Barcelona – stolica Katalonii, jedno z najstarszych i najchętniej odwiedzanych metropolii europejskich. Miasto wielokulturowe, pełne kontrastów i nieco tajemnicze. Urzekająca atmosfera, którą tworzą magiczne zaułki i zabytki, a także baśniowa, odrealniona architektura mistrza secesji, Antonio Gaudiego. Barcelona jest natchnieniem dla artystów, ale także wdzięcznym tematem książek. Jednym z pisarzy, którzy kojarzą się już z tym miejscem jest Carlos Ruiz Zafón. Udało się mu podkreślić jeszcze i spotęgować aurę tajemniczości miasta. Turyści z różnych stron świata odbywający pielgrzymki śladami miejsc, w których rozgrywa się akcja jego powieści (z książką pod pachą, bądź z profesjonalnym przewodnikiem), stanowią dowód na to, że czytelnicy chętnie sięgają po książki tego typu i długo jeszcze lubią znajdować się pod ich wrażeniem.
W czerwcu ukazała się książka Mgły nad portem w Barcelonie, obiecująca sporo doznań wielbicielom Barcelony oraz historycznej beletrystyki. Autor – Xulio Ricardo Trigo (nieznany dotąd w Polsce) jest poetą, pisarzem (napisał 14 książek, w tym 3 historyczne), tłumaczem, publicystą oraz zdobywcą nagród literackich. Pełna lista jego osiągnięć powinna dawać gwarancję, że sięgniemy po literaturę przyzwoitych lotów.
Wraz z pisarzem przenosimy się do XV wieku. W tym czasie Barcelona przeżywa poważny kryzys gospodarczy, a brak portu z prawdziwego zdarzenia sprawił, że nie ma szans na dorównanie innym miastom położonym w basenie Morza Śródziemnego. Od czasu do czasu statki z towarami pojawiały się u brzegu, ale tak często ulegały katastrofom, osiadały na mieliźnie lub rozbijały się na skałach, że kupcy przestali wreszcie ryzykować. Budowa portu stała się sprawą priorytetową i niezbędną dla przetrwania miasta. Król Jan II zlecił jego budowę inżynierowi z Aleksandrii, który cieszył się dotąd sporą sławą w tej dziedzinie. Po przybyciu do Barcelony mistrz Stassi przekonał się, że tym razem tak łatwo nie powtórzy swego sukcesu. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Piaszczyste dno, niezwykle silne prądy morskie i częste burze niweczą wszelkie próby umocnienia dna, Barcelończycy natomiast bynajmniej nie mogą obdarzyć sympatią cudzoziemca, który nałożył na nich nowe podatki.
Do pomocy w przedsięwzięciu Stassi wybrał Lluisa Esquivę – kartografa, matematyka i podróżnika, który wykonywał wszelkie skomplikowane obliczenia, służył doświadczeniem i starał się zwrócić uwagę swojego przełożonego na mądrość budowniczych zawartych w starożytnych pismach. Przekonujemy się jednak, że wiekowy mistrz nie przyjechał do Barcelony wyłącznie ze względu na budowę portu, raczej przywiodła go tu pewna historyczna zagadka… Swym entuzjazmem zaraził Marcela, młodego chłopca i wkrótce ta dość osobliwa para (starzec i chłopiec z ciężką wadą serca) razem udają się na poszukiwanie skarbu.
Książka nie tyle staje się kroniką budowy portu, co dokumentacją niepowodzeń. Raczej jest historią chłopca, który dorasta do spełnienia swoich marzeń. Nie można jednak odmówić książce aspektów poznawczych, bowiem odkrywa przed czytelnikiem nieznany fragment dziejów Barcelony. Największy atut książki stanowi zwrócenie uwagi na kartografię – dziedzinę nauki, która niezbyt często pojawiała się w literaturze, a która już wkrótce po opisywanych zdarzeniach (w dobie wielkich odkryć geograficznych) odegra przełomową rolę. Pisarz wskazuje trudności oraz przesądy, jakie musieli pokonać pionierzy w tej dziedzinie. Poznajemy niezwykle ciekawą sylwetkę Al-Idrisa, autentycznego arabskiego geografa, kartografa i podróżnika, działającego na dworze króla Sycylii Rogera II, który przez piętnaście lat pracował nad stworzeniem mapy świata (znaną jako Tabula Rogeriana lub Tabula Idrisiana).
Gorzej natomiast wygląda sprawa z kreacją postaci oraz warsztatem pisarza. Jeśli po pisarzu, poecie, publicyście, tłumaczu i zdobywcy nagród literackich nie można spodziewać się polotu i precyzji słowa, to przynajmniej oczekiwać należałoby prostej konsekwencji. Na tle ciekawej historii – bohaterowie wypadają blado i nieprzekonująco, postępują niespójnie i najczęściej sprawiają wrażenie, że nie wiedzą czego chcą. Marcel – chłopak chory na serce, któremu zaszkodzić może najmniejszy wysiłek, nie tylko ma wygląd osiłka, ale podczas swoich nieprawdopodobnych przygód wykonuje czynności, które zupełnie przeczą zdrowemu rozsądkowi i jego chorobie. Mistrz Stassi jest zazdrosny o autorytet swego pomocnika, więc mota intrygę, by się go pozbyć; po czym od razu, już po pięciu minutach zaczyna żałować, że kartograf jednak nie stoi u jego boku, by ratować go z opresji. Joseph Cots – weteran wojenny i przyjaciel Marcela – bez mrugnięcia okiem popełnia zbrodnię, po czym nie może sobie poradzić z sumieniem, gdy widzi przestępstwo dokonane przez innego człowieka…
Trudno jest jednoznacznie ocenić Mgły nad portem w Barcelonie. Powieść odsłania przed czynnikiem realia średniowiecznej Katalonii, uzmysławia jakim cudem techniki w końcu okazało się po wielu latach wybudowanie portu i jakim kołem zamachowym stał się dla rozwoju miasta i całego regionu; czytelnik poznaje także mroczne strony średniowiecznego Kościoła, który w tym czasie wstrzymywał rozwój postępu, umieszczając na indeksie pisma starożytnych uczonych, bądź innowierców. Niewątpliwie książka posiada potencjał, przy lepszym warsztacie możnaby ją uznać za ciekawą powieść historyczno-przygodową. Tymczasem można ją polecić fascynatom historii Barcelony i czytelnikom, którzy lubią poznawać średniowieczne realia. Wytrawnym czytelnikom wypada odradzić.
Tytuł: Mgły nad portem w Barcelonie
Autor: Xulio Ricardo Trigo
Wydawca: Bellona
Oprawa: miękka
Data wydania: 18 czerwca 2014
Liczba stron: 304
Kategoria: powieść historyczna