Śleboda to trzecia książka napisana wspólnie przez Małgorzatę Fugiel-Kuźmińską (antropolożkę kultury) i Michała Kuźmińskiego (dziennikarza i redaktora Tygodnika Powszechnego). Kryminał został stworzony przez duet, czego konsekwencją stało się wprowadzenie do utworu dwóch protagonistów (w mniejszym bądź większym stopniu to alter ego twórców). Oglądamy wydarzenia oczami głównej bohaterki, która wyjeżdża na urlop i przez przypadek angażuje się w śledztwo dotyczące morderstwa, a jednocześnie powieść ukazuje proces przemiany, jakiej podlega dziennikarz o dość śliskim podejściu do etyki zawodowej.

 
Poznajmy Ankę. Co możemy powiedzieć o kobiecie, która pakuje na urlop kryminały Nesbo, wielokrotnie przeczytaną książkę o Podhalu Kroha oraz koronkową bieliznę? To, co znalazło się w jej plecaku – świadczy o wrażeniach, których jej brakuje. Anna Serafin, doktor antropologii z krakowskiej uczelni jest rozczarowana swoim życiem, karierą i źle płatną pracą. Postanawia odwiedzić rodzinę mieszkającą w Murzasichlu – w miejscowości, w której niegdyś spędzała wszystkie wakacje. Podczas tego urlopu nie zabraknie jej „atrakcji”. Los spełni jej oczekiwania z dużą nawiązką…
 
Anka dość szybko przekonuje się, że życie górali nie odzwierciedla bajki. Zauważa zmiany, które nie do końca się jej podobają. Dostrzega napięte relacje panujące w rodzinie i musi zadać sobie sporo trudu, by odzyskać zaufanie ukochanej Babońki – nestorki rodu Kaleniców, charyzmatycznej strażniczki tradycji, która pozostaje symbolem jej dzieciństwa, a także ucieleśnieniem mijającej epoki, nieskażonego cywilizacją, twardego góralskiego życia.
 
Nasza bohaterka nie doznaje takiego przyjęcia, jakiego oczekiwała i zdaje sobie sprawę, że musi na nowo przemóc rezerwę murzasichlańskich mieszkańców. Tyle tylko, że wszystko potoczy się nie tak, jak sobie zaplanowała. Już podczas pierwszego wypadu w góry natknie się na makabryczne znalezisko. Odkrywa ludzkie zwłoki. Sprawą morderstwa zajmuje się podkomisarz Andrzej Chowaniec, który okazuje się jej bliskim znajomym z dzieciństwa. Ze względu na wykształcenie, które może okazać się przydatne podczas dochodzenia i przez nieostrożność, która poskutkowała ściągnięciem sobie na głowę przebiegłego dziennikarza – Anka zostaje wkręcona w dziwny układ – w podwójne śledztwo (policyjne i dziennikarskie) oraz w swego rodzaju rywalizację dwóch mężczyzn.
 
Ofiarą okazuje się stary góral – Jan Śleboda. Dochodzenia nie ułatwi burzliwa przeszłość mężczyzny i fakt, że był znienawidzony przez sąsiadów. Kiedy na drzwiach jego domu pojawia się swastyka – śledczy będą zmuszeni szukać rozwiązania zagadki w niechlubnym epizodzie z przeszłości, a pojawienie się nowych ofiar sprawę dodatkowo skomplikuje. Jakie grzechy miał na sumieniu Jan Śleboda? Co to jest Goralenvolk, na czym polegała niemiecka akcja germanizacyjna przeprowadzona podczas II wojny światowej i jak do tych wydarzeń podchodzą miejscowi górale?
 
Anka pomaga w dochodzeniu, przez co popada w coraz większą niełaskę miejscowej ludności, a także uczestniczy w przygotowaniach do największego miejscowego kulturalnego wydarzenia. Jej rodzina zajmuje się organizacją wernisażu, na który przybędzie cała śmietanka towarzyska. Dzięki tym wydarzeniom podczas lektury poznajemy zadawnione konflikty, a zarazem zyskujemy rozeznanie we współczesnych stosunkach i układzikach.
 
„Śleboda” po góralsku oznacza swobodę. Lektura zmusza do zastanowienia się nad tym, jak ze swojej swobody skorzystał stary góral i co w efekcie mu przyniosła; zobaczymy także w jaki sposób czerpią z niej inni nasi bohaterowie – stare i młode pokolenie górali, główne i drugoplanowe postacie. „Swoboda” nie jest jednak jedynym motywem przewodnim książki. Czytelnik musi przemyśleć czym jest dla niego zwykła ludzka przyzwoitość.
 
Jeśli uważacie, że tylko autorzy skandynawscy mają wyłączność na złotą formułę pisania kryminałów – to powinniście poznać Ślebodę Kuźmińskich. To książka, która nie tylko umiejętnie oddaje klimat i specyfikę regionu, ukazuje mentalność i temperament hardych górali, odsłania fragment ciągle nierozliczonej (i do końca nierozgrzeszonej) przeszłości; wreszcie umiejętnie dotyka napięć, które rodzą się w miejscu zetknięcia się świata ceprów i górali. Powieść z pewnością nie jest przeciętna. Autorom udało się stworzyć wizerunek górali bez lukru, ale też bez popadania w kicz. Atutem są kreacje większości prezentowanych, nawet drugoplanowych postaci (np. rewelacyjna Babońka). Świetnie uwydatnione są różne cechy środowiska górali, zwłaszcza ich hermetyczność. Autorzy obnażają ich wady, ale dla równowagi – dostaje się także ceprom. Warto podkreślić doskonały zmysł obserwacyjny Kuźmińskich, ale najważniejsze jest to, że nie można im zarzucić braku sympatii i empatii dla człowieka.
 
Powieść nie jest pozbawiona malutkich mankamentów. Znalazł się drobny błąd logiczny (na pewien trop powinni wpaść policjanci, a nie osoba przyjezdna). Podoba mi się postać Jędrusia, chociaż początkowo podkomisarz jest dość nieporadny, jak niedźwiedź zbudzony z letargu, dopiero z czasem zaczyna pokazywać pazur. Nie każdemu może się spodobać nieco zbyt „hollywoodzki” finał. Z drugiej strony – książka z pewnością posiada „filmowy” wymiar, łatwo można sobie wyobrazić całą fabułę na ekranie. Podsumowując – polecam. Ostatnio tak dobre wrażenie wywarł na mnie kryminał „Ziarno prawdy” Zygmunta Miłoszewskiego, najlepszy z serii o Szackim. Wydaje się, że obie książki napisane są według podobnej receptury. Według przepisu na bestseller.
 
Autorka recenzji prowadzi blog:http://ksiazkioli.blogspot.com
 
Autorzy: Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński
Tytuł: Śleboda
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania:18 marca 2015
Liczba stron:336