Mimo szeregu wojen nuklearnych świat jednak się nie skończył. Gdy dogasł ogień z ostatnich barykad, nad krajem zawisł marazm. Zniszczone społeczeństwo bez nadziei trzyma w okowach silna ręka nowej władzy. Nadeszły rządy relatywizmu – dziś rację ma każdy, ale nikt nie może głośno wyrażać swojego zdania. Namawianie do czegokolwiek, niepoparte dowodami, grozi obozem pracy, rząd widzi wszystko. Żaden system nie może jednak trwać wiecznie. Rewolucja przychodzi z samego centrum świata odmieńców: młody jasnowidz z jarmarku dziwadeł popromiennych głośno przepowiada przyszłość. Traf chce, że jego wizje są prawdziwe.

Wyobraź sobie, że wiesz co wydarzy się przez dokładny rok od dziś, a jednocześnie nie możesz nic z tę wiedzą zrobić. Przyszłość jest niezmienna, ona już się stała, przekonuje Jones i wybudza otępiałe społeczeństwo ze snu codzienności. Masy pójdą za nim bez zająknięcia, ku chwale nowego świata, choć on sam nie wie w jakim celu.

– Nasz problem polega na tym, że przyzwyczailiśmy się do tego, że decydowano za nas. Nigdy właściwie nie robiliśmy nic na własną rękę. Jesteśmy jak dzieci. Nie mieliśmy szans się wydostać. (…) Pozwoliliśmy im myśleć za nas, planować za nas. Po prostu płynęliśmy z prądem, jak teraz. Nie mamy pojęcia o odpowiedzialności.
Co innego moglibyśmy zrobić?
Nic*.

Równolegle do działań Jonesa na Ziemię spadają z przestrzeni kosmicznej olbrzymie jednokomórkowce, rząd prowadzi eksperymenty na ludzkich zarodkach, hodując rasę zdolną do przeżycia na innej planecie. Zmiany i niepokój końca wiszą w powietrzu.

Świat Jonesa, trzecia, jeśli rozpatrywać chronologię, z wydanych powieści Dicka, uważana jest za słabszą w dorobku pisarza. Zarzuca się jej zbytnią fragmentaryczność, niewykorzystanie potencjału wątków i brak ich konsekwencji w całości. Co różni ją od późniejszych dzieł, to niewątpliwie brak wyraźnego zaplecza filozoficznego pojawiającego się równolegle do fabuły. To jednak rekompensuje interpretacja wątków: nikłe znaczenie Jonesowej prekognicji, przewrotność w klasyfikowaniu odmieńców, determinizm czasu. Także wnioski z lektury pozostaną podobnie pesymistyczne, kostium przyszłości i chwyty spod znaku science-fiction są tradycyjnie wycieczką w uniwersalną teraźniejszość, rysującą się niezmiennie tragicznie.

Wielowątkowość Świata Jonesa nie jest rzecz jasna przypadkowa, a zarzut banalnego zakończenia wydaje się czczy. Przenikający przez całość paradoks rewolucji dziejącej się w kontekście świadomości braku możliwości zmian, jest o tyle przerażający co rozpisany z typowo dickowym chłodem. Koniec wszakże już dawno nastał, a każda z prób reanimacji świata jest tylko smutnym odwlekaniem zgody na niego. Tygiel nuklearnej apokalipsy, obcych form przybyłych z kosmosu, w końcu odwracania ról potwierdza starą prawdę o miałkości rodzaju ludzkiego, który chce się plasować na szczycie hierarchii wszechrzeczy. A dalej, Dick jedynie przekręca soczewkę mikroskopu. W nowej, kosmicznej skali, jesteśmy przecież niczym.

* P. K. Dick, Świat Jonesa, Poznań 2013, s. 190

tłumaczenie: Norbert Radomski
tytuł oryginału: The World Jones Made
wydawnictwo: Rebis
data wydania: 27 sierpnia 2013
ISBN: 9788378184539
liczba stron: 260