Za każdym wielkim mężczyzną stoi wielka kobieta. Maksyma ta nie traci na aktualności mimo upływającego czasu. Tak samo prawdziwa była półtora tysiąca lat temu, czy pięćset lat temu, i tak samo prawdziwa jest dziś. Zwłaszcza wieki średnie obfitowały w kobiety, których niezłomny charakter i uroda mogły wywołać wojnę bądź ją zakończyć, wzniecić nowy konflikt lub doprowadzić do porozumienia. Dokładnie w taki sposób rzecz się miała z Katarzyną de Valois, francuską księżniczką dziś trochę pomijaną i zapomnianą, a przecież to ona dała początek najsłynniejszej rodzinie królewskiej w Europie, brytyjskiej dynastii Tudorów. Oblubienica z Azincourt opowiada historię wyboistej drogi, jaką musiała ona pokonać, by dotrzeć na angielski tron i angielską ziemię.

Jest rok 1401. Francją rządzi król Karol VI Szalony, a jego piękna żona Izabela Bawarska rodzi kolejne dziecko. Dziesiąte już. Chodzą pogłoski, że stary i szalony król nie jest ojcem kolejnego potomka, ale królowa się nimi nie przejmuje. Po tylu latach związku z mężczyzną, który jest po prostu wariatem, zapewne wie, że najlepsze, co może zrobić dla zachowania pozycji królowej, to zapewnić królowi silne dziedzictwo w postaci potomstwa. Owa dziesiąta pociecha, dziewczynka ochrzczona imieniem Katarzyna, trafia od razu pod opiekę królewskiej guwernantki, a ponieważ niemowlę wymaga karmienia, wybór mamki staje się sprawą dość pilną. W trybie natychmiastowym znajduje się mamka w osobie Guillaumette Dupain, córki piekarza i cukiernika, która niedawno straciła w czasie porodu swoje dziecko. Mette, tak bowiem nazywają dziewczynę najbliżsi, jest początkowo niechętna, dopiero co pochowała własnego synka i nie zamierza poświęcać królewskiej córce większej uwagi niż potrzeba. Wkrótce jednak pokocha małą Katarzynę jak własną córeczkę i odtąd nie opuści swej małej księżniczki, chroniąc ją przed każdym, kto ośmieliłby się ją skrzywdzić.

Historia Katarzyny zostaje zatem związana z historią jej mamki Mette, która wraz z dorastaniem Katarzyny stanie się jej nianią, a po latach, gdy dziewczynka wróci z pobytu w klasztorze, także damą dworu. Mimo jej niskiego urodzenia Katarzyna pozostawia Mette na swoim dworze, wie bowiem, że będzie jej potrzebny ktoś zaufany, ktoś, z kim będzie mogła rozmawiać na wszystkie tematy bez obaw i komu będzie mogła powierzyć najgłębsze sekrety. Dla królestwa Francji nadchodzą bowiem ciężkie czasy. Angielski król Henryk zadaje Francuzom ostateczny cios w wojnie stuletniej i pod Azincourt pokonuje francuską armię. Śmierć poniesie wielu żołnierzy, a dla arystokracji Francji będzie to cios podwójny, pod Azincourt zginie tylu szlachetnie urodzonych, że niektóre rody już nigdy nie będą mogły się odrodzić.

Jakby tego było mało, Francji grozi wojna domowa. Oto bowiem książę Burgundii, Jan bez Trwogi, wypowiada posłuszeństwo suwerenowi chcąc samemu rządzić Francją. Do tego celu potrzebuje jedynie królewskich dzieci, królewska małżonka od dawna pozostaje pod wątpliwym urokiem kuzyna. Katarzyna jest więc zewsząd otoczona wrogami, a sprawa jej małżeństwa z angielskim królem Henrykiem wraca i oddala się. Księżniczka upatruje w angielskim władcy swego wybawiciela, podczas gdy książę Burgundii zrobi wszystko, by do ślubu nie dopuścić i choć w ten sposób utrzeć nosa dumnemu władcy. Być może, że ma wobec pięknej księżniczki inne, bardziej niecne, plany. Ostatecznie Katarzyna, przez tyle lat pozostająca lojalna wobec swych braci, prawowitych następców tronu, stanie naprzeciw najtrudniejszego wyboru: rodzina czy miłość.

Całą tę historię poznajemy dzięki Mette. Jej perspektywa jest zdecydowania różna od tej, jaką mogłaby przyjąć księżniczka Katarzyna. Mette to prosta kobieta, niepozbawiona daru wnikliwej obserwacji, co czyni ją narratorem nader pożądanym i przyjemnym. Nie do końca obiektywna, wszak swą księżniczkę darzy głębokim, prawie matczynym uczuciem, stara się jednak przedstawiać wydarzenia tak, by czytelnicy mogli je zrozumieć bez problemu. Ponieważ Mette pochodzi z ludu i nie przebywa cały czas z Katarzyną na królewskim dworze, możemy też zapoznawać się z życiem codziennym paryżan, ich niepokojami i nastrojami związanymi z toczoną wojną, czy wydarzeniami na dworze. Poznajemy również losy samej Mette i jej rodziny, męża Jean-Michela i dwójki dzieci, które dorastają praktycznie obok księżniczki Katarzyny. Co ciekawe, Autorka powieści ukazuje czytelnikom także wybory, przed którymi często staje Mette: własna rodzina czy dobro królewny, nierzadko zaś okazuje się, że rodzina odpada w przedbiegach, sama zaś Mette własne emocje i potrzeby stawia poniżej potrzeb i emocji swej podopiecznej.

Oblubienica z Azincourt to nie tylko portret księżniczki i jej przyjaciółki próbujących radzić sobie pośród spisków i dworskich machinacji. To także portret niezwykłej epoki, jaką bez wątpienia jest początek XV wieku we Francji i czas wojny stuletniej. Joannie Hickson udało się bardzo dobrze odmalować tamten czas. W powieściach historycznych bardzo ważna jest dbałość o szczegóły i trzeba przyznać, że w tym względzie powieść Hickson zasługuje na pochwałę. Życie dworskie, jego blaski i cienie, a także panujący wszędzie fałsz i obłuda, choć mogą wydawać się przejaskrawione, zostały przedstawione w interesujący i wręcz pasjonujący sposób. Historia wciągnie nas tak szybko, że nie obejrzymy się, gdy minie te ponad pięćset stron, podczas gdy na ciąg dalszy losów Katarzyny przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. I choć momentami trudno uwierzyć, że tak właśnie wyglądały królewskie dwory, jak Europa długa i szeroka, należy chyba pogodzić się z faktem, że uśmiechnięte i szczęśliwe księżniczki są już chyba tylko w bajkach Disneya.

Autor: Joanna Hickson
Tytuł: Oblubienica z Azincourt
Tytuł oryginalny: The Agincourt Bride
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Przekład: Maria Zawadzka
Data wydania: 2 października 2014r.
Liczba stron: 556s.
Oprawa: miękka
ISBN: 9788308054123
Kategoria: Historyczna i przygodowa