Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat.
(Talmud)

Chyba niemal każdemu znana jest postać Oskara Schindlera, niemieckiego przedsiębiorcy, który, dzięki swoim umiejętnościom negocjacyjnym oraz niemałym łapówkom, uratował przed śmiercią w obozach koncentracyjnych prawie tysiąc dwustu zatrudnionych u niego w fabryce Żydów. Za swoją postawę uhonorowany został w 1963 roku medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Kim był i czego dokonał Oskar Schindler, świat dowiedział się dzięki książce Thomasa Keneally’ego pt. Lista Schindlera. Natomiast jeszcze bardziej rozsławił go zrealizowany na jej podstawie przez Stevena Spielberga film o tym samym tytule.

Dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka polscy czytelnicy i czytelniczki mają okazję poznać prawdziwą historię jednego z tych, którzy zostali wpisani na tzw. listę Schindlera i zostali przez niego ocaleni – historię Leona Leysona, najmłodszego ocalonego, który sam ją opowiada.

Leon Leyson (wtedy jeszcze Leib Lejzon) miał jedynie dziesięć lat, gdy Niemcy najechały na Polskę, a jego życie, jak i życie wielu innych, zamieniło się w piekło – piekło, które udało mu się przetrwać dzięki Oskarowi Schindlerowi. W książce wspomina on swoje dzieciństwo, które spędził z rodziną najpierw w Narewce, później w Krakowie. Następnie przedstawia obraz Polski w przededniu wojny oraz już po wkroczeniu Niemców do naszego kraju: opisuje ówczesne relacje polsko-żydowskie, nasilające się represje wobec Żydów, niemiecki terror, „oczyszczanie” miasta z Żydów, a wreszcie utworzenie krakowskiego getta. Leon Leyson wyjaśnia przy tym, jak doszło do spotkania jego ojca z Oskarem Schindlerem, co zaowocowało zatrudnieniem go przez niemieckiego przemysłowca.

Dalsza opowieść dotyczy życia w getcie i pobytu w obozie pracy w Płaszowie, skąd Leib i jego rodzina, nie bez wielu komplikacji, trafiają pod opiekę Schindlera, najpierw pracując w jego krakowskiej fabryce, później zaś w przeniesionym do Brünnlitz w Czechach zakładzie. Na koniec autor opowiada o swoich powojennych losach, pokrótce przedstawiając również późniejsze losy Oskara Schindlera, jak też wspominając wspólne spotkanie z nim po latach.

Okres II wojny światowej, w tym również zjawisko Holocaustu, szczególnie mnie interesują. Stąd też bardzo często, gdy tylko mam okazję, sięgam po książki związane z tą tematyką, zarówno powieści, jak i literaturę faktu. Pamiętam, że gdy przed laty obejrzałam po raz pierwszy film Lista Schindlera, wywarł on na mnie ogromne wrażenie. Dlatego kiedy dowiedziałam się o wydanej właśnie książce Leona Leysona, wiedziałam, że to coś dla mnie, że muszę ją przeczytać. Nie pomyliłam się co do niej. To książka warta przeczytania.

Powracanie wspomnieniami do tak przerażających wydarzeń, traumatycznych przeżyć, z pewnością nie jest łatwe. Jeszcze trudniejsze musi być przelanie ich na papier. Jednak Leonowi Leysonowi znakomicie udało się oddać rzeczywistość, w jakiej przyszło mu żyć. Bardzo obrazowo opisuje, jak wyglądało życie w getcie: szalejące choroby, brak ubrań i innych przedmiotów podstawowego użytku, dotkliwy głód, a nade wszystko strach przed śmiercią. Mimo tej sytuacji, jak podkreśla autor, ludność żydowska walczyła nie tylko o utrzymanie się przy życiu. Opowiada, w jaki sposób ludzie stłoczeni w nieludzkich warunkach w getcie walczyli o utrzymanie godności, której chcieli pozbawić ich naziści. Ta obrona ludzkiej godności oraz ich dziedzictwa była właściwie jedyną formą oporu wobec oprawców. Ucieczką natomiast od przerażającej rzeczywistości były marzenia oraz plany na przyszłość – przyszłość, której, jak pokazała historia, tak wielu z nich nie miało przed sobą.

Z tych wspomnień Leona Leysona szczególnie poruszył mnie i zapadł mi w pamięć obraz mieszkającego wraz z jego rodziną pana Luftiga, który z dumą czyścił i układał swoją kolekcję fajek. Jak pisze autor: Nie miało znaczenia, że pan Luftig nie miał tytoniu, aby je nabić. Te fajki symbolizowały bowiem lepszy cywilizowany świat poza zasięgiem nazistów. Równie poruszające było dla mnie wspomnienie dalszych losów tego człowieka, który, wraz z wieloma innymi, pod pozorem przeniesienia na wieś, został deportowany z getta. Zostawił wówczas w mieszkaniu swoją kolekcję fajek, jakby wiedział, że tam, dokąd jedzie, nie będą mu już potrzebne.

