Miodowa-pulapka-3Zaginął chłopiec. W biały dzień, bez śladu i żadnych konkretnych poszlak. Rozdzielił się ze swoimi kolegami z klasy i skrócił sobie drogę, idąc przez podwórko sąsiadki, ale ostatecznie do domu nie trafił. Vera Mattson nie znosiła, gdy przechodziło się przez jej podwórko. Tak samo nie cierpiała psów, które straszyły jej koty. Jednak to ona była ostatnią osobą, która widziała Patrika.

Niedługo później policja znajduje ciało młodej Łotyszki, która jak z początku się wydawało, zginęła pod kołami samochodu. Kolejne ustalenia wskazują, że nie to było ostateczną przyczyna jej śmierci. Sprawa staje się bardziej zawiła i prowadzi do kilku wątków. Cato Isaksen ma kilka poszlak, które zdają się w jakiś sposób łączyć ze sprawą zaginionego chłopca….

Norweskie kryminały mają to do siebie, że prezentują wiele zbieżnych wątków, które w pewnym momencie łączą się w jeden. W Miodowej Pułapce Unni Lindell został zastosowany ten sam zabieg. Po raz szósty główny bohater komisarz policyjny Cato Isaksen musi je rozwikłać i połączyć w jedno. No właśnie wszystko w miarę fajnie, gdyby nie ten policjant. Jest to postać nijaka, zagubiona w swoim życiu, problematyczna – ostatecznie nie wzbudza sympatii. Miałam wrażenie, że jedyne co wykonuje w miarę dobrze to jego praca. Choć i tu zdarzają się mankamenty, gdyż Cato jest niewyobrażalnie gburowaty, a swoją antypatią szczególnie obdarzył nową komisarz w wydziale – Mariane.

Miodowa Pułapka nie jest książką o perypetiach Cato Isaksena (tzn. w jakimś sensie jest, ale nie jest to jakoś szczególnie mocno zarysowane – co w przypadku serii o kimś konkretnym – jest błędem). Główny jej motyw stanowią dzieci, koszmary przeszłości, strach, ukryte fantazje, dewiacje i nierzadko przypadkowe sytuacje. Akcja kryminału potrzebuje dość długiego rozbiegu, ale za to zakończenie zadawala. Jest to też trochę minus, bo ten dreszczyk emocji i pewnego rodzaju zaskoczenie łapie się dopiero przy końcu, a większość fabuły po prostu się czyta.

Trzeba jednak przyznać, że czytanie to przychodzi z łatwością, gdyż wydawnictwo Czarna Owca jak zwykle postarało się o bardzo przyjemną dla oka czcionkę. Krótkie rozdziały także umilają czas spędzony nad książką.

Wydaje mi się, że Unni Lindell dobrze zagrała z tytułem, bo wprowadza on na różnorakie tropy i dopiero ostatnie rozdziały weryfikują, który z nich jest tym właściwym. Kryminał znanej już na rynku pisarki może i nie zapisuje się w moim kanonie tych najlepszych, ale po prostu dobrze się go czyta. Lindell wprowadziła interesująca intrygę i starała się zarysować nietypowe portrety psychologiczne. W jakimś stopniu jej się to udało, ale jednocześnie brakowało im pewnej dobitności.

Nie mogę ocenić Miodowej Pułapki na tle innych mrocznych tworów Unni Lindell, gdyż jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Na pewno nie zraziło mnie ono do śledzenia dalszych (bądź w moim przypadku – przeszłych) policyjnych losów komisarza Cato Isaksena. Jest dobrze, ale – na tle Czarnej Serii i innych thrillerów – nie było to spotkanie doskonałe. Tę książkę polecam w szczególności czytelnikom, którzy sięgają po thriller od czasu do czasu i preferują jego nieco łagodniejszą wersję.

Autor: Unni Lindell
Tytuł: Miodowa Pułapka
Tytuł oryginalny: Honningfellen
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Czarna seria
Liczba stron: 376
ISBN: 978-83-7554-632-3