Wielki Chan usiłował wczuć się w grę: ale teraz wymykał mu się jej cel. Każda rozgrywka prowadzi do wygranej lub przegranej: ale czego? Co jest prawdziwą stawką?

Gdyby istniały galerie sztuki przeznaczone dla książek, Niewidzialne miasta zajmowałyby w nich dobrze wyeksponowane miejsce.

Italo Calvino to włoski mistrz słowa, jeden z najwybitniejszych prozaików Italii XX wieku. W Polsce znany jest zdecydowanie zbyt słabo w stosunku do tego, co oferuje nam jego twórczość. Rok 1972 przyniósł w jego dorobku Niewidzialne miasta – niewielki utwór z pogranicza poezji i prozy, powieść bez fabuły, zaskakujący zbiór krótkich filozoficznych rozmów między żyjącymi w XIII wieku: słynnym podróżnikiem Marco Polo, oraz Kubłaj-Chanem, potężnym władcą mongolskiego i chińskiego imperium. Jest to też pierwszy w dorobku Calvina utwór, w którym tak wyraźnie widać postmodernistyczną, intelektualną grę z czytelnikiem, która stała się znakiem rozpoznawczym i wielkim atutem jego kolejnych dzieł.

Calvino wychodzi od prawdy historycznej – w istocie sławny kupiec i podróżnik z Wenecji Marco Polo odwiedzał swego czasu dwór  pierwszego mongolskiego cesarza Chin, dumnego wnuka słynnego Czyngis-Chana. Jednak wszystko inne w tej niedużej książce jest już wytworem bogatej wyobraźni pisarza, który jak nikt (?) potrafił ubrać te wyobrażenia w słowa, a przy tym stawiać więcej pytań, niż dawać odpowiedzi. Autor kreśli więc przed naszymi oczami oszczędny w słowach, ale bogaty w formę i treść zapis niezwykłej relacji, jaka zawiązuje się i rozwija między dwoma, jak możemy się przekonać, wielkimi myślicielami. Nie ma tu jednak filozoficznego zadęcia czy pseudoerudycyjnego bełkotu; zdaje się, że bohaterowie porozumiewają się prostym językiem, krzeszą z niego wszakże spostrzeżenia, koncepty, pytania i paradoksy zmuszające nas do głębszego namysłu. Wychodząc od tematyki, która może zdawać się oczywista podczas rozmowy podróżnika z cesarzem – a więc od obrazu różnych części imperium, które Marco Polo zwiedził, a teraz relacjonuje – stopniowo zagłębiają się w coraz poważniejsze zagadnienia związane z władzą, kondycją ludzką, życiem i śmiercią, prawdą i złudzeniem czy celowością podejmowanych przez ludzi działań.

Przebrnąwszy przez rzekę i przeprawiwszy się przez przełęcz, człowiek staje niespodziewanie przed miastem Morianą o alabastrowych bramach przejrzystych w blasku słońca, o koralowych kolumnach podtrzymujących frontony wysadzane serpentynem, o willach całych ze szkła, jak akwaria, gdzie pod żyrandolami w kształcie meduz pływają cienie tancerek o srebrnych łuskach.
(Miasta i oczy. 5.)

Jednak – jak to w przypadku później twórczości Calvina bywa – co najmniej równie ważna jak treść jest tu struktura dzieła, misterna konstrukcja, którą sam autor przyrównał do wielościanu. Tak jak oglądanie złożonej bryły zacząć można od dowolnej perspektywy i na dowolnej perspektywie skończyć, tak Niewidzialne miasta poznawać można począwszy od dowolnej strony czy rozdziału. W ten sposób słynna puenta o piekle, w którym żyjemy, umieszczona przez autora na ostatniej stronie, wcale nie musi być ostatnią ani też jedyną puentą.

Autor nadał swemu dziełku (piszę tak z powodu niewielkich rozmiarów utworu) precyzyjną i przemyślaną konstrukcję. Jego trzonem są krótkie ale misterne, o poetyckiej lekkości, opisy miast, które odwiedził Marco Polo podczas swych podróży – miast powstałych w wyobraźni autora, noszących nazwy nawiązujące do żeńskich imion. Opisów tych jest dokładnie 55; po 10 w rozdziale pierwszym i ostatnim oraz po 5 w każdym ze środkowych. Dodatkowo pogrupowane są one na 11 kategorii (każda z nich mieści w sobie po pięć opisów), takich jak Miasta i pragnienia, Miasta i znaki, Zwiewne miasta, Miasta i umarli czy Ukryte miasta. To m.in. dzięki tym formalnym zabiegom Calvino udowadnia, że godny jest miana honorowego członka OuLiPo – powstałej w 1960 roku eksperymentalnej grupy twórczej, której członkowie konstruowali swe literackie dzieła w oparciu o prawa czy wzory obowiązujące w matematyce i lubowali się w grach słownych. Każdy z rozdziałów zaczyna się i kończy krótkim, czasem kilkustronicowym, a czasem zawierającym kilka akapitów zapisem rozmowy Marco Polo z Kubłaj-Chanem. Zapisy te pozwalają nam z jednej strony śledzić rozwój ich relacji – wszak początkowo musieli posługiwać się systemem złożonych symboli, żaden z nich nie znał bowiem języka drugiego – z drugiej zaś dają wgląd w pasjonujące rozważania i także do własnych rozważań prowokują.