Sam Leib, choć miał zaledwie paręnaście lat, nie uważał się za dziecko, lecz robił wszystko, by przeżyć i by pomóc w tym swojej rodzinie. Jednak, jak podkreśla, w rzeczywistości nie było żadnego pewnego sposobu na to, by przetrwać w tym piekle, w jakim się znalazł, szczególnie gdy trafił do obozu w Płaszowie, którego komendantem był znany z okrucieństwa i bestialstwa Amon Goeth. Jego opowieść zresztą niejeden raz tego dowodzi i pokazuje, jak w ludziach stopniowo umierała nadzieja. On sam wiele razy czuł strach i ból, przecież był jednak tylko dzieckiem. Miewał poczucie niesprawiedliwości, ze zdziwieniem zastanawiał się, czy ludzie żyjący poza gettem nie wiedzieli o tym, co dzieje się w jego murach, a jeżeli wiedzieli, to czy ich to w ogóle obchodziło. Nie brakuje więc w jego wspomnieniach nieco gorzkiej refleksji na temat stosunku Polaków do kwestii żydowskiej w czasie wojny, a także tuż po jej zakończeniu.

O wszystkim tym Leon Leyson opowiada w sposób prosty, bez słów nienawiści do kogokolwiek, nawet do swych oprawców, bez epatowania scenami okrucieństwa, bez wyolbrzymiania. Jedyne, co bardzo mocno podkreślane jest w jego opowieści, to ogromna wola przetrwania, jaką posiadał. Jednak wystarczy znać historię II wojny światowej i Holocaustu, by wiedzieć, co naprawdę kryje się za tymi spokojnymi, na pozór, słowami.

Obok ukazanej w książce postaci małego chłopca dość mocno zarysowany został portret Oskara Schindlera. Sam autor przyznaje, że był on postacią kontrowersyjną. Określano go jako drania, pijaka, kobieciarza, wojennego kombinatora. Jednak dla niego ważne było jedynie to, co człowiek ten zrobił dla niego i jego rodziny. Charakteryzując jego postawę, podkreśla, że drobne – wydawać by się mogło – z jego strony gesty – miały dla niego ogromne znaczenie. Niejeden raz w swojej opowieści powtarza, że w przeciwieństwie do nazistów, Schindler dostrzegał w Żydach ludzi i wyraźnie im to okazywał. Narażając samego siebie, walczył o zachowanie „swoich Żydów” przy życiu. Jak to określił autor, wiele razy  dokonywał niemożliwego.

Zacytowane przeze mnie na początku słowa, pochodzące z Talmudu, a umieszczone również na medalu „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” mówią: Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat. A co można powiedzieć o kimś, kto ratuje tysiąc dwieście istnień ludzkich? Z pewnością słuszne są słowa Leona Leysona, który napisał: Nie jestem filozofem, ale sądzę, że postawa Oskara Schindlera spełnia definicję bohaterstwa. Udowodnił, że pojedynczy człowiek może przeciwstawić się złu. Jestem żywym świadectwem jego heroizmu.

Czytając książkę Chłopiec z listy Schindlera, nie dowiedziałam się tak naprawdę niczego nowego na temat Holocaustu, czego bym nie wiedziała. Getta, eksterminacja Żydów, obozy koncentracyjne, komory gazowe, głód, strach, wszechobecna śmierć – o tym wszystkim niejeden raz czytałam, widziałam też na filmach opowiadających o II wojnie światowej. A jednak książka ta wyzwoliła we mnie całą gamę emocji. Potworne obrazy, stworzone w wyobraźni na podstawie poznanych wcześniej źródeł, ukryte dotąd gdzieś w podświadomości, nagle wydobyły się z ukrycia i przelatywały mi przed oczami, wywołując dreszcz przerażenia i niemal fizyczny ból. Lektura tej książki przytłoczyła mnie, sprawiła, że po jej zakończeniu trudno mi było zebrać myśli. Niejeden raz w trakcie czytania po mojej twarzy popłynęły łzy – łzy smutku, ale też wzruszenia.

Leon Leyson zmarł 12 stycznia 2013 roku. Jego książka trafia do nas niemal równo rok po jego śmierci. To dobrze, że trafia. Jest to bowiem wspaniałe i jakże bardzo potrzebne świadectwo – świadectwo o przerażających czasach, o potwornościach, do jakich zdolni są ludzie, ale też świadectwo odwagi, woli walki i przetrwania, jaką mieli ci, którzy ginęli, a także heroizmu, na jaki potrafi zdobyć się człowiek. Takich świadectw, choćby było wiele, nigdy nie będzie zbyt wiele. Trzeba bowiem, by świat o tym pamiętał. Jeżeli nie chcemy, by historia się powtórzyła, należy o tym pisać i głośno mówić, aby pamięć o tych czasach nie zaginęła. Rozumiał to Leon Leyson, który długo milczał, jednak zdobył się na to, by przemówić.

Książka Chłopiec z listy Schindlera pokazuje, że nawet w czasach trudnych jest miejsce na okazanie serca drugiemu człowiekowi; że jeden człowiek może – jak to zrobił Oskar Schindler – przeciwstawić się złu. Pozostawia czytelnika w poczuciu nadziei, że dobro potrafi zapanować nad złem. To książka, obok której nie da się przejść obojętnie. Dotyka ona serca, porusza najwrażliwsze struny duszy, nie pozwala o sobie zapomnieć jeszcze długo po skończonej lekturze. To książka, którą powinien przeczytać każdy, bez wyjątku. Dlatego z całego serca polecam Wam wszystkim tę wspaniałą i poruszającą opowieść.

Autor: Leon Leyson (we współpracy z Marilyn J. Harran i Elisabeth B. Leyson)
Tytuł: Chłopiec z listy Schindlera
Tytuł oryginalny: The Boy on the Wooden Box
Przekład: Jarosław Skowroński
Data wydania: 14 stycznia 2014
Wymiary: 130×200 mm
Liczba stron: 256
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7839-682-6
Gatunek: literatura faktu, wspomnienia