Recydywista to tytuł, który przy wcześniejszym obcowaniu z Vonnegutem jakoś uszedł mojej uwadze. Z przyjemnością muszę odnotować, że niezasłużenie. Okazało się bowiem, że jest to jedna z lepszych książek Vonneguta i zdecydowanie zaskarbiła sobie moją sympatię. Głównym bohaterem a zarazem tytułowym recydywistą jest Walter F. Starbuck (naprawdę noszący swojsko brzmiące nazwisko Stankiewicz!). Starbuck, choć urodził się w biednej rodzinie emigrantów, zrządzeniem losu przypodobał się pewnemu milionerowi (pracodawcy jego rodziców), a ten wysyła go na studia na Harvard, na którym nasz bohater kończy prawo. Wydawałoby się, że równocześnie zyskuje przepustkę do władzy i pieniędzy, spełniając mityczny amerykański sen „od pucybuta do milionera”. Szkopuł tkwi w tym, że Walter jest … urodzonym pechowcem i nieudacznikiem – zawsze nie na tym miejscu, nie o tej porze. Przypadkiem udaje mu się dostać do kancelarii samego Franklina O. Roosevelta, a docelowo szczytem jego kariery okazuje się zostanie doradcą do spraw młodzieży samego Nixona. Tyle, że nikt jego opinii nie bierze sobie do serca. Do czasu, gdy wybucha afera Watergate, a Starbuck zostaje bezlitośnie osądzony i jako jedyny skazany na odsiadkę w więzieniu. Po jego wyjściu na wolność wokół bohatera zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które nie mogą być jedynie zbiegiem okoliczności. A wszystko zaczyna się od spotkania przez Starbucka na ulicy swej dawnej miłości…
Vonnegut jak zawsze prowadzi opowieść w trybie narracji pierwszoosobowej. Całą sytuację opisuje nam sam Walter, dzięki czemu uzyskujemy wiele wskazówek potrzebnych nam do przewidzenia dalszego rozwoju zagadki. Sprawny czytelnik już po kilku rozdziałach domyśli się, kto jest głównym sprawcą opisywanych wydarzeń i komu Starbuck powinien podziękować za możliwość tytułowej recydywy. Jednak w żadnym stopniu nie psuje to przyjemności z lektury Recydywisty! I w tym właśnie można chyba doszukiwać się wielkości Vonneguta – jego książki sprawiają radość samym sposobem prowadzenia narracji, niekoniecznie fabułą. A w Recydywiście odnajdziemy wszystkie składniki stylu amerykańskiego pisarza – niepospolity humor, podszyty inteligentną grą z czytelnikiem. Vonnegut niezmiennie podchodzi do swych bohaterów z dystansem, ale i wrodzonym sarkazmem – Starbuck nie jest osobą zbyt lotną, jest na swój sposób inteligentny, ale do geniusza mu daleko. Jednak nasz bohater jest tego w pełni świadomy i nie sprawia mu trudności przyznanie się do własnego niezdecydowania i braku obycia.
Jednocześnie poprzez humor i ironię Vonnegut przekazuje historię zwykłego obywatela uwikłanego w sprawy wagi państwowej, z której nawet nie zdaje sobie sprawy. Autor sprawnie ukazuje jakimi prawami rządzi się polityka i co spotyka osoby wystawiane jako potencjalne kozły ofiarne każdej afery. Za prawdziwe sprawki możnowładców Stanów Zjednoczonych odpowiada jeden obywatel. Czytając Recydywistę warto także zwrócić uwagę na rolę mediów w ówczesnym świecie. To one kreują potencjalne gwiazdy, ale także potencjalnych winowajców. Jedno słowo lub zdanie użyte nieopatrznie, w każdej chwili może zostać wyjęte z kontekstu i użyte przeciwko osobie je wypowiadającej.
Kto zna twórczość Kurta Vonneguta, tego do sięgnięcia po Recydywistę zapewne namawiać nie trzeba. Kto jeszcze nie zapoznał się z tym dziełem, gorąco zachęcam! Szczególnie, że tegoroczny Recydywista został wydany w pięknej, twardej oprawie, przez co jego walory estetyczne także wzrosły w porównaniu z wcześniejszymi wydaniami.
Tytuł: Recydywista
Tytuł oryginalny: Jailbird
Autor: Kurt Vonnegut
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Wydawca: Albatros
Data wydania: marzec 2013
Oprawa: twarda
Liczba stron: 320
ISBN: 978-83-7659-850-5
Kategoria: literatura światowa