Zygmunt Marian Kałużyński urodził się 11 grudnia 1918 w Lublinie – uznany polski krytyk filmowy, popularyzator historii kina, wieloletni publicysta tygodnika Polityka, erudyta, dziennikarz i eseista, popularna, choć budząca potężne kontrowersje osobowość telewizyjna. Kałużyńskiego najprościej było kochać lub nienawidzić, pewnym zaś wyzwaniem było zachowanie do niego neutralnego stosunku. Miał przeto wielu przyjaciół, fanów i miłośników, niemało miał także krytyków i wrogów.

Jego ojciec Jan był urzędnikiem bankowym, odszedł od rodziny, gdy syn miał dwa lata. Matka, Helena z Grafczyńskich, była pianistką i nauczycielką muzyki; osierociła go w 1931 r. Wychowywał go wuj, Tadeusz Grafczyński. W tamtym okresie Kałużyński mieszkał w podlubelskiej wsi Motycz.

Po zdaniu matury podjął studia prawnicze na Wydziale Prawa Uniwersytetu Warszawskiego (1936-1939), równocześnie w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej, w Warszawie (1937-1939) uczęszczał na wydział reżyserii, na którym wykładał Leon Schiller. Był uczniem Leona Schillera. Studia przerwała II wojna. Okupację niemiecką przeżył w Lublinie. Pracował w kancelarii adwokackiej wuja. Do ruchu oporu nie należał, ale pomagał AK-owcom w bezpiecznym wyprowadzaniu z miasta osób zagrożonych aresztowaniem lub represjami. W okresie tym zaprzyjaźnił się z przyszłym sławnym tenorem Bogdanem Paprockim. Akompaniował mu i obaj występowali na zakonspirowanych koncertach w Lublinie i Nałęczowie.

Pracę dziennikarską rozpoczął w 1944 r. w czasopiśmie Wieś (1944-1948) i tygodniku Odrodzenie, w którym zamieszczał recenzje z pierwszych po wojnie przedstawień w lubelskim Teatrze Miejskim. Następnie publikował w czasopismach Zielony Sztandar, Łódź Teatralna (1948-1949). W Łodzi wydał w 1946 r. swą pierwszą książkę Kanikuła. Pisał także do pism: Polityka i Świat (Paryż 1950-1952) i Nowa Kultura (1952-1957). Najbardziej jednak związał się z tygodnikiem Polityka (1957-1993), w którym pracował do emerytury, później jako stały współpracownik.

Po wojnie kontynuował naukę w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Łodzi (1947-1949). Jan Rybkowski odradził mu jednak pracę w tym zawodzie, przekonując, że to kierat.

W 1949 r. po ukończeniu studiów wyjechał wraz z żoną Julią Hartwig, która pracowała w polskiej ambasadzie, do Paryża, gdzie sprzedawał prasę i pisywał do polonijnych wydawnictw. Do Polski wrócił w 1952 r.

Zygmunt Kaluzynski T. Raczek1

Dużą popularność przyniósł mu telewizyjny cykl w TVP2 Perły z lamusa (1990-2000), w którym wraz z Tomaszem Raczkiem prezentował i omawiał najcenniejsze pozycje światowego kina, i na kanwie którego wydał trzy książki odnoszące się w tytule do pereł. Publikował również we Wprost debaty z T. Raczkiem na temat najnowszych przebojów kinowych. Był autorem wielu książek poświęconych sztuce filmowej, złożonych z tekstów drukowanych w Polityce. Pisywał przeważnie o kulturze, której był wytrawnym znawcą. Nie stronił też od innej tematyki. Wgłębiał się w rozważania filozoficzne, a nawet teologiczne. Jego prawdziwą pasją życia stało się jednak kino.

Uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu w podzespole do spraw środków masowego przekazu. W 1997 został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W 1999 roku w uznaniu zasług dla Stolicy Rzeczypospolitej Polskiej uhonorowany został Nagrodą Miasta Stołecznego Warszawy. W 2002 r. otrzymał kryształową statuetkę Gwiazdy Telewizji Polskiej, a w kwietniu 2003 roku został uhonorowany nagrodą Warszawskiej Premiery Literackiej za autobiografię Pamiętnik orchidei czyli Zapiski ocalonego z XX wieku.

