Porównanie to jest całkowicie zrozumiałe – książki łączy nie tylko wysoki poziom, ale także treść. W obu przypadkach mamy do czynienia z trudnym tematem, jakim jest ciężka choroba, nowotwór. W obu przypadkach bohaterami są nastolatki. A jednak historie te różnią się od siebie, choć obie mają mądry, pozytywny wydźwięk.
Od pierwszych kartek powieści dosłownie uderzyło mnie to, jak sugestywnie autorka potrafi oddać panujący w tej historii nastrój, a przede wszystkim – stan ducha bohaterów. Udaje jej się to, mimo że język powieści jest dość oszczędny i prosty – a może właśnie dlatego? Bezpośredniość przekazu, nazywanie rzeczy po imieniu – to robi naprawdę duże wrażenie, porusza i intryguje od pierwszych stron. I później już tak zostaje, przez całą lekturę byłam skoncentrowana na opisywanej historii, ciekawa co będzie dalej. Wciągnęło jak diabli.
Akcja powieści rozgrywa się w słonecznej Australii, gdzie pełno jest piaszczystych plaż i… węży w trawie. Jednak od początku niewiele doświadczamy z tych „okoliczności przyrody”, bo głównego bohatera, Zaca, poznajemy w szpitalnych dekoracjach. Siedemnastoletni chłopak chory na białaczkę, który od wielu miesięcy zamienił swój dom na szpitalne łóżko. Przez wszystkie te miesiące poznał już szpital na wylot, w pewnym sensie pogodził się ze swoją sytuacją i z samotnością. Lubi matematykę i statystykę, znalazł więc sobie osobliwe zajęcie – wyliczanie swoich statystycznych szans na wyzdrowienie i przeżycie. Niestety, rachunek nie wypada zbyt krzepiąco.
Zaca otaczają głównie starsi ludzie – w wieku jego rodziców lub dziadków. Pacjenci oddziału onkologicznego nie są osobami z jego pokolenia, dlatego nie bardzo może znaleźć z nimi wspólny język. Wspiera go mama – jedna z tych niezwykłych, a jednocześnie całkiem zwyczajnych matek, które w obecności swego chorego dziecka emanują spokojem i optymizmem, są nieocenioną podporą, by później, w samotności, niemal popadać w rozpacz. Podobnie jak pozostałe postacie i ta jest bardzo wiarygodnie sportretowana. Wreszcie jednak coś się zmienia – na oddziale, w pokoju obok, pojawia się Mia – zadziorna fanka Lady Gagi, intrygująca, zbuntowana nastolatka, u której wykryto nowotwór zlokalizowany w nodze. Autorka w bardzo udany sposób wykorzystuje tu motyw zderzenia dwóch skrajnych osobowości (Zac i Mia są od siebie naprawdę różni, choć przecież łączą ich te same przeciwności losu). Przy Zacu Mia jest pełna energii, buntu, a na początku także frustracji i złości, bo nie chce pogodzić się z tym, co Zac już przyjął dawno temu. To zderzenie ze sobą dwojga ludzi znajdujących się na różnych etapach psychicznej reakcji na diagnozę i chorobę również jest bardzo interesujące. Opisana tu historia wychodzi jednak także poza mury szpitala, wkrada się w „prawdziwe życie” – właśnie wtedy, kiedy wydawałoby się, że Zac i Mia stracili kontakt na dobre…
Zac & Mia, mimo poruszania ważnego tematu i mimo tego, że może z nas podczas lektury wycisnąć niejedną łzę, jest jednocześnie opowieścią pełną humoru. Autorka ma wyjątkowe wyczucie komizmu sytuacyjnego i dobrą rękę do dialogów. Dzięki temu łatwiej na przyjąć opisywaną treść, ale też możemy zrozumieć, że życie ludzi poważnie chorych ma również swoje blaski, a nawet momenty całkiem komiczne.
Tematem powieści jest, jak nietrudno się domyślić, intensywna relacja emocjonalna, jaka rozwija się między dwojgiem młodych bohaterów. Nie spotkaliby się w „normalnym życiu”, tutaj tworzą niezwykłą parę. Ich losy, to jak wspólnie stawiają czoła przeciwnościom, jak czasem toczą wewnętrzną walkę, jak upadają i podnoszą się na duchu – wszystko to przykuwa uwagę czytelnika i potrafi nie raz głęboko poruszyć. Prawdę mówiąc, byłam zaskoczona, że powieść dla młodzieży może być tak „prawdziwa” i poruszająca, a jednocześnie miejscami wręcz lekka i dowcipna. Czyta się ją bardzo szybko i z prawdziwą przyjemnością.
Książka ma ciekawą konstrukcję – składa się z trzech części, które opisują rok z życia naszych bohaterów, a ich historię poznajemy na zmianę z punktu widzenia Zaca i Mii. Ten sposób narracji czyni oboje równoprawnymi bohaterami tej książki. Bohaterami, dodajmy, wiarygodnymi, pełnokrwistymi i budzącymi naszą sympatię. Jeśli miałabym na coś narzekać, to chyba tylko chciałabym, żeby książka była… dłuższa. Chciałabym czytać ją dłużej, ale… samo jakoś tak wyszło, że nie wiem, kiedy ją skończyłam. Przez cały czas towarzyszyły mi różne pytania; na szczęście na większość z nich autorka dała mi odpowiedź. Muszę też przyznać, że bardzo dobrze zbudowała napięcie – w zasadzie do samego końca potrafiła trzymać mnie w niepewności!
Bunt, gniew, walka z przeciwnościami losu a „po drugiej stronie lustra”: prawdziwe życie, oddanie, przyjaźń, a może nawet miłość… A jeśli miłość, to trudna. Zac i Mia zaskakują pod wieloma względami. Jeśli szukacie wciągającej, mądrej książki, która potrafi jednocześnie rozbawić i wzruszyć do łez, Wasze poszukiwania dobiegły końca. Sięgnijcie po Zac & Mia autorstwa pani A.J. Betts i zanurzcie się w lekturze.
Tytuł: Zac & Mia
Autorka: A.J. Betts
Seria: REAL LIFE
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 14 stycznia 2015
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Kategoria: literatura młodzieżowa