Goffredo i Lukrecją, oskarżany był o wiele patologii i przestępstw: nepotyzm, symonię i korupcję, a także morderstwa, kazirodztwa, cudzołóstwa, sodomię i trzeba przyznać, że nie wszystkie podejrzenia były bezpodstawne. Borgiowie nie byli jednak aż tak zepsuci i demoniczni, jak chcieliby tego ich wrogowie, wywodzący się z najpotężniejszych włoskich rodów: Medyceuszy, Sforzów, Colonna, Orsinich; szczególnie zaciekle zwalczał ich kardynał Giovanni Della Rovere, późniejszy papież Juliusz II. Niemniej jednak przeszli do historii jako rodzina owiana wyjątkowo złą sławą – tyleż zasłużenie, co dzięki złej prasie i nieprzychylnej propagandzie. Nie da się ukryć, że ta mroczna, choć nie do końca prawdziwa i przesadzona wizja, przemawia do masowej wyobraźni, ja również dałam się porwać pełnej grozy legendzie. Z rodziną Borgiów zetknęłam się wcześniej na kartach rewelacyjnej powieści Mario Puzo, który zawiesił poprzeczkę naprawdę wysoko. Czy Sarah Bower spełniła pokładane w niej nadzieje?

Akcja powieści toczy się w pierwszych latach XVI wieku. Aleksander VI jest u szczytu swej potęgi wspierany przez Cezara, który odrzucił godność kardynała, by służyć ojcu i Kościołowi jako dowódca wojskowy, Juan już nie żyje, a Lukrecja szykuje się do ślubu ze swym trzecim mężem, Alfonsem d’Este, księciem Ferrary. Jednak główną bohaterką historii jest Estera Sarfati, córka żydowskiego bankiera z Toledo, która za sprawą edyktu królowej Izabeli Kastylijskiej wraz z innymi Żydami musi opuścić Hiszpanię. Dzięki koneksjom ojca znajduje miejsce na dworze papieskiej córki, Lukrecji Borgii. Zmienia wyznanie i odtąd służy swej pani jako Donata – lub La Violante, Łamaczka obietnic. Niewinna i naiwna dziewczyna czuje się zagubiona na książęcym dworze, na którym aż roi się od spisków, intryg i zakulisowych rozgrywek. Znajduje przyjaciółkę w osobie Angeli, krewniaczki Borgiów, stara się wiernie służyć Lukrecji, ale to rozwiązły, tajemniczy Cezare interesuje ją najbardziej. Violante traci dla niego głowę – i pozwala mu zniszczyć sobie życie.

Przyznam, że początkowo szczególnie interesująca wydała mi się perspektywa przyjęta przez autorkę – spojrzenie na rodzinę Borgiów oczami kogoś spoza ich kręgu, a jednocześnie stojącego dość blisko, by opinia o nich była miarodajna i w miarę rzetelna. Niestety, Violante zupełnie nie sprawdza się w tej roli; to głupiutka gąska, w dodatku zaślepiona uczuciem do Cezara, co negatywnie wpływa na jej obiektywizm. Poza tym, zafascynowana ponurą famą rodu, jest mocno bezkrytyczna w jego ocenie. Choć uczestniczy w dworskich intrygach, niewiele z nich rozumie, daje sobą manipulować – nie jest żadnym wyzwaniem dla Cezara, dla Lukrecji zaś pozbawioną polotu, choć przydatną wysłanniczką. Wszelkie informacje, w których posiadanie wchodzi, noszą znamiona zasłyszanych plotek i niepogłębionych, bezmyślnych relacji wydarzeń politycznych. Pod tym względem postać narratorki mocno rozczarowuje – z pewnością nie jest osobą, którą Borgiowie dopuściliby do swych tajemnic, przed którą mogliby się otworzyć i ujawnić skrzętnie skrywane oblicza. Violante albo nie ma dostępu do takich informacji, albo nie potrafi wyciągnąć właściwych wniosków z tego, co rozgrywa się na jej oczach. Nie mogłam zapałać do niej sympatią – miałam wrażenie, że na wszystko, co ją spotkało, sama sobie zasłużyła swoją naiwnością, łatwowiernością i kompletnym brakiem instynktu samozachowawczego. Nie porwała mnie tragiczna skądinąd historia dwórki – konwertytki, na której życiu cieniem położyło się nieodwzajemnione uczucie do niewłaściwego mężczyzny. Wbrew intencjom autorki kibicowałam raczej Cezarowi, którego nie tak trudno było przejrzeć, jak postanowiła sobie Sarah Bower. A szkoda.

Inne postaci, z założenia fascynujące i co najmniej niejednoznaczne, rysują się równie blado i nieciekawie; Lukrecja to pozbawiona charakteru marionetka w rękach ojca, brata i męża, postać Cezara – najbardziej wyrazista, choć i tak nieszczególnie, z ledwo zasygnalizowaną, skomplikowaną osobowością – rozczarowuje brakiem głębi. Papież Aleksander pozostaje w tle, dramatycznie niewidoczny, choć to przecież on pociągał za sznurki. Najbardziej występny ród renesansu niczym nie zaskakuje, nie szokuje; tytułowe grzechy jego członków pozostają w warstwie domysłów płochych dwórek, a ich echo przewija się jedynie w rozmowach możnych tego świata. Nie przekonała mnie Violante, nie przekonały postaci głównych bohaterów. Portret Borgiów nakreślony przez Bower nie wniósł niczego nowego do mojej wiedzy o losach tego rodu (przypomnę, że jestem po lekturze powieści Mario Puzo), ani nawet nie pozwolił spojrzeć nań z innej perspektywy w satysfakcjonujący sposób. Może to i prawda, że na temat Borgiów zachowało się więcej plotek i poszlak, niż dokumentów i autorce trudno było wypełnić istniejące luki faktami historycznymi – z drugiej jednak strony Philippie Gregory ta sztuka się udała, wystarczy wspomnieć choćby Władczynię rzek i postać zapomnianej Jakobiny Luksemburskiej.

Niedostatki w sferze psychologicznej w pewnym stopniu wynagradza znakomicie zarysowane tło obyczajowe renesansowej Italii; widać, że autorka rzetelnie przygotowała się w tej materii do napisania książki. Opisy różnych aspektów życia społeczeństwa u progu XVI wieku to najjaśniejsze punkty i najmocniejsze atuty powieści. Jednak to trochę za mało, by uczynić ponad sześciuset stronicową lekturę niezapomnianą przygodą i uznać ją za satysfakcjonujący portret osławionej, legendarnej rodziny. Powieść Sarah Bower pod tym względem okazała się rozczarowaniem, ale może to ja miałam zbyt wielkie oczekiwania?

Autorka: Sarah Bower
Tytuł: Grzechy rodu Borgiów
Tytuł oryginału: The sins of the house of Borgia
Przekład: Urszula Gardner
Wydawca: Książnica – Grupa Wydawnicza Publicat
Data wydania: 2012
Okładka: miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-2458-017-0
Kategoria: beletrystyka historyczna

Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/