Oto wersja jego życiorysu, którą Kałużyński sam zaprezentował:

{youtube}EETAEmOVc-I{/youtube}

Jego osoba budziła pewne kontrowersje. Według opinii Zdzisława Pietrasika, chociaż w życiu prywatnym ciepły, dobry i uczynny, to publicznie był bezwzględnym krytykiem, zachowującym niezależność, nie bojącym się kroczyć pod prąd, nie idącym na układy. Niektórzy ludzie kina byli wręcz przekonani o szkodliwym wpływie jego działalności na polską X muzę, co obrazuje wypowiedź krytyka filmowego Andrzeja Bukowieckiego: Pamiętam […] program „Sam na sam” w telewizji, kiedy po premierze „Nocy i dni” Jerzego Antczaka Kałużyński niemal pobił się z Aleksandrem Jackiewiczem, ostro atakując film powszechnie uważany za wybitny. Potem do Mieczysława Rakowskiego, ówczesnego redaktora naczelnego „Polityki” przyszła delegacja reżyserów kina moralnego niepokoju, z prośbą żeby Kałużyński przestał pisać, bo on strasznie krytykował te filmy. A było to przecież kino opozycyjne, bardzo potrzebne, kino, które torowało drogę do Sierpnia 80. roku.

Sam Kałużyński bez skrępowania i z upodobaniem cytował wypowiedzi o sobie znanych luminarzy polskiej kultury: rektor Akademii Teatralnej Jan Englert określił go jako debila, który wymęcza felietony o „objawach wieku starczego”; reżyser Krzysztof Zanussi widział w nim upadłego wyrobnika w służbie stalinowskiej; reżyserka Agnieszka Holland żądała w programie telewizyjnym, by uniemożliwić mu zabieranie głosu jako szkodnikowi niszczącemu kulturę narodową, a kiedyś stwierdziła: Nie mam na jego temat nic do powiedzenia. Rozumiem, że w polskim pejzażu filmowym wyrósł na klasyka; widać jaki pejzaż, taki klasyk; reżyser Andrzej Żuławski oświadczył, że jak widzi … [jego] małpią gębą w TVP, to mu się rzygać chce. W telewizyjnym programie Sam na sam, którego Kałużyński bywał uczestnikiem, nigdy się z nikim nie zgadzał.

Doceniał moc autokreacji i oddziaływania bulwersowaniem nie tylko piórem, ale także wyglądem. W telewizji pojawiał się w poplamionej koszuli, wymiętej marynarce, opadających spodniach i prezentował efektowny słowotok oraz niekonwencjonalne zachowania. Widzowie go uwielbiali.

Zygmunt Kaluzynski11

Paradoksalnie ten miłośnik żywego obrazu i osobowość telewizyjna pierwszy w życiu telewizor sprawił sobie dopiero w 2001 roku.

W czerwcu 2006 r. ogłoszono, że od października tegoż roku, podczas cyklicznego festiwalu filmowego „Toffi” w Toruniu, promującego kino autorskie i niezależne, przyznawana będzie Nagroda im. Zygmunta Kałużyńskiego. Otrzymywać ją będzie reżyser, scenarzysta, kompozytor, operator lub aktor, którego element filmu (scena, ujęcie, dialog, motyw muzyczny, obraz) będzie zasługiwać na zapamiętanie.

Był antyklerykałem. W jednym z ostatnich wywiadów w swoim życiu powiedział, że polskie kino upada dlatego, że nie ma w Polsce państwowego programu kulturalnego, który istniał w PRL, oraz że nie ma czegoś takiego jak ideowość artystyczna.

Był dwukrotnie żonaty, po raz pierwszy z Julią Hartwig, po raz drugi z lewicową amerykańską aktorką Eleonorą Griswold (m.in. podkładała głos Teresy Tuszyńskiej w filmie Do widzenia, do jutra) – późniejszą żoną reżysera Aleksandra Forda.

Zmarł 30 września 2004 w Warszawie.

Źródło: Wikipedia.org