Dowiedziałem się, że jednym z pierwszych zapisanych zdań w naszym ojczystym języku – oprócz słynnego, cytowanego z dumą wszędzie „Daj, at ja pobruszu, a ty pocziwaj”, co oddaje wspaniale pełną galanterii opiekuńczą naturę Polaka (…) – również drugie, mniej cytowane przez podręczniki „Dum bibo piwo, stabat mihi kolano krzywo”, co po części tłumaczy, dlaczego mamy dzisiaj jeden z najwyższych wskaźników spożycia alkoholu w Europie. Dla drogiego Inżyniera tłumaczę oba zdania ze staropolskiego na nasze: Zdanie pierwsze (do żony?!): „Daj, teraz ja pomielę (na żarnach – przyp. autora), a ty sobie odpocznij”. Zdanie drugie (do kumpla?!): „Kiedy się przysmaruje piwem, to mom, kurwa (z łac. – krzywa), miękko w nogach.”
Jerzy Stuhr, Sercowa choroba, czyli moje życie w sztuce
Sztur jednakże – niestety – jest tu w blędzie, gdyż pierwsze zdanie zanotowane jako polskie (zapisane ok. roku 1270 w Księdze henrykowskiej) w istocie skierował do swojej żony niejaki Boguchwał – rycerz z… Czech. Fakt ten ma jednak głównie znaczenie anegtotyczne, wszak wiemy doskonale, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają (Mikołaj Rej, Do tego, co czytał, 1562 r.)…
Dziś w kalendarzu światowych rocznic wypada Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego (inaczej Międzynarodowy Dzień Dziedzictwa Językowego) – coroczne święto obchodzone 21 lutego, a ustanowione przez UNESCO 17 listopada 1999 roku. Jego data upamiętnia wydarzenia w miej Bangladeszu, gdzie w roku 1952 zginęło pięciu studentów podczas demonstracji, w której domagano się nadania językowi bengalskiemu statusu języka urzędowego.
Według UNESCO, niemal połowa z ponad 6000 języków świata jest zagrożona zanikiem w ciągu 2-3 pokoleń. Od roku 1950 zanikło już 250 języków. Według czarnego scenariusza do końca XXI wieku przetrwa jedynie 10% liczby używanych dziś języków. Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego ma w założeniu dopomóc w ochronie różnorodności językowej jako dziedzictwa kulturowego.
W tym roku hasło święta brzmi: Książki dla nauki języków ojczystych. W ten sposób UNESCO chce podkreślić wielkie znaczenie zapisywania języka dla jego przetrwania i popularyzacji – w książkach, ale też w mediach elektronicznych. Obecnie wiele zagrożonych języków nie ma swojej literatury, a bardzo często nawet przystosowanej do jego specyfiki ortografii. Języki istniejące tylko formie mówionej należą do najbardziej zagrożonych, dlatego wielu językoznawców i etnografów angażuje się w prace nad wynalezieniem sposobu zapisywania języków niektórych południowoamerykańskich czy azjatyckich plemion.
Ochrona języka sprzyja także ochronie dziedzictwa kulturowego – materialnego i niematerialnego. Służy nie tylko ochronie różnorodności językowej i edukacji, ale również utrwalaniu potrzeby globalnej solidarności opartej na zrozumieniu, tolerancji i dialogu.
Według współczesnych szacunków, na świecie istnieje od 6 do 7 tysięcy żywych języków. Rozbieżność ta jest efektem różnicy zdań wśród specjalistów – językoznawców co do uznania poszczególnych dialektów jako odrębnych języków. Szacuje się, że w historii ludzkości istniało ich dwa razy tyle (około 13 tysięcy), z czasem jednak niektóre z nich zaczęły zanikać i stały się martwe. Był to naturalny proces wynikający z przemian społecznych, współcześnie jednak znacznie przyspieszył i to wzbudziło niepokój UNESCO.
w 1996 roku UNESCO opracowało pierwszą wersję Atlasu Języków Zagrożonych, w którym znalazły się informacje na temat 3000 języków. Od tamtego czasu publikacja ta jest co jakiś czas aktualizowana. Najbardziej zagrożone zanikiem są obecnie języki Aborygenów, języki afrykańskie, dialekty indiańskie i część języków indyjskich plemion, m.in. z Andamanów. W kontekście naszego kraju mówi się o ośmiu językach: białoruskim, jidisz, kaszubskim, poleskim, romskim, rusińskim, wiliamowickim (pochodzący od wschodnioniemieckiego, którym mówi obecnie około 70 starszych mieszkańców miasteczka Wiliamowice koło Bielska Białej), a także słowiński, który jest już uważany za wymarły (od lat 60’ XX wieku).
Choć istnieje ponad 6000 języków, aż 80% ludzkiej populacji posługuje się zaledwie 83 z nich. Najbardziej popularne to: chiński (1170 mln użytkowników), angielski (1135 mln), hiszpański (450 mln), hindi (400 mln) i arabski (350 mln) (wg publikacji „Języki świata” UNESCO z 2008 roku). Z kolei 3500 najrzadszych języków jest używanych jedynie przez 0,2% ludzkości! Co gorsza – często są to języki używane jedynie w mowie, a to oznacza, że… umierają wraz z ostatnią osobą, która się nimi posługiwała.
