Torebki i trucizna to druga odsłona przygód Haley Randolph, bohaterki cyklu poręcznych, idealnie mieszczących się w torebce kryminałów autorstwa Dorothy Howell. Poprzednia powieść z serii, Torebki i morderstwo, zaprezentowała nam sympatyczną bohaterkę wraz z jej niemal obsesyjnym uwielbieniem dla markowych torebek i… tendencją do pakowania się w dziwne sytuacje. Tak, właśnie tendencją, bo okazuje się, że „szczęście” do odnajdywania zwłok naszej bohaterki nie opuszcza.

A wszystko zaczyna się tak spokojnie… Haley powoli zapomina już o przygodach, które spotkały ją jesienią, zaczyna układać sobie życie zawodowe i osobiste. Dostała zastrzyk gotówki, wybrała się na studia, wreszcie zdobyła wspaniałego faceta – Ty’a Camerona, właściciela sieci domów towarowych, choć na tym polu, wydaje się, potrzeba jeszcze troszkę pracy… W tunelu jest więc nie tylko światełko, jest tam wręcz całkiem jasno. Po co więc, nadal drążąc metaforę, pchała się akurat w ten ciemny zakamar? Pewnie po to, żebyśmy znów mogli poczytać o jej przygodach.

Pierwszą rysą na nowym, idealnym życiu Haley jest nieosiągalność torebki z sygnaturą samej Judith Leiber. Nudne studia też nie pomagają. Związek z Ty’em… hm… Powiedzmy, że Haley, powodowana niespodziewanym impulsem zrobienia dobrego uczynku, postanawia zastąpić niedysponowaną kelnerkę na imprezie, którą zorganizował jej obecny chłopak dla swoich współpracowników. W niezwykle dyskretnym przebraniu pojawia się tam, by obsługiwać gości i, oczywiście, znajduje trupa. Żeby było weselej, zwłoki należą do niejakiej Claudii, modelki i… byłej dziewczyny Ty’a. Nietrudno się domyślić, na kogo w tej sytuacji paść mogą podejrzenia o dokonanie zbrodni. Haley, chcąc nie chcą, znów musi pobawić się w detektywkę, aby oczyścić swoje dobre imię. Nie jest to zresztą jedyny wątek powieści; intryga jest dość pogmatwana i oferuje nie tylko bohaterce, ale także czytelnikom kilka zaskakujących momentów, nawet jeśli niektóre wydarzenia uda nam się przewidzieć.

Poza wątkiem kryminalnym mamy tu także wątki obyczajowe; Haley niezbyt pewnie czuje się w swoim nowym związku, a w okolicy pokazują się także inni atrakcyjni mężczyźni. Istotną rolę w powieści odgrywa też Evelyn, przyjaciółka Haley. No i oczywiście torebki, torebki, torebki…! Jakież to straszne, że jest ich wokół tak wiele, podczas gdy zasoby finansowe są tak ograniczone!

Nasza bohaterka jest tyleż sympatyczną, co drażniącą osóbką; autorce udało się jednak tak zbalansować wady i zalety tej postaci, że skłonni jesteśmy ją polubić i jej kibicować. Pod pewnymi względami jest bohaterką typową dla tego typu amerykańskich książek – skoncentrowana na sobie i swoich potrzebach, niedojrzała, dość próżna. Jednocześnie potrafi być bezinteresowna, czasem nawet urocza (na swój sposób), w gruncie rzeczy zaś ma dobre serce. Pierwszoosobowa narracja daje nam spory wgląd w jej życie wewnętrzne. Nasza bohaterka podejmuje nie zawsze zrozumiałe decyzje; szczęśliwie dla siebie potrafi się jednak wyplątać z sytuacji, w które się pakuje, nawet jeśli implikują one obecność trupa. Potrafi zaskoczyć trafną dedukcją, czasem ma po prostu szczęście, a czasem wie, do kogo zwrócić się o pomoc.

Torebki i trucizna to literatura wyraźnie służąca rozrywce: lekki, humorystyczny kryminał z rozbudowanym wątkiem obyczajowym. W sam raz na długi wieczór, podróż lub lekturę na świeżym powietrzu. Jeśli szukacie sympatycznej, niezobowiązującej książki, ta może spełnić Wasze oczekiwania.

Recenzję pierwszego tomu cyklu Torebki i morderstwo przeczytasz TUTAJ.

Tytuł: Torebki i trucizna
Autorka: Dorothy Howell
Wydawca: Bellona
Data premiery: 15 marca 2012
EAN 9788311122031
Tłumaczenie: Barbara Tkaczow
Liczba stron: 368
Format: 125×195 mm
Oprawa: miękka
Gatunek: kryminał, obyczajowa