Seria zabójstw wstrząsa mieszkańcami Oslo. Morderca wybrał sobie jednak dość nietypowe ofiary – policję. Wszystko wskazuje na to, że jest doskonale przygotowany do swojego zadania. Ciała zostawia w miejscu dawno popełnionych zbrodni, ofiarami zaś są policjanci, którym nie udało się ich rozwikłać. Kim jest ten tajemniczy mściciel? – to pytanie nie daje spać śledczym badającym sprawę. Znamy ich z poprzednich powieści: Katrine Bratt, Beate Lønn, Gunnar Hagen, Bjørn Holm. W grupie dochodzeniowej brakuje jednak jednego, najlepszego z nich. Bezkompromisowego, bystrego i kreatywnego. Wiadomo o kim mowa.
Trudno jest pisać recenzję książki, która każdemu fanowi serii przyniesie ogromną ilość skrajnych emocji, pojawiających się niemal po każdej przeczytanej stronie. Co zrobić, by zachęcić, ale jednak nie zdradzić zbyt wielu szczegółów? Myślę, że każdy recenzent miał ten problem po przeczytaniu Policji.
Nesbø jest jednym z nielicznych twórców powieści kryminalnych, którzy potrafią zakręcić czytelnikiem jak bączkiem. Podczas lektury czułam się, jakby ktoś zasłonił mi oczy, zatkał uszy i nos, bym nie mogła w żaden sposób domyślić się gdzie jestem i co dzieje się wokół mnie. Można odnaleźć w tym pewną przyjemność. Dajemy się prowadzić autorowi za rękę, ślepo wierząc, że wszystko co robi prowadzi nas do punktu wyjścia. Fakt, że nasz przewodnik nie lubi prostych dróg i prowadzi nas po dziwacznych wertepach to już inna para kaloszy. Policja zabiera nas w świat, w którym nie da się przewidzieć co stanie się za rogiem, kto za chwilę zginie a kto się pojawi. A do tego wszystkiego dochodzi ta okrutna wręcz gra o życie bohatera, którego większość z fanów serii zdążyła dawno pokochać. Nesbø bezdusznie wyprowadza nas w pole, by za chwilę znów dać nadzieję. Ta zabawa w kotka i myszkę na najwyższym poziomie sprawia, że długo jeszcze będę wspominać Policję.
Zaletą Policji jest nie tylko wspaniała intryga i gra z czytelnikiem, ale także umiejętne wprowadzenie do powieści mechanizmów rządzących tytułową instytucją. Nesbø pokazuje, jak pragnienie sprawiedliwości miesza się z machlojkami, politycznymi zagraniami i ukrywaniem wszystkich nieczystości pod dywanem. Tu na plan pierwszy wysuwają się wspaniałe kreacje postaci Mikaela Bellmana Trulsa Bernstena – komendanta karierowicza i jego cienia, faceta od mokrej roboty. Autorowi udało się popisać nie tylko wyobraźnią, ale także umiejętnością kreowania postaci niesamowicie autentycznych. Jednak cecha ta nie dotyczy tylko tych „negatywnych” bohaterów. Nesbø już wcześniej pokazał nam, że potrafi doskonale zmierzyć się z ludzką psychiką i oddać wszystkie jej zagadki i zakamarki w swoich powieściach. Głównie dlatego wielu z nas tak szybko pokochało Harrego Hole – za jego problemy, ciągłe wzloty i upadki, które autor tak wspaniale oddał. Jednak z tomu na tom Nesbø jest coraz lepszy, coraz bardziej wnikliwy – tego nie da się nie zauważyć, nie da się pominąć.
Policja to powieść specyficzna – można rozpocząć od niej przygodę z Nesbø, jednak tylko na własną odpowiedzialność. Zawiera ona bowiem ogromną dawkę emocji, które można odczytać tylko wtedy, gdy zna się wszystkie przygody policjanta z Oslo. Bez jego wcześniejszych rozterek, ciągłych problemów i powrotów na dobrą drogę nie sposób cieszyć się Policją w pełni. Nie zmienia to jednak faktu, iż powieść sama w sobie zasługuje na najwyższą ocenę – zarówno ze względu na intrygę jak i akcję, na postaci bohaterów i wspaniały klimat. To kawał dobrego kryminału, który naprawdę trudno będzie zdetronizować.
Autor: Jo Nesbø
Tytuł: Policja
Data wydania: 15 października 2013
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 472
Gatunek: kryminał