Krzepiące są przypadki uratowania zagrożonego języka – jednym z przykładów jest język Walijski, którym – dzięki wprowadzeniu dwujęzycznej edukacji w walijskich szkołach – wiele dzieci mówi dziś lepiej niż ich rodzice. Spektakularnym sukcesem zakończyły się starania przywrócenia do życia języka hebrajskiego, który od stuleci pozostawał martwy i którego używano tylko podczas żydowskich obrzędów liturgicznych. W życiu codziennym Żydzi posługiwali się innymi językami, początkowo aramejskim, później w diasporze głównie jidysz (germański), ladino (romański) bądź arabskim. Pod koniec XIX w., dzięki staraniom m.in. Eliezera ben Jehudy, okrzykniętego „wskrzesicielem hebrajszczyzny”, powstała nowoczesna wersja języka hebrajskiego, który od chwili powstania państwa Izrael w 1948 roku jest oficjalnie językiem urzędowym tego kraju. Obecnie posługuje się nim ok. 5,1 mln ludzi (wg niektórych szacunków, uwzględniających Arabów izraelskich oraz Izraelczyków żyjących na emigracji – nawet 8 mln). Sukces ten miał jednak także ciemniejszą stronę – wieli imigrantów w Izraelu przechodzi na hebrajski – niestety kosztem innych języków tradycyjnie związanych z kulturą żydowską, jak jidysz lub ladino.
Winą za „uśmiercanie” języków obarcza się głównie globalizację, w tym media o dużym zasięgu – międzynarodową komunikację usprawnia wszak ujednolicenie używanego języka. Często przedstawiciele mniejszości etnicznych decydują się zacząć używać bardziej popularnego języka, bo kojarzą to z możliwością społecznego awansu; stanowi to dla nich próbę poprawy jakości ich życia czy perspektyw na przyszłość. Z drugiej strony w ostatnich latach część serwisów internetowych stała się sprzymierzeńcami ginących języków – wiele z nich jest propagowanych przez specjalne serwisy, a techniki multimedialne umożliwiają zapisanie i przechowywanie języków, które nie występują w piśmie – w postaci mowy lub śpiewu.
Polskie kampanie społeczne w obronie języka
W ubiegłym roku w Polsce wystartowała kampania Ojczysty – dodaj do ulubionych zorganizowana przez Narodowe Centrum Kultury i Radę Języka Polskiego. Ma ona na celu podnoszenie świadomości językowej oraz kształtowanie poczucia odpowiedzialności za polszczyznę.
Na stronie kampanii czytamy:
Polszczyzna jest jednym z 25 największych języków na świecie – posługuje się nią ponad 40 milionów ludzi w Polsce i poza jej granicami. To między innymi za sprawą wspólnego języka ludzie, którzy żyją w różnych częściach świata, należą do różnych środowisk czy pokoleń – czują, że należą do jednej wspólnoty. Język, choć wewnętrznie bardzo zróżnicowany, gromadzi wspólne doświadczenia i systemy wartości Polaków – jest symbolicznym przewodnikiem po polskiej kulturze. Język jest czymś w rodzaju okularów, przez które patrzymy na świat – wpływa na nasz sposób postrzegania rzeczywistości, porządkuje ją, nazywa i ocenia jej elementy. Jest częścią każdego z nas – mówimy nim niemal od urodzenia, w nim myślimy, śnimy, kłócimy się i wyrażamy miłość.
{youtube}Dy7L2VNxYWg{/youtube}
Z kolei w tym roku 21 lutego rusza nowa kampania społeczna: Język polski jest ą-ę.
Celem nowej kampanii jest obrona znaków diakrytycznych i przeciwdziałanie nieużywaniu charakterystycznych polskich liter. Akcję wspierają m.in. przez prof. Jerzy BralczykaHenryk Sawka i Jacek Bryndal, a patronuje jej Rada Języka Polskiego.
Badania wskazują, że 63 procent Polaków nie zawsze dba o poprawność swoich ustnych wypowiedzi. W przypadku wypowiedzi pisemnych odsetek ten wynosi ponad 50 procent. Polskie znaki padają ofiarą m. in. korespondencji elektroniczne, mimo że 64 proc. badanych uważa znaki diakrytyczne (np. ę,ą,ó,ź,ć) za najbardziej charakterystyczną cechę języka polskiego. Badanie wskazują także, że troska o poprawność językową jest proporcjonalna do wieku.
Organizatorzy i organizatorki akcji zwracają uwagę, że brak polskich znaków może stworzyć problemy w komunikacji. Bez tego wyróżnika nie można przecież odróżnić takich słów jak: „łoś” i „los”, czy „pączki” i „paczki”. To czy robimy komuś „łaskę” czy „laskę” także ma znaczenie, jak stwierdził kiedyś prof. Bralczyk. Aby to unaocznić, w ramach kampanii Język polski jest ą-ę muzycy wspierający akcję przygotowali fragmenty piosenek, w których śpiewają teksty bez polskich znaków diakrytycznych.
Źródła: Unesco.pl, Gazeta.pl, Interia.pl, Wikipedia.org, Jezykojczysty.pl