Stosunkowo niedawno z tym tematem postanowiła zmierzyć się Sue Eckstein, amerykańska pisarka i wykładowczyni na wielu uniwersytetach. Temat wojny był zawsze mniej lub bardziej obecny w jej rodzinie, Sue postanowiła więc z urywków wspomnień swoich bliskich i z opowieści, które słyszała wiele razy na przestrzeni lat, stworzyć książkę będącą zlepkiem fikcji, historii rodzinnych oraz jej własnych badań nad źródłami. Autorka wybrała się w podróż sentymentalną do Niemiec, gdzie zaczęła zastanawiać się nad wpływem losów rodziców na życie dzieci. Temat ten, poważny i trudny, stał się motywem przewodnim Przemilczeń.
Książeczka, jak na sagę opisującą losy pięciu pokoleń, jest dość niepozorna. Sugestywne zdjęcie zdobiące okładkę przyciągnęło mój wzrok, ale w chwili, gdy wzięłam ją do ręki i zaczęłam wertować strony, nie mogłam opędzić się od myśli, że całość wygląda na tworzoną na kolanie, wydaną „na szybko” na fali popularności tego typu książek i nie do końca przemyślaną.
Przemilczenia mają kilku bohaterów. Są to członkowie rodziny Rosenthalów przewijający się na przestrzeni wielu lat. Na pierwszy plan wybijają się dwie postaci – kobieta, której imienia nie poznajemy, jesteśmy tylko świadkami jej sesji u psychologa, w trakcie której opowiada o swoich traumatycznych przeżyciach z czasów wojny oraz jej córka Julia, niespokojny, wędrujący po świecie duch pragnący zrozumieć zależność między tym, co przytrafiło się matce wiele lat temu, a tym, co spotyka ją. Julia ma córkę, Susannę, która jeszcze jako dziecko zdecydowała, że nie zamierza wraz z matką przemierzać afrykańskich bezdroży i oddała się pod opiekę wujka Maxa, żyjącego w zorganizowanej komunie opiekuna zagubionych, biednych i bezdomnych.
Skomplikowane relacje między członkami rodziny zostały opisane w skomplikowany sposób. Autorka zdecydowała się na przeplatanie opowieści o losach matki, córki i wnuczki w sposób dość chaotyczny, intuicyjny, nie do końca zorganizowany. W trakcie lektury nie miałam pojęcia, o której z bohaterek przyjdzie mi czytać na następnej stronie, nieustanne, zbyt szybkie przestawianie się z czasów wojny do współczesności i na odwrót nie dawało mi punktu zaczepienia. Nie mogę fabule odmówić spójności, mam jednak wrażenie, że tego typu zabieg sprawdza się znakomicie w powieściach o sporej liczbie stron, epopejach, na kartach których pisarz opowiada o dziejach bohaterów wyczerpująco, dając czytelnikowi chwile wytchnienia dzięki dłuższym okresom egzystowania z jedną postacią lub jednym okresem historycznym. Przemilczenia są książką zbyt powierzchowną, zbyt krótką, wiąże się z tym wrażenie skakania z jednej epoki w drugą z prędkością pasikonika.
Każda z bohaterek została mniej lub bardziej zraniona przez życie – oczywiście przeżycia Susanny są nieproporcjonalnie łagodniejsze od tego, co spotkało jej babkę wiele lat wcześniej. Każda próbuje sobie radzić w rzeczywistości, w jakiej przyszło jej żyć na swój sposób. Dziewczyna, która w czasie wojny mieszkała w Niemczech z surowym, niekochającym jej ojcem, a pod koniec konfliktu zbrojnego została zmuszona do pieszej ucieczki z kraju ogarniętego pożogą, nie potrafi mówić o tym, co ją spotkało, dusi w sobie żal, gorycz i rozpacz, otwiera się dopiero powoli i niechętnie podczas wizyty u psychologa. Jej córka, Julia, nie ma stałego miejsca zamieszkania, jej życie jest ciągłą ucieczką, tylko od czego? Tego nie wie nawet ona sama. Susanna natomiast w nieskończoność przeżywa to, że kiedyś zdecydowała się nie mieszkać z matką.
Wojna jest jedynie tłem tej opowieści, odległym od pól bitewnych, bohaterstwa i wydarzeń znanych z historii. Po ciężkim dzieciństwie na pewno trudno jest wrócić do normalności i budować poprawne relacje z dziećmi, które o wojnie nie mają pojęcia, niemniej jednak twierdzenie, iż nie nikt, kto przeżył wojnę i doświadczył jej okrucieństwa nie był w stanie stworzyć w przyszłości kochającej się, zwyczajnej, bezproblemowej rodziny jest, moim zdaniem, naciągane i niesprawiedliwe. Nie do końca przemawia do mnie twierdzenie, iż to właśnie przeżycia wojenne babki wpłynęły na to, że wnuczka zbuntowała się przeciwko matce, rozumiem jednak zamiar pisarki pragnącej wycisnąć coś nowego, świeżego z motywu wykorzystywanego od wielu lat na wszelkie możliwe sposoby.
Sue Eckstein porwała się trochę z motyką na słońce – nie udźwignęła tematu, którego podjęła się na własne życzenie, nie potrafiła opisać losów bohaterek w sposób wyczerpujący i wciągający. Jestem pewna, że skrótowy styl oraz brak szczegółów, opisów i głębszych charakterystyk spodoba się niejednemu czytelnikowi spragnionemu prostoty i dość szybkiego tempa opowieści. Dla mnie jednak Przemilczenia są zbytnim uproszczeniem, prześlizgnięciem się po temacie wymagającym głębszych studiów.
Autorka: Sue Eckstein
Tytuł: Przemilczenia
Autorka recenzji prowadzi bloga poświęconego kulturze i literaturze: Zielono w głowie