Jedną z bardziej mrocznych, haniebnych kart w generalnie niechlubnej historii nazistowskich Niemiec jest tzw. Akcja T4, czyli program polegający na „eliminacji życia niewartego życia”. Przeprowadzona na ogromną skalę eutanazja na osobach upośledzonych, niepełnosprawnych, chorych psychicznie, była pierwszym masowym mordem dokonanym przez III Rzeszę na swoich obywatelach. W całej tej ponurej historii dodatkowo bulwersuje fakt, że na wielu pacjentach, przed poddaniem ich eutanazji, przeprowadzano eksperymenty medyczne, a wielu zbrodniarzy nigdy nie poniosło zasłużonej kary.

Niemiecka pisarka Christiane Fux postanowiła fabułę swej debiutanckiej powieści osnuć na tym właśnie mrożącym krew w żyłach wątku; Ostatnia posługa to kryminał, którego akcja, przenosząca się z czasów wojennych do współczesności, teoretycznie porusza kontrowersyjne kwestie i dwuznaczne moralnie dylematy, w istocie jednak rozmywają się one, bledną w obliczu bardziej absorbującej teraźniejszości, na której – niestety – zdecydowała się skupić autorka.
 
Pewnego zimowego dnia do zakładu pogrzebowego Theo Matthiesa trafiają zwłoki starszej kobiety, Anny, znalezione nad brzegiem Łaby. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że staruszka najwyraźniej nie zmarła z wychłodzenia, jak stwierdził patolog, a… została zamordowana. Do takiego wniosku dochodzi Theo, były chirurg, który zrezygnował z lekarskiej praktyki na rzecz pracy w odziedziczonym po ojcu zakładzie pogrzebowym, kiedy znajduje za uchem denatki świeży ślad po zastrzyku. Mimo zgłoszenia tego faktu, policja nie znajduje podstaw do wszczęcia dochodzenia, Theo postanawia więc przeprowadzić prywatne śledztwo. Wraz ze swą asystentką May, przyjacielem Larsem, dziennikarką Hanną, synem zmarłej, Erikiem oraz Turkiem Fatihem, jej dobrym znajomym, próbują odkryć rzeczywistą przyczynę śmierci kobiety. W toku śledztwa trafiają na sprawę potwornej zbrodni sięgającej czasów II wojny światowej, pewnego wybitnego naukowca zajmującego się badaniami ludzkiego mózgu oraz zbrodniarza, który według oficjalnej wersji od dawna nie żyje…
 
Trzeba przyznać, że Christiane Fux miała całkiem niezły pomysł na powieść, choć nie da się ukryć, że dość wyświechtany. Poruszyła tematykę chwytliwą i chyba cokolwiek modną – rozliczanie się Niemców z nazistowskiej przeszłości, w tym przypadku z jej wyjątkowo ponurym aspektem, dotyczącym eksperymentów na ludziach, Akcji T4 oraz nieukarania odpowiedzialnych za nią zbrodniarzy – jednak to wszystko już było. Fabuła powieści jest w tym względzie dość uboga i licha, niczego nowego nie wnosi do naszej świadomości i przy całym okrucieństwie głównego motywu – jest banalna i przewidywalna do bólu. Od momentu, kiedy starsza kobieta – w czasie II wojny światowej pielęgniarka na oddziale dziecięcym, gdzie umieszczano głównie osoby chore psychicznie i niepełnosprawne –  po kilkudziesięciu latach spotyka przypadkiem mężczyznę, którego rozpoznaje jako jednego z lekarzy przeprowadzających tam eksperymenty – akcja powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych: współcześnie (obejmuje działania Anny zmierzające do zdemaskowania zbrodniarza i śledztwo Theo w sprawie jej tajemniczej śmierci) oraz w przeszłości, a konkretnie w 1943 roku w Eichenhofie, gdzie trafia młoda Anna i stopniowo odkrywa ponury sekret tego miejsca.
 
Takie rozwiązanie fabularne najczęściej umożliwia czytelnikowi rozwikływanie zagadki kryminalnej krok po kroku i pozwala, by stopniowo fragmenty układanki trafiały na swoje miejsce. W Ostatniej posłudze niestety niemal od początku wiadomo, w jaki sposób potoczy się akcja, jaka jest prawdziwa tożsamość mordercy i jakie kierowały nim motywy. Fabuła jest nieskomplikowana i mało oryginalna, niezwykle łatwo jest przejrzeć zamysł autorki i dociec prawdy na długo przed bohaterami mozolnie próbującymi rozwikłać zagadkę śmierci starszej kobiety. Odbioru lektury wcale nie poprawiają liczne nieścisłości fabularne, na tyle wyraźne, że zwyczajnie irytujące: przykładem niech będzie przypadek Ilse, która ginie, nie wiedzieć czemu, po kilkudziesięciu latach, choć niezwykle ostrożny morderca zwykł zacierać po sobie wszelkie ślady bez cienia skrupułów w trybie natychmiastowym.
 
Wątek współczesny nie grzeszy oryginalnością; to niemal klasyczne śledztwo prowadzone przez cywilów, gdy policja okazuje się bezradna. Nic tu nie zaskakuje, nie ma co liczyć na jakiekolwiek zwroty akcji i choćby odrobinę ożywiającego fabułę polotu. Jedynym ciekawym zabiegiem jest osadzenie przedsiębiorcy pogrzebowego w roli detektywa; jeśli jednak ktoś, podobnie jak ja, liczy na jakieś smaczki odsłaniające kulisy pracy tanatopraktyka, będzie raczej rozczarowany. A szkoda, bo z pewnością wygenerowałyby one ponury klimat współgrający z wątkiem rozgrywającym się w przeszłości.
 
Tymczasem w fabule nie brak elementów komicznych: bohaterowie to barwna zbieranina indywidualności i niemal wybuchowa mieszanka charakterów. Wygląda na to, że za ich sprawą Fux chciała odjąć fabule nieco ciężaru gatunkowego, nadać jej lekkości – moim zdaniem nie do końca jej się to udało. Może koncentrowanie się na teraźniejszości nie umniejsza znaczenia tragedii sprzed lat, ale z całą pewnością tłumi jej wymowę i rozmywa związane z nią kwestie moralne i etyczne. Wielka szkoda, że autorka nie zdecydowała się jednak skupić na przeszłości, bo to ona jest bardziej wstrząsająca, intrygująca i istotna  z historycznego i moralnego punktu widzenia; choćby dlatego należałoby wyeksponować właśnie ją. Jeśli jednak ktoś gustuje w opowieściach kryminalnych mających swoje korzenie w przeszłości, z pewnością znajdzie w Ostatniej posłudze coś dla siebie.

Przeczytaj też naszą alternatywną recenzję książki.
 
Autorka: Christiane Fux
Tytuł: Ostatnia posługa
Tytuł oryginału: Das letzte Geleit
Przekład: Olga Kłys
Wydawnictwo: PWN
Data wydania: gruzień 2014
Liczba stron: 338
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-7705-694-3
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller
 
Autorka recenzji prowadzi bloga pod adresem: http://zwiedzamwszechswiat.blogspot.com/
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *