Surrealistyczny, prowokujący mnogość interpretacji Proces to powieść, w której na polskim gruncie spotykają się dwie wybitne osobistości świata literatury: sam Franz Kafka, znakomity autor oraz Bruno Schulz – tutaj w roli twórcy przekładu, a także, o czym rzadziej się wspomina – ilustracji. Najnowsze, a przy tym bardzo eleganckie wydanie powieści Kafki, zawiera wszystko co dobre: Kafkową treść oraz Schulzowy przekład i ilustracje.

Niewiele brakowało, a moglibyśmy o istnieniu Procesu nigdy nie usłyszeć. Jego wydania (podobnie jak niektórych innych utworów Kafki) podjął się po śmierci pisarza (i wbrew jego woli!) jego najbliższy przyjaciel Max Brod, który nie chciał, by twórczość Kafki popadła w zapomnienie. Nie jest to jedyna okoliczność, która naznacza Proces znamieniem pewnej przypadkowości. Przypadkiem doszło też do samego powstania utworu – prawdopodobnie nie było to bowiem dzieło, które dojrzewało przez lata w umyśle twórcy, ale efekt spontanicznego twórczego impulsu, którego Kafka doznał po zerwaniu zaręczyn z Felicją Bauer. Przypuszcza się, że twórca napisał najpierw pierwszy i ostatni rozdział, a później w dość chaotyczny sposób wypełniał miejsce między nimi treścią. Uściślijmy jeszcze jedną kwestię – choć jako tłumacz widnieje tu wymieniony Bruno Schulz, w rzeczywistości przekład był jego dziełem wspólnie z Józefiną Szelińską, a nawet to ona (ówczesna narzeczona Schulza) wykonała zdecydowaną większość pracy – choć przekład ukazał się sygnowany nazwiskiem Schulza, w rzeczywistości dokonywał on jedynie korekt pracy Szelińskiej. Mimo to, czuć w tym przekładzie jego ducha.

Popularnym sposobem interpretacji Procesu jest doszukiwanie się w nim krytyki totalitaryzmu czy też biurokratycznej machiny. Jest to jednak interpretacja bardzo powierzchowna, sprowadzająca utwór do prostej metafory. Charakterystycznym elementem twórczości tego pisarza jest tzw. bohater kafkowski, którego zasadniczymi cechami są samotność i wyobcowanie. W przypadku Józefa K. można odnieść wrażenie, że jest to wyobcowanie świadome, nawet celowe. Nie wydaje się mieć on najwyższego mniemania o większości ludzi, zdaje się cenić tylko silniejszych od siebie, na pozostałych patrząc z góry bądź bardzo kapryśnie obdarzając ich swoją niezbyt stałą sympatią. Bohaterowie Kafki często muszą stawiać czoła nie do końca jasnym przeciwnościom losu – ta niejasność zresztą powoduje narastającą atmosferę podskórnej grozy, zmierzania prosto w stronę przepaści. Czytelnik to widzi, bohater jeszcze długo nie. Tytułowy proces może być w istocie nie metaforą biurokratycznej czy totalitarnej machiny, ale samego życia – w powieści możemy bowiem odnaleźć wielowymiarowe przesłanie egzystencjalne, a tropienie go podczas lektury jest prawdziwą przyjemnością. Już samo zresztą to, że autor obdarzył swego bohatera jedynie inicjałem nazwiska jest warte interpretacji (i może być w niej dobrą wprawką). Można się zabawić w literackiego detektywa, bo Kafka wysoko ocenia intelekt czytelnika i wcale nie ułatwia mu zadania.

Na pierwszych stronach poznajemy więc niejakiego Józefa K. – szanowanego obywatela, trzydziestoletniego kawalera piastującego poważne stanowisko w banku, i od razu też dowiadujemy się o tym, że został aresztowany i wytoczono mu proces. Z samego rana odwiedza go dwóch ponurych mężczyzn i oznajmia przykrą prawdę. Kto mu ten proces wytoczył, kto go oskarża, a przede wszystkim – o co – pozostaje niejasne. Zaskakująco nietypowy jest i sam areszt, mimo którego K. może zupełnie dowolnie poruszać się po ulicach i oddawać zwyczajowym zajęciom, i proces toczący się w dziwacznych miejscach, dziwacznych okolicznościach i z niewiadomych przyczyn. Dziwne może też wydać się czytelnikowi postępowanie K., który nie mając sobie nic do zarzucenia, lekceważy tych, którzy go oskarżają. Realistycznie, choć dość obskurne, wiernie odmalowane tło tej historii dobitnie kontrastuje z narastającym absurdem i atmosferą grozy, które nadają całości oniryczny charakter – historia opisana w Procesie jest jak z fascynującego, ale koszmarnego snu. Wrażenia dopełnia bogata galeria postaci drugoplanowych – kobiet i mężczyzn, z którymi K. spotyka się na krótko, nie tworząc z nikim bliższej relacji, a którzy – każdy na swój sposób – też wydają się wyobcowani, stawiający czoła własnym demonom. Wszystko zaś zmierza do wstrząsającego, nieuchronnego finału… zupełnie jak w życiu.

Siłą tej powieści jest niezwykła, oddziałująca na wyobraźnię atmosfera, fascynująca, choć nieco leniwie rozwijająca się fabuła, a także mnogość pomysłów, dzięki którym autor osiągnął ten surrealistyczny, oniryczny efekt. Czyta się to wybornie, mimo upływu wieku od czasu, kiedy Kafka zaczął pracę nad Procesem. Jest to też dzieło, które w pełni może docenić wyrobiony czytelnik – jeśli nawet przeczytało się je w szkole, odbiór po latach jest prawdopodobnie znacznie pełniejszy, bardziej wielowymiarowy. Jest to wreszcie rzecz, do której z wielką przyjemnością można co jakiś czas wracać, dlatego sądzę, że warto mieć ją w domowej biblioteczce.

Twórczość Kafki z Procesem czy Zamkiem na czele, wymyka się prostym interpretacjom i klasyfikacjom literackim, a jednocześnie wciąż fascynuje. Warto jej doświadczyć, samodzielnie ocenić, rozsmakować się w tej atmosferze, ale też w eleganckim języku przekładu. Proces to rzadka okazja, by jednocześnie obcować z literaturą na najwyższym poziomie i czerpać z tego wielką satysfakcję.

W 2014 roku polski autor ukryty pod pseudonimem Witold Tauman wydał książkę zatytułowaną Surogat, w pomysłowy sposób nawiązującą do Kafkowskiego Procesu. Jej recenzję przeczytasz TUTAJ.

O samym Kafce przeczytasz TUTAJ.

Tytuł: Proces
Autor: Franz Kafka
Wydawca: Wydawnictwo MG
Rok wydania: 2014
Przekład i ilustracje: Bruno Schulz
Liczba stron: 448
Oprawa: twarda
Kategoria: klasyka literatury, proza zagraniczna