Niewidzialne miasta to znakomita proza, którą niełatwo ująć w jakiekolwiek gatunkowe ramy. Jest to też namacalny przykład zastosowanych w praktyce literackich jakości, o jakich autor pisał w swych nieukończonych Wykładach amerykańskich: lekkości, szybkości, dokładności, przejrzystości i wielorakości, a być może także i zwartości, o której wspominał, ale której opisać już nie zdążył, bo uprzedziła go śmierć. Choć autor dopracował swoje dziełko pod każdym względem, największym atutem Niewidzialnych miast nie jest forma, jaką nadał im Calvino czy też filozoficzne treści, które tu zręcznie wplata. Siłą tej książki jest przede wszystkim język – znakomity, wysmakowany, subtelnie łączący prozę z poezją, a jednocześnie bezpretensjonalny – literackie piękno w czystej postaci, doskonale przełożone z włoskiego przez Alinę Kreisberg. Liryczność i zwiewność słów, których sploty przywodzą na myśl kunszt filigranu, każą zachwycać się (dosłownie!) każdym zdaniem, każdym epitetem. Podążanie pośród uliczek, mostów, nabrzeży i wież Niewidzialnych miast jest literacką ucztą.

O ile nie jest to jego pierwsza podróż, człowiek już wie, że takie miasta mają swoją odwrotną stronę: wystarczy zatoczyć półkole i otworzy się widok na ukryte oblicze Moriany, obszar zardzewiałej blachy, płótna workowego, najeżonych gwoździami desek, rur czarnych od sadzy, stosów puszek, ślepych ścian z wyblakłymi napisami, szkieletów krzeseł bez siedzeń, sznurów zdatnych tylko do powieszenia się na zgniłej belce.
(Miasta i oczy. 5.)

Niewidzialne miasta, choć niezbyt obszerne i niepozorne na pierwszy rzut oka, są wymagającą lekturą. Oferują kunszt języka, intrygującą koncepcję formy i garść oryginalnych, filozoficznych spostrzeżeń, próżno tu jednak szukać trzymających w napięciu zwrotów akcji czy też w ogóle fabuły. Jest to jednak jedna z tych książek, które warto mieć na półce; zaglądać można do niej co pewien czas, losowo wybierać jedno miasto i rozkoszować się pięknem słów natychmiast zmieniających się w naszej wyobraźni w malowniczy, żywy obraz. Obrazy te są różne – czasem wiarygodne, a czasem całkiem nieprawdopodobne, surrealistyczne, niepokojące; czasem piękne, fascynujące, pociągające, a czasem smutne, odpychające, wyludnione. Nowoczesne i archaiczne, szczęśliwe i przeklęte.

Jedyną rzeczą, jakiej brakowało mi w tym wydaniu, był wstęp lub posłowie. Jeśli zimową nocą podróżny – bodaj najbardziej znaną (i absolutnie doskonałą!) powieść Calvina – zamyka wspaniałe posłowie autorstwa Anny Wasilewskiej, tłumaczki dzieła, wyjaśniającej troszkę zagubionemu czytelnikowi niektóre zagadki związane z utworem. W przypadku Niewidzialnych miast samodzielnie musimy mierzyć się z treścią utworu.

Calvino zabiera nas więc w podróż w głąb potężnego cesarstwa wyobraźni, na przewodników wyznaczając dwie fascynujące postacie, między którymi iskrzy intelektualnie, ale i emocjonalnie, raczy nas rzadko spotykanym kunsztem słowa, wciąga w niezobowiązującą grę. Nie ma drugiej takiej pozycji w jego dorobku – włoski mistrz słynie bowiem z wielkiej różnorodności swoich utworów. Każdy z nich jednakże stoi na wysokim poziomie artystycznym i literackim, a Niewidzialne miasta, choć zajmują niewiele miejsca, są unikatowym arcy-dziełkiem postmodernistycznej prozy.

Argia różni się od innych miast tym, że zamiast powietrza ma ziemię. Ulice są całkiem zakopane, pokoje – zapełnione gliną aż po sam sufit, na schodach opierają się drugie, odwrócone schody, nad dachami ciążą warstwy skalistego gruntu, jak nieboskłony z chmurami. Nie wiemy, czy mieszkańcy mogą się poruszać po mieście, poszerzając podziemne chodniki, wydrążone przez robaki i szczeliny, w które wciskają się korzenie drzew: wilgoć rozkłada ciała i niewiele pozostawia sił; lepiej więc leżeć bez ruchu, zresztą i tak jest ciemno.
Stąd, w górze, z Argii nie widać nic; niektórzy mówią: „Jest tam w dole” i można im tylko uwierzyć; okolica jest bezludna. Nocą, jeśli przyłożyć ucho do ziemi, można czasem dosłyszeć trzaśnięcie drzwiami.
(Miasta i umarli. 4.)

Tytuł: Niewidzialne miasta
Autor: Italo Calvino
Wydawca: W.A.B.
Tłumaczenie: Alina Kreisberg
Data premiery: lipiec 2013
Liczba stron: 136
Oprawa: twarda z obwolutą
Kategoria: literatura piękna, proza obca

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *