Średniowiecze to czas, który doskonale nadaje się by osadzić w nim akcję powieści. Zwłaszcza, gdy potrafi się to zrobić, tak umiejętnie, jak Robert Foryś!

Szumne wyrażenie polska odpowiedź na Grę o tron w ogóle mnie nie zachęciło. Właściwie, to nawet mnie nieco zniechęciło. Dlaczego? Nie lubię czerpania inspiracji w czymś, co ma zapewnić zysk (nie oszukujmy się – każdy chce zarabiać). Każdy musi płacić przyciągnął moją uwagę czymś innym – tematyką. Zaskakujące, prawda? Połączenie fantastyki z klimatem średniowiecza, to coś, co najzwyczajniej w świecie uwielbiam! Nie zwracając więc uwagi na niezbyt wysokie oceny książki Roberta Forysia, zasiadłam do lektury, licząc na doskonałą ucztę. I, Bóg mi świadkiem, wcale się nie zawiodłam! (Sama byłam tym zaskoczona…).

Jedyne, co zbliża Każdy musi płacić do popularnej powieści Martina, to chaos. Już na wstępie zostajemy zasypani nazwami, miejscami i bohaterami, których liczba zmusza nasz mózg do wskoczenia na wysokie obroty. I choć początkowo czujemy się zagubieni, tak po kilkunastu stronach wrażenie to znika. Niestety Robert Foryś nie ułatwił nam zadania, nie sporządził spisu/słownika, więc we wszystkim musimy zorientować się sami. A jest to zarówno plus, jak i minus powieści. Ale skończmy z tym. Jaką to barwną historię zaprezentował nam Foryś?

Każdy musi płacić to powieść o trzech wątkach, które, jak można się domyślić, dążą do wspólnego punktu. Rozpoczyna się dosyć makabrycznie, bo od śmierci młodej kobiety. Jak się później okaże, sprawa ta będzie miała poważne konsekwencje, a badaniem tajemniczej śmierci zajmie się jeden z głównych bohaterów książki – Tankrid. Wraz z wiernymi towarzyszami, przybywa on na dwór hrabiny Srogosz. Nie dość, że przyjdzie mu zmierzyć się z trudną sprawą morderstwa, to na dodatek spotyka tam swoją dawną miłość, Arminę Value. Ona sama należy teraz do wojowniczego zakonu, w swoich regułach łączącego wiarę, walkę i szpiegostwo. Każde z nich ma swoją misję, bolesne wspomnienia i nadzieję, że wszystko ułoży się po ich myśli.

W tym samym czasie, na dwór Henryka II powraca jego syn, Heinz. Młody mężczyzna nie cieszy się jednak miłością ojca, a na dodatek musi zwrócić się do niego po pomoc dla zakonu rycerskiego, do którego teraz należy. Jakby tego było mało, ktoś próbuje go zabić. Heinz musi więc teraz zadbać nie tylko o przyjazne stosunki z ojcem, ale także i o własne życie. A będzie to niezwykle trudne – Henryk II szykuje się bowiem do wojny z papieżem.

Ostatni z poruszanych wątków dotyczy Mai, młodej i niezwykle utalentowanej mniszki. Już niedługo będzie mogła odbyć ona próbę Ciemnej Komnaty i awansować w zakonnej hierarchii. Na razie jednak musi radzić sobie z prześladowaniem ze strony jednej ze swych współtowarzyszek, Zoe. Niestety, nadejdzie moment, w którym Maja nie wytrzyma upokorzenia i będzie musiała ponieść tego konsekwencje. Opuszczenie bezpiecznych murów zakonu będzie tylko początkiem…

Każdy musi płacić to kwintesencja średniowiecza. Jest tu wszystko to, co kojarzy nam się z mrocznymi wiekami. Robert Foryś sięgnął po konflikt cesarz-papież, krucjaty, inkwizycję, wojownicze zakony, intrygi, zabójstwa i zakazaną miłość. Na każdej stronie widać zepsucie, każdego z bohaterów może spotkać nagła i niezwykle bolesna śmierć. Nie ma tu miejsca na współczucie czy chwilę słabości. Wróg nie śpi i czyha na każdy, nawet najmniejszy błąd. Każdy z ukazanych bohaterów ma swoją mroczną historię i niejasną przyszłość. Często uwikłani są w sieć spisków i wzajemnych zależności, które w pewnym momencie zaczynają im ciążyć. W Każdy musi płacić nie ma miejsca na proste rozwiązania. A wszystko komplikuje się… jak zwykle na samym końcu książki. Robert Foryś zagrał na naszych emocjach i największą tajemnicę ujawnił w najgorszym możliwym momencie. Teraz chcemy więcej!

Porównanie do Gry o tron było tu zupełnie niepotrzebne, bo Każdy musi płacić obroni się sam. Nie jest to tak rozległa powieść, jak ta napisana przez Georga Martina, nie ma aż tylu bohaterów i wątków, a na żadnej ze stron nie spotka nas nieoczekiwana śmierć naszej ulubionej postaci (no, może z jednym wyjątkiem). Robert Foryś stworzył dobrą powieść z niepowtarzalnym klimatem. Dał nam tajemnice do rozwiązania, pozornie oddzielne wątki, mocno zarysowanych bohaterów, których po prostu trzeba polubić i świat zapierający dech w piersiach. Szkoda, że Każdy musi płacić ma tak niewiele stron. Ale obietnica kontynuacji daje nadzieje i wielkie oczekiwania. Jakoś jestem przekonana, że Foryś nas nie zawiedzie.

Tytuł: Każdy musi płacić
Autor: Robert Foryś
Data wydania: 5 lipca 2013
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 460
Kategoria: fantastyka