Stefan Kisielewski (1911-1991) był publicystą, pisarzem, krytykiem literackim, kompozytorem, w latach 1957-1965 posłem na Sejm PRL z ramienia koła poselskiego Znak (grupy działaczy katolickich, która miała nadzieję na liberalizację polityki władz komunistycznych wobec Kościoła; należeli do niej m.in.: Tadeusz Mazowiecki, Zygmunt Kubiak i Antoni Gołubiew). Zostawił po sobie sporą spuściznę literacką, w tym powieści i szkice muzyczne, recenzje, reportaże, eseje, aforyzmy. Przede wszystkim jednak znany jest ze swego cyklu felietonów, które publikował przez 45 lat w Tygodniku Powszechnym i dzięki którym zdobył serca wielu czytelników.

Autor zadał sobie trud i uporządkował swoje teksty chronologicznie i tematycznie, od 1965 roku zaczęły się ukazywać antologie. Do najbardziej znanych należą Abecadło Kisiela i Dzienniki. W roku 2013 wydawnictwo Prószyński i S-ka, które postanowiło wznowić jego dzieła, wydało tom pierwszy tekstów publicystycznych, publikowanych w latach 1945-53. Jest to pokaźny zbiór starannie wyselekcjonowanych przez autora tekstów, opatrzony przez niego zbiorczym tytułem Rzeczy małe. Tytuł nie powinien jednak nikogo zbić z tropu – każdy, kto zna styl autora, wie co nieco o jego kpiarskiej duszy, ten domyśli się, że tytuł jest przewrotny. W przypadku Kisielewskiego „rzeczy małe” nigdy nie są ani miałkie, ani mało istotne…

Dlaczego felietony tego pisarza tak dobrze się czyta? Kisielewskiemu, przedstawicielowi trzeźwo myślącej przedwojennej inteligencji, któremu przyszło żyć w trudnych czasach, a po wojnie zmuszony był pisać pod baczną obserwacją PRL-owskich władz, udała się trudna sztuka. Pod pozorem opisywania zwyczajnych spraw oddał klimat swoich czasów. Nigdy nie uległ „mitologii komunizmu”, przez wiele lat w swoich felietonach kpił z absurdów peerelowskiej rzeczywistości, wodząc skutecznie cenzurę za nos. Nie brakowało mu odwagi, by pisać rzeczy niewygodne, a robił to w sposób tak wdzięcznie zakamuflowany, że cenzura nie miała podstaw do zarzutów, a czytelnicy bezbłędnie zauważali puszczane do nich między wierszami perskie oko.

Z pełnych trzeźwego spojrzenia, ale też humoru, ironii, cynizmu, przekory, prowokacji, czasem zadumy lub melancholii tekstów – wyłania się obraz czasów stalinowskich, przy czym autor nie posługuje się oskarżeniami ani bezpośrednią krytyką. Jest mistrzem budowania atmosfery i aluzji, operuje mniej lub bardziej subtelnym żartem. Za pomocą oswajania „rzeczy małych” pisarz niejednokrotnie i niepostrzeżenie przechodzi do „rzeczy wielkich”. Walczył żartem i kpiną. Był wyczulony na patos. Jeśli tylko gdzieś go wyczuwał – wbijał swoje szpileczki, by czym prędzej przekłuć „nadęty balonik”. Przez wiele lat uprawiał sztukę omijania cenzury na płaszczyźnie aluzji, żartu, szyfru i symbolu – porozumiewał się ponad cenzurą ze swymi czytelnikami, a ci łaknęli jego tekstów jak świeżego powietrza.

Pisał o rzeczach małych, bo o dużych nie było wolno. Pisał o kulturze spożywania alkoholu, sporcie, kłamstwach, traktowaniu zwierząt, plotkach. O książkach, filmach, kulturze. O wojnie, powstaniu warszawskim. O starości, chorobach i umieraniu…

Czy można wskazać najlepsze felietony? Każdy znajdzie coś dla siebie. Warto zatrzymać się przy tekście Anegdoty moralne. Felieton bez morału, który oczywiście przewrotnie morał posiada i każe wnikliwie zastanowić nad pewnymi sprawami. Czy należy mówić prawdę? – to felieton o skutkach jej mówienia w życiu codziennym, ale też w sztuce (np. w Weselu Wyspiańskiego). Dlaczego Don Kichot żyje? – to tekst polemizujący z młodym ówczesnym krytykiem, w którego recenzji Kisiel dopatrzył się „jałowej genetycznej pedanterii”. Książki zapomniane. Felieton bibliograficzny – wywarł na mnie piorunujące wrażenie, ponieważ autor wymienia litanię tytułów, dzieł i ich autorów, które sam jeszcze pamięta, ale które przepadły bezpowrotnie podczas zawieruchy wojennej i działań okupanta (zdaniem Kisielewskiego – literatura okresu międzywojennego, w 70% została unicestwiona!). Wreszcie Film polski – to felieton dotyczący kondycji filmu powojennego, z którego dowiadujemy się dlaczego Zakazane piosenki rozczarowały autora…

Co inspirowało Kisielewskiego? Wszystko. Przeczytany artykuł, książka, wydarzenie bądź spotkana osoba. Czytając jednak jego teksty dochodzi się do wniosku, że autor nie szukał tych inspiracji. Potrafił bowiem znaleźć pretekst dosłownie wszędzie. Pewnego razu napisał felieton, do którego natchnął go jego własny… katar.

Dlaczego warto sięgnąć po felietony „Kisiela”? Po to, by poznać epokę, mistrzowski warsztat pisania felietonów, zobaczyć na czym polega prawdziwie zaangażowana publicystyka, uśmiechnąć się i zamyślić. Poznać bądź przypomnieć sobie postać wybitnie niepokornego umysłu swych czasów i przekonać się, że autor naprawdę zasłużył na miano pierwszego felietonisty Rzeczypospolitej, prześmiewcy i kpiarza…

Autor: Stefan Kisielewski
Tytuł: Felietony. Tom 1
Wydawca: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7839-515-7
Format: 147 mm x 208 mm
Oprawa: twarda
Liczba stron: 688
Kategoria: felietony

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *